ECM ma niezwykle specyficzną estetykę nagrań. Słuchając
nagrań masz wrażenie, jakby czas przestał istnieć… tak zawieszony w tej
magicznej czasoprzestrzeni odbierasz tą muzykę niezwykle wręcz emocjonalnie,
jako pomost między ciszą a muzyką. Dochodzisz więc do takiego miejsca, w którym
muzyka jest ciszą, a cisza muzyką.
Szczerze mówiąc nie spodziewałem się tych nagrań, bo z Universalem umówiony byłem na nowe
nagranie Enrico Ravy. A tu miła niespodzianka, choć nieco tajemnicza.