30 grudnia 2014

COŚ PRZED KOŃCEM ROKU, CZYLI MAŁE PODSUMOWANIE


Ponieważ, jeszcze trochę się lenię po Świętach dziś tylko o planach na nowy rok, bo szykuję kilka zmian, które bardzo gruntownie przemyślałem…
Po pierwsze wracają recenzje.
Ten rok był rokiem, w którym sporo chciałem eksperymentować. W treści, w wyglądzie bloga, na ile zmiany się przyjęły tego nie wiem, ale po dłuższych przemyśleniach zdałem sobie sprawę, że powinienem trzymać się swojego pomysłu, którego od początku byłem pewien.
Jakiś czas temu zafascynowany muzycznymi ruchami awangardowymi, postanowiłem, że skoro ja sam dla siebie i niejako sam z siebie odkryłem muzyczną awangardę, to dlaczego by nie opisać jej w sposób zrozumiały i na tyle zachęcający, żeby inni zaczęli się do niej przekonywać? Ale z czasem zacząłem odwracać się od muzyki klasycznej w stronę awangardy jazzowej odkrywając tu i ówdzie niejako punkty styczne. Tomek Dąbrowski, Maciek Obara, Piotr Damasiewicz, Piotr Orzechowski, mistrz Tomasz Stańko (zwłaszcza ten wczesny od Balladyny, czy Music for K) okazali się dla mnie tak samo fascynujący jak Boulez, Reich, Glass czy Penderecki.  To było dla mnie odkrycie. Ale też był czas na powrót do jazzu bardziej tradycyjnego z Marsalisami (oj znakomita In My Solitude Branforda), Coltrane’em czy Milesem…
Później poszedłem w zaskakującą nawet dla mnie samego stronę i chwyciłem za nagrania Coldplay, Radiohead, U2 i co dziwne Leonarda Cohena, i Boba Dylana. Dawno nagrania nie dały mi takiej frajdy, jak te, które odkryłem w tym roku- dodałbym jeszcze nagrania Lorein i Besides. Popowo rockowe odchylenie zadziałało na mnie bardzo pozytywnie i odświeżyło niejako mój punkt widzenia na klasykę  jazz. W nowym roku pojawią się więc na nowo teksty o muzyce współczesnej, których w tym roku było na serio jak na lekarstwo.

Po drugie wpisy pojawiać się będą bardzo regularnie.
Czas już kopnąć samego siebie w tyłek i wziąć się do regularnej pracy… Trzy razy w tygodniu i trzy różne wpisy. Jazz, klasyka, książka. Trzy obszary moich zainteresowań, które pojawiają się na blogu regularnie i z którymi bezpośrednio się identyfikuję. Nie będę też ukrywał, że generalnie jestem mega leniem i potrzebuję regularności w tym co robię i za co się zabieram. Jeżeli mam więc traktować na serio to co robię, muszę robić to regularnie.

Po trzecie. Więcej czasu na tekst i regularne siadanie do pisania.
Niestety łapałem się na tym, że puszczałem teksty pisane na szybko. Nie zawsze w pełni dopracowane i dopieszczone. To był spory błąd, ale wynikający nie z niechęci, tylko bardziej z lenistwa. Zauważyłem też, że generalnie siadałem do pisania bardzo nieregularnie, bez przemyślenia, tylko otwierałem kompa i pisałem. W grudniu zrobiłem mały test moich możliwości i mam już pewne wnioski, które teraz wprowadzam w życie.


A tak na koniec, może coś muzycznego? Czyli Branford Marsalis klasycznie...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz