28 kwietnia 2014

5 Płyt, które nigdy nie wylądują w moim odtwarzaczu, czyli muzyczna żenadka

A może ten post, powinien mieć nieco inny tytuł? Coś w stylu 5 płyt, które nie powinny się ukazać na rynku? Do tej pory pisałem o płytach, które lubię, po które generalnie sięgam dość często. A przecież na rynku pojawia się cała masa nagrań złych i słabych. Na które nie warto, ani tracić czasu, ani się nimi ekscytować, ale warto poruszyć temat.
Przeglądałem archiwum bloga. Do tej pory napisałem dwa teksty krytyczne. Sięgnęło się do tej pory Krawczykowi- i oberwie się jemu za płyty Gdy nam śpiewał Elvis Presley- i T.Love za generalnie- mówiąc może zbyt łagodnie- nienajlepszą płytę Old is Gold. I to byłby na tyle… no właśnie a rynek się zaśmieca…  może to odpowiednia pora, aby w końcu przyjrzeć się słabiznom, tekst ów się nadspodziewanie rozrósł był, co wynika z faktu, iż „o niebo” łatwiej pisze się o płytach słabych. Ale takie już prawo krytyka, czasem możemy sobie sprawę ułatwić.  
Gdy nam śpiewał Elvis Presley vol. 1 i 2., 25 lat, życie ma tak wiele barw.

Czyli kolejny ruch, byle podnieść sprzedaż. Dwa osobne krążki w dwóch osobnych opakowaniach. Zastanawiałem się w zasadzie, dlaczego tak bardzo wkurza mnie Krzysztof Krawczyk? Są dwie zasadnicze rzeczy. Po pierwsze jego maniera wokalna. Nie znoszę jej. To- być może- moje subiektywne odczucie, tym niemniej, pojawia się ono ilekroć, jakiś szalony dj, prezenter, bądź zwyczajna osoba odpowiedzialna za układanie dziennej playlisty zdecyduje się zafundować słuchaczom jego piosenkę w radiu… ja wiem, biesiadne hity, proste teksty, postdiscopolowe aranże… wiem, może się podobać… zwłaszcza, kiedy słuchacz, niejako wprost identyfikuje się z przekazem słownym (jest w jego piosenkach w ogóle jakiś przekaz słowny?). No, nic tak czy inaczej. Po drugie wreszcie… nie lubię muzykantów (o, to dobre określenie), którzy występują jednego dnia w Opolu, dla ogromnej publiczności, która spragniona jest słabej muzyki (przecież tam, nic nie grają dobrego), innego dnia pojawia się na poznańskich Dniach Piątkowa, a jeszcze innego zagra w przysłowiowej „Psiej Wólce”. I nie chodzi o liczbę publiczności…

Sylwia Grzeszczak Komponując siebie

Wciąż próbuję rozgryźć ten tytuł… odnieść go do muzyki bądź tekstów (płyty nie słuchałem w całości, wnioski wyciągam z kilku tytułów zasłyszanych gdzieś przez przypadek w radiu)… niby oczywisty, niby czytelny, mówiący- być może o chęci- skomponowania swojej tożsamości muzycznej, ale jakiej tożsamości? Na polskiej scenie artystów z jakąś swoją tożsamością (Aga Zaryan, moje nowe odkrycie Małgorzata Hutek, Grażyna Auguścik, Mela Koteluk, Mika Urbaniak- zwłaszcza fragmenty z Miles of Blue Michała Urbaniaka czy Hanna Banaszak- z góry przepraszam, wymienione tu artystki za pojawienie się ich nazwisk w tym miejscu i w towarzystwie nazwiska jak to powyżej, ale cel uświęca środki) jest zaledwie kilku i wokalistka, o której tu mowa do nich na pewno nie należy. Ale nie tytuł tu chodzi. Teksty są nadzwyczaj słabe, muzyka mocno średnia… ale po radiach hula… albo hulała… w sumie dawno nie słuchałem też radia… wynika to w dużej mierze z braku sadomasochistycznych skłonności.  W zasadzie radia, tak na dobrą sprawę, przestałem słuchać będąc jeszcze w liceum (wyjątki na dziś, to Radio Chilli Zet, Sjesta Marcina Kydryńskiego, czy Puls Jazzu, zdarza się również Płytomania czy Płytowy Trybunał Dwójki). Początkowo traktowałem tą moją niechęć do radia jako mój prywatny sprzeciw, wobec badziewia tam panującego (wówczas królowali tam chłopacy z Verby, 18L- kto to jest w ogóle? Ano byli tacy… „ile dałbym by zapomnieć” już coś świta?) z czasem też dostosowali się do tego banalnego poziomu inne okołohip-hopowe grupy, jak Ascetoholix (dla przypomnienia tekst grupy Pokahontaz „Suczki? Morda Psie” ze znakomicie żonglującym tekstami Fokusem: „dis, jaki dis, reakcja normalna, na ten poziom rapu, porażka totalna”), dziś- jako grupa z Obornik Wlkp. już bliżej nieznani (a to przecież, m.in. Doniu i Liber) i Mezo, który gdzieś tam, co jakiś czas wypłynie z nowym kawałkiem, aczkolwiek, sukcesu- nota bene- dość wątpliwego ze słodko-pierdzącym Aniele- z czasów Mezokracji już nie powtórzył). Banalne, w gruncie rzeczy, teksty są w rzeczywistości bolączką naszej sceny. Aczkolwiek, pojawiają się takie, które można za dobre uznać: Lemon, Dawid Podsiadło, czy Enej. A zatem można. Trzeba mieć w sobie tylko odrobinę talentu. Słuszna zatem z tych słów wynika konkluzja, iż osoba, o której tekst miał być talentu okazuje się pozbawiona, bądź ma go zbyt mało, ale cóż, nasza scena, takich lubi. I pochłania, ale potem wypluwa, jako bezimiennych i zapomnianych… no chyba, że nazywasz się Krawczyk albo Kombii.

                Szukam w pamięci kolejnych nagrań, z czym mam pewien problem, wynikający z tego, iż po słabe płyty staram się nie sięgać. Powód jest bardzo prozaiczny. Szkoda mi najzwyczajniej w świecie czasu- mówiąc może nieco brutalnie-na miernotę.

                Dwa single, czyli obciach na Maksa. Wyrazem, bardzo ściśle powiązanym z tytułami singli, o których mowa jest obciach… muzyczny, słowny, wizualny. Taki obciach „pełną gębą”. Czy wydali płytę jako Donatan i Cleo (chyba tak się to pisze), a w zasadzie czy płytę wydał Donatan nie wiem- podobnie, jak nie wiem kim on jest… Singiel, będący bodaj jednym z gorszych singli, jakie całkiem niedawno się ukazały, jest bardzo słabiutki, ale nie oszukujmy się, nie o tekst i muzykę tu chodzi. Całkiem niedawno, jeden ze znajomych rzucił dość brutalną konkluzję, ale jakże prawdziwą, że dziś- oczywiście w znaczeniu eu masse –„nie jest ważny dobry głos, pomysł muzyczny, ale- cytując kolegę- goła dupa (w tym akurat wypadku, niekoniecznie dupa)”. Ileż w tym prawdy, wystarczy włączyć jeden programów serwujących teledyski. A polskiej muzyki, tej dobrej jest wbrew pozorom sporo. Tak czy inaczej My Słowianie, to istny fenomen. Fenomen, jak można z niczego zrobić coś, i wypromować to na całą Polskę, to coś jak Ona tańczy dla mnie Weekendu. Bardzo płynnie więc przeszliśmy do drugiego tytułu, do dziś nie mogę pojąć, jak tak żenujący singiel, mógł hulać po radiostacjach. Nie pojmuję też tego, dlaczego Polacy, taką żenadę w ogóle kupili. Słuchali, bawili się przy tym. Muzyka, tekst, teledysk, zespół, ogólnie ciężko jest zapracować na tak żenujący całokształt. Nie jestem w stanie rozkminić, co w tym kawałku w ogóle jest, że po tych stacjach hulał… Głupota dj? Duża kasa za promo kawałka? Nie wiem. Tak, czy inaczej ich już nie ma, a my możemy odetchnąć z ulgą. W ogóle, single i powyżej wymienione płyty, powinny być pewnym motorem napędowym dyskusji, co tak naprawdę za 20 lat będziemy puszczać młodym słuchaczom? O tym jednak, w następnym poście.

Kombii Wszystko jest jak pierwszy raz

Kombii, jak dla mnie to synonim obciachu. Śpiewają, tak jak wyglądają i wyglądają tak jak śpiewają. Grupa starych pryków. Było mi dobrze z tym, że przez cztery lata nie grali i nie brakowało mi ich na scenie. Każdy ich nowy numer, to samo… discopolowy podkład, banalny (żeby nie powiedzieć głupkowaty) tekst... i wokal, czysty, dobry, ale jednak estetycznie nieciekawy. Dla mnie przynajmniej. Ponoć muzyka na tym albumie jest świeża, to samo pisano o Pokoleniu… całe szczęście, iż wbrew temu, o chcieli, co śpiewali, ich pokolenie właśnie „odeszło w cień”. i nie zmieni tego żadna ich nowa płyta.
Tatiana Okupnik Blizna

Tytuł zwiastuje kolejne, damskie „pierdolety”, podobnie zresztą tytuły poszczególnych kawałków: Dał mi słomkę; Zachłannie; Korpokroki; mój ulubiony tytuł Szoł-kibel; Oczy na zapałki; Matematyka serc . Ot, zostawił, skrzywdził… inna sprawa, iż sama Okupnik jest przykładem wokalistki, która głos ma mocno średni- z podkreśleniem na mocno. Nie przepadałem już za nią za czasów Blue Cafe, inna sprawa, że w ogóle za Blue Cafe nie przepadam, a tym bardziej, kiedy zdarzyło im się sięgnąć w paskudnym coverze Buena po kawałek Chan Chan znany z Buena Vista Social Club, przekraczając tym samym kolejną granicę tandety. Ale wracając do Blizny, kilka cytatów: O czym płyta? "O tym, że musi skończyć się pewien etap, by mógł zacząć się następny. O dużych zmianach, które zachodzą w naszym życiu i które mogą być mniej lub bardziej bolesne. O tym, że nawet, jeśli zaczyna się coś lepszego, tamto, co się skończyło, zostawia w naszym sercu i głowie konkretny ślad". Otwartość wynika z tego, że się zakochała i co dalej? "Mam poczucie, że właśnie przebiłam głową mur swoich własnych emocji".(cytaty za empik.com)... do mnie to nie trafia, a jeżeli dostaniemy kolejne banały w stylu: jestem słodka daję niebo... to będzie to kolejna słabizna

Tytuły wyżej wymienione składają się na pewien obraz i mają pewną cechę wspólną. Nagrania te są po prostu słabe. Momentami bardzo słabe. Nie słuchałem ich w całości. Mówię to wprost, będąc szczerym w stosunku do czytelnika. Dlaczego ich nie słuchałem? Bo nie muszę, znam tych arty... pardon muzykantów na tyle, że najzwyczajniej w świecie wiem czego można się po nich spodziewać. Niczego dobrego…
Mikołaj Szykor

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz