29 marca 2013

Piotr Kałużny Impresje Wielkopostne.



Płyta Piotra Kałużnego jest albumem „absolutnym” i to również w metafizycznym tego słowa ujęciu, jest bowiem bezpośrednim odniesieniem do Absolutu. Nadchodzący Wielki Tydzień, jest idealną okazją, aby po tę płytę sięgnąć, by jeszcze intensywniej kontemplować wydarzenia Wielkoczwartkowe i- może w szczególności- Wielkopiątkowe.

Płyty z muzyką religijną, a z taką mamy przecież do czynienia, dzielą się w zasadzie na dwie grupy: metafizyczne i ocierające się o metafizyczność (innymi słowy- takie, którym „czegoś” brakuje). W wypadku improwizacji Piotra Kałużnego, opartych na pieśniach wielkopostnych, mamy do czynienia bez wątpienia z muzyką metafizyczną, niezwykle wręcz w swych charakterze medytacyjną i jednocześnie mocno ekspresyjną. Wydaje się, że samego pianisty nie trzeba w zasadzie przedstawiać… bez wątpienia jeden z bardziej znaczących polskich pianistów jazzowych powinno w tym wypadku wystarczyć za rekomendację dla albumu. Bo takiej płyty nie mógł nagrać pianista przeciętny. Jezu Chryste Panie Miły… rozpoczyna grany w niskim rejestrze fortepianu temat, dobarwiony oryginalną harmoniką… ale sam temat- jak to zresztą bywa w wypadku improwizacji- jest tylko pretekstem do zbudowania niezwykle pięknej i wzruszającej linii melodycznej szybującej gdzieś ponad, w wysokich rejestrach fortepianu- podobnie będzie zresztą w Króla wznoszą na ramiona, choć tam improwizacja mimo wszystko idzie w nieco inną stronę- przez „porozrywaną”- może nieco punktualistyczną linię samej improwizacji. Co ciekawe, Piotr Kałużny sięga nie tylko po pieśni najbardziej nazwijmy to popularne i znane (Dobranoc Głowo Święta, Któryś za nas cierpiał rany), ale również po tradycyjne i mówiąc nieco kolokwialnie „zapomniane”, np. Jużem dość pracował, Jezu Judasz Przedał (z muzyką Władysława z Gielniowa). Dobranoc Głowo Święta wprowadza słuchacza w nieco inny klimat, improwizacja jest bardziej swinguje, choć oczywiście z zachowaniem odpowiednich proporcji, jest ona bowiem doskonale wyważona pod względem muzycznym. Warto zwrócić uwagę, na przedostatnią „impresję” opartą na pieśni Któryś za nas cierpiał rany, pokazuje ona cały zmysł muzyczny Piotra Kałużnego. Wpierw, zanim wyłoni się znany temat pianista, zniekształca go nieco, jakby szukał. Po odnalezieniu tematu piękna, niezwykle melodyjna improwizacji, dobarwiona kunsztownie rozplanowaną harmoniką. Jednakże nie warto ograniczać się tylko do wymienionych przeze mnie „impresji”. Każda ma w sobie motywy, które mogą niezwykle wręcz zaintrygować i wzruszyć. Gorąco polecam
Ode mnie: ******

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz