24 marca 2016

Najlepsze w 2015 roku, czyli 14 nagrań, które musisz poznać...


Długo siedziałem nad tym wpisem. Złożyło się na to kilka czynników, ale co najważniejsze nie mogłem odmówić sobie przyjemności wrócenia do najlepszych nagrań z zeszłego roku. Płyt, które zapamiętam na długo było rzeczywiście kilka, ale postanowiłem, że wymienię w tym wpisie około 10 nagrań. Wyszło równe czternaście. Jedno jest pewne. Ten rok był naprawdę dobry. Co się zmieniło od roku 2014? W 2015, w zdecydowanie większym stopniu, sięgnąłem po muzykę lżejszą, co przyniosło mi kilka świetnych nagrań.

Zimerman/ Rattle Lutosławski
Zimerman z Lutosławskim, to absolutne fonograficzne wydarzenie. Zresztą każde nowe nagranie jednego z najlepszych pianistów naszych czasów, jest dla mnie wydarzeniem, a napisać, że jego nowa płyta jest płytą wybitną, to nic nie napisać. Zimerman zaprosił do projektu najlepszych. Rattle’a i Berlińczyków. Po odsłuchaniu pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy, że nie mógł sobie wybrać lepszych towarzyszy. Genialne brzmienia, połączone z wysmakowaną interpretacją, to zawsze musi przynieść dobry efekt.

High Definition Quartet Bukoliki
Ja wiem, że oprócz Piotrka Orzechowskiego na tej płycie jest jeszcze trójka innych muzyków, ale to właśnie osoba Pianohooligana przyciągnęła mnie w największym stopniu. No dobra, jeszcze fakt, żę kwartet sięgnął po Bukoliki. A skoro Bukoliki to mój ukochany Lutosławski, a skoro Lutosławski, to wymagam wiele. Pianohooligan udowodnił, że potrafi odczytać muzykę współczesną na swój sposób, nadając jej nie tylko jazzowego ale i refleksyjnego charakteru. Jak jest tym razem? Efekt jest co najmniej wysmakowany…  

Paweł Kaczmarczyk Something Personal
Kaczmarczyk zaskoczył mnie muzyką na nowej płycie. Zwykle przyzwyczajał nas raczej do estetyki bardziej motorycznej i intensywnej, a tu mamy raczej muzykę refleksyjną, metafizyczną… przynajmniej ja ją tak odbieram. To też była jedna z tych płyt, od której sporo wymagałem. Nie zawiodłem się i właśnie dlatego ląduje w zestawieniu najlepszych płyt ubiegłego roku.

Bartosz Dworak Polished
Dworak, nie przestaje mnie zaskakiwać. Polished to płyta, która musiała się znaleźć w tym zestawieniu z kilku powodów. Po pierwsze, co już wiedziałem po poprzednim nagraniu, Bartosz jest muzykiem szalenie inteligentnym. Po drugie, pisze świetne kompozycje. Po trzecie była to płyta, po której obiecywałem sobie wiele i która mnie nie zawiodła. Po czwarte, muzycznie Dworak zdecydowanie bardziej mnie intryguje niż jego nieco starszy kolega znakomity zresztą Adam Bałdych. A to zdaje się dobra rekomendacja sama w sobie.

Dawid Podsiadło Annoyance And Disappointment
Podsiadło nie mógł nagrać lepszej płyty. Szczerze mówiąc obawiałem się tego nagrania z jednej strony. Z drugiej podchodziłem do niego nieco spokojniej wiedząc, że Podsiadło jest muzykiem inteligentnym i świadomym. To właśnie inteligencja i świadomość muzyczna sprawiają, że Dawid nagrał płytę, z dobrymi chwytliwymi numerami, ale uniknął otarcia się o polski rozrywkowy kicz. Ale, co zaczyna mnie cieszyć, coraz więcej jest wokalistów, czy grup, które traktują muzykę bardzo świadomie… ale teraz o Dawidzie.

Lilly hates Roses Mokotów
Mokotów to jedna z najlepszych płyt ostatnich lat w polskiej muzyce rozrywkowej. Jak dla mnie. Tu jest wszystko. Fajne teksty (w końcu się okazuje, że można wyjść inteligentnie poza polski schemat miłosno-dramatyczny, który jest zmorą polskiej muzyki rozrywkowej znanej z wakacyjnych festiwali), świetna muzyka. No i wokal. Intrygujący i mający w sobie to „coś”, co rzeczywiście zwraca uwagę słuchacza. To płyta, do której wracałem bardzo często w zeszłym roku… w 2016 zresztą też.

Ingolf Wunder Chopin & Liszt in Warsaw
Płyta z Czajkowskim i Chopinem, choć dobra, nie zachwyciła mnie w pełni. „Chopin warszawski” jak dla mnie jest płytą, której od Wundera oczekiwałem. Potwierdzającą tym samym, że Wunder jest jednym z najlepszych pianistów młodego pokolenia i mam nadzieję, że każdą kolejną płytą będzie to potwierdzał.

Enrico Rava Wild Dance
Rava, Rava, Rava… zaskakująco mainstreamowy. To było największe zaskoczenie. Spodziewałem się większych przejazdów freejazzowych, ale tych stosunkowo było niewiele. Jest kilka elementów, za które doceniam to nagranie. Po pierwsze to Rava. Legenda europejskiej trąbki na równi z Tomaszem Stańko. To są dla mnie te same poziomy estetyczne, choć przez patriotyczne konotacje, Stańko jest jednak nieco wyrzej. Po drugie, mamy nagranie, które sprawdza się idealnie, jako nagranie relaksujące, a te doceniam szczególnie w ostatnim czasie. Po trzecie, jak Rava to ECM, a jak ECM to nagrania magiczne, które rozciągają czasoprzestrzeń w iście cudowny sposób (a w tym roku prawdzie petardy od ECM-u, ale o tym, niedługo). Płyta, która powinna się znaleźć w płytotece każdego jazzfana.

James Bay Chaos and The Calm
To właśnie jedno z tych nagrań, które zmieniły moje spojrzenie na muzykę rozrywkową. Świetny głos, fantastyczne aranże i mamy świetną płytę, którą warto mieć niezależnie od muzycznych preferencji.

Adam Pierończyk with Anthony Joseph Migratory Poets
Zwykle wchodzę w to, co proponuje Pierończyk  pełnym zaufaniem. To jest tego rodzaju muzyk, którego każda płyta jest dla mnie wydarzeniem, które niemalże kontempluje muzycznie. Jak Stańko, Jarrett czy wspomniany już Zimerman. Jazz Pierończyka połączony z poezją, jest propozycją muzycznie wysmakowaną i niełatwą. Ale właśnie dlatego warto ją poznać... wystarczy trochę otworzyć się na muzyczną propozycję, a później już nikt nie będzie musiał cię przekonywać do tego, że Pierończyk należy do najlepszych saksofonistów.

Muse Drones
Przełamując nieco jazzową estetykę... Ta płyta znalazła się tutaj z jednego powodu. No, dobra. Z dwóch. Po pierwsze otworzyła mnie na muzykę Muse, dzięki czemu kupiłem kilka ich wcześniejszych nagrań, które słucham praktycznie na okrągło. Po drugie, jest to płyta dobra, której słucha się bardzo przyjemnie. Mocne brzmienia, dobre aranże fajny wokal... niby potrzeba tak niewiele... a jednak takich płyt jest mało.

Ed Cherry Special Trio Szósta Po Południu 
To nagranie, znalazło się w tym zestawieniu, przez jakiś dziwny bieg zdarzeń. Traktuje je nieco sentymentalnie. Pamiętam, że dostałem tą płytę, jakoś przed moim miesięcznym wyjazdem do w Wrocławia, i dość długo się z nią nie rozstawałem. Bardzo mocna pozycja (która to już zresztą w katalogu fortune).

Eskaubei & Tomek Nowak Quartet Będzie dobrze
I kolejna propozycja od fortune która ląduje w zestawieniu. Powiem szczerze. Ta płyta ma momenty nieco gorsze i momenty absolutnie zjawiskowe Dlaczego więc ta płyta tutaj się znalazła? Po pierwsze za Eskaubeia, który nie tylko jest świetnym tekściarzem, ale przede wszystkim potrafi bardzo inteligentnie bawić się hip hopową estetyką, co potrafi faktycznie niewielu (na szybko przychodzą mi do głowy Fisz, O.S.T.R. i Eldo). Po drugie. Nie wiem, kto ten projekt wymyślił, ale mamy na płycie, rzeczywiście muzyków z najwyższej półki z naciskiem na świetnego Kubę Płużka, Alana Wykpisza czy Tomka Nowaka. Po trzecie to nagranie spina mi się jako całość. Po prostu spotkało się kilku gości, którzy kochają muzykę, mają na nią swój pomysł i niezmierzone pokłady talentu, a skoro jesteśmy już w estetyce hip hopowej...

Miuosh/ Jimek
To dla mnie nagranie roku. Z tych wszystkich płyt. Ta jedna jedyna. Mnie wgniata w fotel. Po pierwsze Miuosh świetny tekściarz, inteligentny. Po drugie Jimek, jeden z najlepszych aranżerów naszych czasów. Po trzecie genialny NOSPR wydobywający z muzyki Jimka to, co zapisane i to co niezapisane. Po czwarte wszystko to razem. Spójne, iskrzące barwami, wybuchające ekspresją i dające masę świetnej zabawy muzycznej. Po piąte wydanie. Nie znam wydania tak dopracowanego pod każdym względem. W kartoniku dostajemy bilet z koncertu, wycinek z gazety, notatki Miuosha, fragmenty smsów po koncertach… Jeżeli miałbym możliwość dania znajomym jednej jedynej płyty, którą zapamiętałem najbardziej z tego roku. Wszystkim dałbym właśnie to nagranie.
Warte więcej niż tysiąc słów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz