15 marca 2013

Krzysztof Penerecki Works for String Orchestra


Mijająca w tym roku 80. Rocznica urodzin Krzysztofa Pendereckiego (dokładnie 23 listopada) stanowi doskonały pretekst, by uważniej przyjrzeć się interpretacjom dzieł kompozytora, których wychodzi zwłaszcza w ostatnich dniach (miesiącach) całkiem sporo. Nie tak dawno przecież na rynku pojawiły się dwie znakomite płyty (Penderecki/ Greenwood w wykonaniu AUKSO oraz Pianohooligan Experiment Penderecki) a już dostajmy nowe… zaczynamy zatem od nowości…

Wytwórnia DUX w ramach edycji specjalnej z dziełami Pendereckiego (niebawem pojawi się komplet Symfonii Pendereckiego pod batutą samego kompozytora) wydała album z dziełami pochodzącymi w większości z lat 90. ­Serenade for String Orchestra (1996- 97), Sinfonietta No 2 for flute and String Orchestra (1994) oraz Sinfonietta per archi  (1990- 91). Program „uzupełnia” kompozycja wcześniejsza- z roku 1984 Concerto per viola (violoncello) ed archi, percussione e celesta. Zanim przejdę do meritum, pozwolę sobie na odrobinę prywaty… dość długo bowiem szukałem płyty z muzyką Krzysztofa Pendereckiego, od której można by „zacząć”… tak, aby z jednej strony nie zniechęcić do muzyki (czyli innymi słowy przekonać do niej nieprzekonanych), ale z drugiej strony, aby „było słychać”, że to Penderecki… jak często bywa… okazja- przez nowość wydawniczą- nadarzyła się sama…   jakby przez przypadek.  Zerkając na okładkę płyty- dodatkowym powodem sięgnięcia po nią mogą być nazwiska solistów (znakomici Łukasz Długosz, oraz Rafał Kwiatkowski), należących do ścisłej czołówki- myślę, że nie będzie w tym ani trochę przesady- europejskich solistów. Wsłuchując się w twórczość Pendereckiego z wczesnych lat 90- tych nie trudno wysłyszeć skierowanie się kompozytora w stronę motywów lirycznych, czy może lepiej mówiąc „czynnika” lirycznego… przewagę tego czynnika nad eksperymentami barwowymi (sonorystycznymi) do jakich kompozytor przyzwyczaił słuchacza. Da się też zauważyć pewien charakterystyczny dla utworów z tego okresu zabieg brzmieniowy polegający na przerywaniu linii melodycznej potężnymi granymi forte lub fortissimo i niezwykle intensywnymi rytmicznie i fakturalnie blokami akordowymi. Słyszymy je zarówno w Kwartecie na klarnet i trio smyczkowe, w Streichtrio, czy- sięgając już do kompozycji nagranej na omawianym albumie- w pierwszych taktach Sinfonietty per archi.

               Otwierająca płytę Serenada na orkiestrę smyczkową, jest przykładem kompozycji silnie nasyconej czynnikiem lirycznym i ekspresją muzyczną… warto zwrócić również uwagę, na współbrzmienia zwłaszcza ciekawe pojawiają się w II części Larghetto… części wyjątkowo mało do Pendereckiego pasującej… może bardziej do III Symfonii Henryka Mikołaja Góreckiego (urodzony w tym samym przecież roku co Penderecki)… ale z drugiej strony nie ma też co narzekać, bo kompozycji słucha się bardzo przyjemnie. Sinfonietta No 2 na flet i orkiestrę smyczkową rozpoczyna się krótką kadencją solisty. W pewnym momencie piano pianissimo dobarwia ją orkiestra tworząć niezwykle ciekawe tło brzmieniowe. Pierwsza część- Notturno. Adagio jest bardzo wyciszona, niemalże intymna. Muzyczne ożywienie- czy może innymi słowy „wyrwanie się z nokturnowej aury brzmieniowej”- przynosi dopiero część druga- Scherzo. Vivacissimo. Finałowa część Agshied. Larghetto poprzedzona w zasadzie drobnym ustępem w postaci części III Serenade. Tempo di valse- jest częścią w większym stopniu nasyconą ekspresją. Co ciekawe Penderecki w kilku miejscach decyduje się na małą
„zmianę ról” fletu ze skrzypcami, które przejmują rolę instrumentu solistycznego. Flet natomiast wtapia się w „tło” brzmieniowe jakie stanowi orkiestra. Warto zwrócić uwagę na znakomitą grę solisty. Łukasz Długosz operujący bardzo przyjemną, niezwykle ciepłą barwą poradził sobie bardzo dobrze z trudnościami technicznymi, których partia fletu nie jest przecież pozbawiona. Początek Sinfonietty per archi stanowi aż nadto wyrazisty kontrast w stosunku do poprzedzającej ją kompozycji. Rozpoczynające ją gwałtowne bloki akordowe- powracające zresztą w dalszym ciągu kompozycji- „rozdzielają” potratowane solistycznie partie instrumentalne. Żywiołowy charakter pierwszej części stopniowo łagodnieje przynosząc tak charakterystyczny dla tego okresu twórczości liryzm… choć rozbijany przez powracające silnie schromatyzowane bloki akordowe oraz ekspresyjne motywy znane z początku tej części (muzyczne retrospekcje?). Zamykająca utwór część Vivace silnie schromatyzowana i żywiołowa w swym charakterze, wsparta na filarach z dysonujących akordów jest ciekawym i efektownym zakończeniem dzieła.

               Wieńczący płytę Concerto per viola (violoncello) ed archi, percussione e celesta- podobnie jak w przypadku kompozycji „z udziałem” fletu, rozpoczynający się drobnym ustępem kadencyjnym- jest kompozycją trudną technicznie. Duża rozpiętość rejestrów wiolonczeli, momenty niezwykle trudne rytmicznie czy spore zagęszczenie fakturalne partii orkiestry mogą w rzeczywistości sprawiać spore problemy wykonawcom. Jednakże słuchając nagrania mamy wrażenie ogromnej łatwości grania. Rafał Kwiatkowski jako solista spisuje się znakomicie… gra pięknym, pełnym dźwiękiem dużą dbałością o intonację. Gra orkiestry, jest zresztą na równie wysokim poziomie… Radomska Orkiestra Kameralna pod batutą Macieja Żółtowskiego w każdej kompozycji brzmi bardzo spójnie… dosłownie jak jeden „organizm”… Dyrygent wydobywa z orkiestry całą paletę intrygujących brzmień- raz niezwykle wręcz stonowanych innym razem pełnych gwałtowności, choć nigdy ordynarnych. Płyta zdecydowanie godna uwagi.

Ode mnie: *****

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz