18 lipca 2012

CELLOVATOR- Mikołaj Pałosz

Cellovator
Nie ukrywam, że spośród płyt podesłanych mi ostatnio przez wytwórnię fonograficzną DUX płyta wiolonczelisty Mikołaja Pałosza była jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie. Otóż płyta jest dla mnie absolutnym odkryciem i potwierdza, iż młodzi polscy wykonawcy zajmujący się muzyką współczesną stanowią absolutnie światową czołówkę...

Płyta Cellovator, nie jest pozycją percepcyjnie łatwą... artysta sporo wymaga od słuchacza, jednakże wiele więcej dając w zamian. Już układ utworów zaprezentowanych na płycie daje do myślenia i pokazuje, iż płytę można słuchać na dwa możliwe sposoby. Kompozycje: Pawła Szymańskiego, Elliotta Cartera, Witolda Lutosławskiego, Henri’ ego Dutilleux, Jamesa Dillona oraz Iannisa Xenakisa przedzielone są dziewięcioma improwizacjami wiolonczelisty, a zatem można posłuchać jej według kolejności w jakiej utwory umieszczone są na płycie, albo posłuchać oddzielnie improwizacji, i oddzielnie kompozycji wymienionych wcześniej kompozytorów. Każda z „opcji” jest interesująca i warto pokusić się o dłuższą chwilę, aby tę muzykę przeżyć na nowo… muzyka, którą zaprezentował Mikołaj Pałosz, jest nie tylko próbą ukazania różnych twórców (i co za tym idzie różnych estetyk), ale również próbyą ukazania różnorodnych brzmień. Od „tradycyjnych”, przez mikrotony, po różnego rodzaju dźwięki szumowe. Improwizacje, są również próbą ukazania różnorodnych brzmień, którymi wiolonczelista gra na doznaniach percepcyjnych słuchacza… czy to jeszcze wiolonczela, czy może nie? … no właśnie… to od początku do końca wiolonczela, ale jak różnobarwna w swych możliwościach brzmieniowych.  Zdecydowanie największa zaletą nagrania młodego wiolonczelisty jest jego gra. Mikołaj Pałosz stworzył a płycie taki subiektywny przewodnik po różnorakich brzmieniach i technikach wykonawczych. Utwór Pawła Szymańskiego A Kaleidoscope for M.C.E., jest utworem motorycznym w swej rytmice i melodyce. Jan Topolski, pisze- w książeczce dołączonej do płyty- o wręcz narkotycznej sile muzyki. Krótkie, zmieniające się frazy stanowi wyraźne pozamuzyczne odwołanie do tytułu. Interpretacja Pałosza, jaką otrzymujemy na tejże płycie jest wynikiem jego doskonałej techniki i muzycznego wyczucia. Słuchając płyty Mikołaja Pałosza, przypomniały mi się słowa, jakie skierował do mnie kompozytor- Stanley Friedman, iż w muzyce współczesnej największą trudnością stawianą przed wykonawcą jest muzykalność, oraz wyobraźnia muzyczna.  W tym nagraniu wyobraźni, wyczucia muzyki jest bardzo dużo, co jest największą zaletą tejże płyty. Utwory Cartera, Figment oraz Figment II to krótkie utwory, w których urzekające są zwłaszcza fragmenty kantylenowe… zagrane mocnym i pełnym dźwiękiem. Są one kolejnym dowodem na doskonałe opanowanie warsztatu. Sacher Variation Witolda Lutosławskiego, to pierwszy utwór, w którycm kompozytor odchodzi  od „tradycyjnego” traktowania wiolonczeli. Dzieje się tak przez zastosowanie mikrotonów, które- choć nie są elementami nowymi- stanowiły interesujący obszar barwowych poszukiwań kompozytorskich. Utwór 3 Strophes sur le nom de Sacher- Dutilleux’a przywodzi na myśl improwizacje, jakimi raczy słuchacza Mikołaj Pałosz. Choć zanotowany w nutach, może być percypowany jako „nieuporządkowany” i właśnie… improwizowany. Warto zwrócić uwagę, na pojawiający się w obu utworach „wątek sacherowski”- jako go nazywa Jan Topolski. Zarówno u Lutosławskiego jak i u Dutilleuxa pojawia się udźwiękowione nazwisko Sacher… poprzez motywy melodyczne złożone z dźwięków eS-A-C-H-E-Re. Warto również zwrócić uwagę, na muzyczny cytat z Bartoka, a konkretnie z jego Muzyki na instrumenty strunowe, perkusję i czelestę, co również jest powiązane z Sacherem, bowiem prawykonywał on ten utwór w 1937 roku.  Dwie ostatnie kompozycje, to utwory warsztatowo najtrudniejsze. Parjanya Vata Dillona oraz Kottos Xenakisa. Utwór Dillona, to kompozycja, w której nagromadzone są efekty wirtuozowskie, co stanowi ogromne wyzwanie dla solisty.  Przywoływany przeze mnie Jan Topolski tak pisze o tym utworze: „Utwór składa się z pięciu płynnie przechodzących w siebie części […] Partytura najeżona jest efektownymi i wirtuozowskimi chwytami charakterystycznymi dla muzyki współczesnej. […] Każdy takt to wyzwanie”. Pałosz wychodzi z konfrontacji z tym arcytrudnym utworem obroną ręką. Zdecydowanie, warto temu utworowi poświęcić więcej czasu i wsłuchać się w ogrom różnorodnych brzmień, stanowiących tu jakby punkt wyjścia. Kottos Xenakisa, to utwór percepcyjnie najtrudniejszy, jednak zdecydowanie warto posłuchać, w jaki sposób Xenakis „korzysta z wiolonczeli”. Nie brak w tym utworze- pełnym glissand, zgrzytów- części kantylenowych, które stanowią taką przysłowiową chwilę wytchnienia, jakże potrzebną przy słuchaniu tegoż utworu. A jakie są improwizacje, stanowiące przecież istotną część albumu? Krótkie utwory (najdłuższy 1:57, najkrótszy 0:04) ukazujące różnobarwność brzmień wiolonczeli. Warto posłuchać samych improwizacji, choć równie ciekawe są ich zestawienia z utworami, które one okalają.
               Płyta Mikołaja Pałosza, to nie tylko niezwykle ciekawa propozycja prezentująca XX- wieczną literaturę na wiolonczelę, ale propozycja zagrana niezwykle. Pod względem technicznym i co ważniejsze muzycznym. Mało jest bowiem artystów dysponujących taką wyobraźnią muzyczną. Zdecydowanie polecam.
Ode mnie: ******

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz