25 czerwca 2012

Mussorgsky, Prokofiev... i Beata Bilińska


Płyta przesłana mi przez wydawnictwo Dux, to kolejne muzyczne zaskoczenie, gdyż- powiem szczerze jako dęciak Obrazki z wystawy kojarzyłem w zasadzie wyłącznie z potężnym brzmieniem tych właśnie instrumentów.  Tu- w wersji na fortepian- jest być może mniej barw- z racji zmniejszenia źródła dźwięku, jednakże nie oznacza to, iż ta muzyka jest nudna… wręcz przeciwnie- dzięki  inteligentnej grze solistki- Beaty Bilińskiej ta muzyka wciąga słuchacza za każdym kolejnym odsłuchaniem płyty


Trudno znaleźć osobę znającą się na muzyce, która nie zna Obrazków z wystawy Modesta Mussorgsky’ego i Romea i Julii Sergiusza Prokofiev’a. Być może to właśnie przez to przystąpiłem do słuchania tej płyty z lekkim uprzedzeniem… całkiem niesłusznie, bowiem oczywiście fortepian nie ma takiej potęgi jak instrumenty dęte skumulowane w orkiestrze, jednak sprawia, iż ta muzyka interesuje. Do drugiego przesłuchania płyty podszedłem już nieco inaczej. Postanowiłem znaleźć miejsca, które mnie w jakiś sposób poruszyły i zaintrygowały- bez względu na to, z jakiego powodu. Postanowiłem również poszukać trochę barw… bo, jak wówczas myślałem- tylko inteligentne ich znalezienie przez solistkę- jest w stanie mnie do tej wersji przekonać. Wersja ta okazuje się intrygować z kilku względów. Po pierwsze właśnie taką kameralnością brzmienia, czy może taką swoistą intymnością brzmienia. Po drugie pozwala wysłyszeć harmonie, które gdzieś gubią się czasem w dużej obsadzie wykonawczej. Najbardziej urzekające okazują się być jednak części kantylenowe, w których solistka dysponuje dobrym wyczuciem instrumentu i dynamiki. Zwrócił moją uwagę również fakt doskonałego wyczucia muzycznego czasu, zwłaszcza przy wolnych częściach. Rubata są tu stosowane z niezwykłym wyczuciem, co- uważam- jest jednym z największych plusów tej płyty. Zresztą ta sama uwaga dotyczy się Romeo i Julii Prokogieva. Wielka Brama Kijovska została odegrana-dla mnie- zaskakująco. Nie było potężnego brzmienia instrumentów dętych- z racji zmiany składu-      a jednak- mnie swym brzmieniem i barwami wynalezionymi- na fortepianie zaintrygowała. Samuel Goldenberg and Schmuyle, to część, którą solistka- pomimo szybkiego tempa tej części- odegrała niezwykle skrupulatnie rytmicznie. Z kolei w Prokofievie urzekły mnie części szybkie- Juliet as a Young Girl, z bardzo dobrze- pod względem muzycznym- odegraną kantyleną to istna zabawa z materiałem muzycznym i bardzo „lekkie granie”, co jest istotą w tego typu częściach. Wyczucie i podejście do tych części (odnalezienie i doskonałe ukazanie kontrastów) potrafią urzec i zaintrygować nawet wybrednych słuchaczy. Oczywiście, z największą uwagą wysłuchałem części Montagues and Capulets. Jak brzmi ta- i chyba to nie jest przesadą- najbardziej znana część? Myślałem, że mimo wszystko, czeka mnie pewne rozczarowanie… bowiem, czy fortepian jest w stanie oddać orkiestrową paletę barw? Otóż… jest w stanie. Ponadto słychać „wszystkie harmonie”- które gdzieś ulegają w orkiestrowym molochu degradacji. Tu jednakże słychać wszystkie, nawet drobne współbrzmienia.



Zdecydowanie polecam płytę- zwłaszcza słuchaczom, którzy być może tak jak ja znają oba utwory w wersjach orkiestrowych… czeka ich „percepcyjna” niespodzianka.

Ode mnie: *****

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz