27 marca 2012

Young Composers in Tribute to Fryderyk Chopin

                      


Młodzi Kompozytorzy w Hołdzie Fryderykowi Chopinowi CD1
Adam Bogacki - kontrabas, Hu Chenyun - suona, Katarzyna Drogosz - fortepian, Grupa instrumentalistów - dyr. Monika Wolińska, Tomasz Gumiela - fortepian, Paweł Gusnar - saksofon, Lubomir Jarosz - trąbka, Jarosław Kaliski - fortepian, Mateusz Konopka - puzon, Stanisław Lasoń - wiolonczela, Szymon Linette - perkusja, Leszek Lorent - perkusja, Ewa Mizerska - wiolonczela, Michał Moc - akordeon, Zbigniew Monkiewicz - waltornia, Orkiestra „Śląscy Kameraliści” - dyr. Szymon Bywalec, Orkiestra Kameralna Aukso - dyr. Marek Moś, Orkiestra Muzyki Nowej - dyr. Szymon Bywalec, Maciej Piszek - fortepian, Shanghai Symphony Orchestra - dyr. Zhang Yi, Bolesław Siarkiewicz - skrzypce, Karol Wroniszewski - wiolonczela, Dorota Wyciślik - fortepian, Tomasz Żymła - klarnet
Młodzi Kompozytorzy w Hołdzie Fryderykowi Chopinowi CD2
Lutosławski Piano Duo - duet fortepianowy, Neoquartet, Orkiestra Muzyki Nowej - dyr. Aleksander Lasoń, Marcin Stańczyk - fortepian, Mateusz Sztabiński - fortepian, Maria Tomala - altówka, Ewald Wawrzyniuk - kontrabas, Barbara Zdziarska - skrzypce


W piątek po południu czekała na mnie niespodzianka. Listem poleconym przyszła płyta od wytwórni płytowej Dux. Dwupłytowy album, na który czekałem- nie ukrywam, że z niecierpliwością- mnie zaskoczył. Wielobarwnością, różnorodnością stylistyk, ale po kolei… No właśnie. Czego można spodziewać się po takiej składance… 13 kompozytorów, różnych, o różnych pomysłach.  Słowem… cała trzynastka (szczęśliwych) Młodych Kompozytorów wzięta pod skrzydła Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego- zgromadzona na jednej płycie. Nim wziąłem się za słuchanie płyty- zastanawiałem się, czy dobrym pomysłem jest umieszczenie ich wszystkich na jednej płycie- ot taki swoisty colage  odmiennych postaw/ poglądów estetycznych. Nie ukrywam- podszedłem do tej płyty uprzedzony- gdyż, szczerze powiem nie do końca przepadam za albumami/ składankami. Ale ta płyta zmieniła mój punkt widzenia. Jest ona różnorodna/ barwna- co stanowi jej plus. A więc- każdy utwór otwiera jakiś nowy świat- jest on swoistym zaproszeniem. Zaproszeniem, do wejścia w świat nie znanego (dla wielu) kompozytora. Każdy z tych światów mieni się innymi barwami i powiem szczerze- trochę żal- kiedy kolejny utwór się kończy. Ale z jego końcem odkrywamy coś nowego.  Jakże inne są utwory np. Krystofa Maratki i Weroniki Ratusińskiej. Ten pierwszy „pachnie” orientem drugi- intymny z początku przypomina dawny już duet Możdżer/Danielson. Choć to tylko moje subiektywne skojarzenia- być może nie do końca adekwatne do tej muzyki. Jednocześnie jest to płyta (przynajmniej ja ją tak odbieram), która ma zachęcić do kupna produkcji monograficznych… i zachęca skutecznie. Tak naprawdę- jest ona dowodem na to, iż najnowsza muzyka- jak ją nazwał Marcin Strzelcki- „muzyka naszych czasów” jest wielobarwna, intrygująca i piękna. Ale do konkretów…, choć za nim zacznę chciałbym się trochę wytłumaczyć. Nie będę przedstawiał w tym tekście pełnych życiorysów kompozytorów- do tego przejdę przy albumach monograficznych- a więc… 


Płyta zaczyna się utworem Stanisława Brombosza Półdźwięki. Jest to utwór- pomimo- takiego „nieujarzmionego” początku- nieco skryty. Aby zabrzmiał w pełni trzeba go wysłuchać w ciszy, spokoju. Wtedy zabłyśnie tak, jak tego chciał kompozytor. Na uwagę zasługuje również doskonała interpretacja Śląskich Kameralistów pod Szymonem Bywalcem.  Ten fakt chciałbym odnotować na plus. Na płycie dostajemy nie tylko dobre dzieła ale są one jeszcze bardzo dobrze zagrane- z pełnym zrozumieniem intencji kompozytora (a to wcale nie jest takie proste i często spotykane).

Drugi utwór dla mnie jest takim swoistym wytchnieniem. Po dość trudnym w odbiorze utworze Brombosza Trio Florenckie Michała Dobrzyńskiego z początku swinguje- tu znów nasuwa mi się skojarzenie z płytami Uri Caine’a- choć im dalej tym te skojarzenia się oddalają. Już po wysłuchaniu tych utworów można spodziewać się, że będziemy mieli do czynienia z różnymi stylistykami. I różną wrażliwością artystów- wykonawców, jak i kompozytorów. W tym utworze znów brylują wykonawcy, mający nieco trudniejsze zadanie niż ich „płytowi poprzednicy”. Warto wymienić ich z nazwisk: Jarosław Kaliski- fortepian, Bolesław Siarkiewicz- skrzypce i Karol Wroniszewski- wiolonczela .  

Marcin Gumiela ze swoim utworem Le impressioni fiorentine pokazany tu został z nieco innej strony- niż na swoim albumie. Tam zaprezentował chóralne dzieła (Sacred Works). Tu mamy utwór kameralny na wiolonczelę i fortepian. Z resztą- ten utwór- jak i następny- autorstwa Pawła Hendricha są takim uspokojeniem- taką przysłowiową „ciszą przed burzą”. Burzą Krystofa Maratki, ale… jaki jest utwór Marcina Gumieli? Pomimo szybszego wstępu- mnie urzekł częścią „kantylenową”. Piękna partia wiolonczeli, odegrana z prawdziwym wyczuciem potrafi zachwycić- choć niezwykle ciekawie wypadają również części żywe- scherzanda pomiędzy częściami kantylenowymi.

Utwór Pawła Hendricha znałem już wcześniej- dlatego nie wywarł już na mnie aż takiego wrażenia- jak za pierwszym moim spotkaniem z jego muzyką, ale dla osoby, która nie znała żadnej kompozycji tego twórcy utwór ten może być początkiem przygody z jego muzyką. Początkiem pięknej przygody. Każdy dźwięk czy może lepiej kontur jest tu jakby rozmyty- tak jak w abstrakcyjnym obrazie, w którym kolor poprzez mieszaninę odcieni przechodzi w inny kolor.

Utwór Maratki stanowi dla mnie kulminację pierwszego albumu. Chant G’hai na suone i orkiestrę. Jak napisałem na początku, słuchając tego utworu analogię i to wyraźną odnajdujemy w muzyce Dalekiego Wschodu. Zresztą sam kompozytor nie wyrzeka się tych inspiracji: „jeśli chodzi o tradycyjną muzykę Bliskiego i Dalekiego Wschodu, tak, to jest moja wielka pasja (…) Warto rozwijać pasję poznawania i studiowania muzyki tradycyjnej z całego świata, w czym pomaga nam możliwość słuchania nagrań muzyki różnych kultur. Dzięki tym nagraniom i studiom etnologicznym jesteśmy bliżej źródła. To jest ogromne bogactwo.” (wywiad przeprowadzony z kompozytorem przez Ewę Derlatkę- http://www.eucemusic.org/pl/young/5) . No tak, słychać tę inspirację. Już sam instrument wskazuje na nią dość wyraźnie.

Michał Moc- to takie moje drugie odkrycie- obok Pawła Hendricha, najbardziej zainteresowało mnie w jaki sposób korzysta on z aleatoryzmu kontrolowanego- techniki stosowanej niegdyś przez Witolda Lutosławskiego. Kwestią dyskusyjną jest sama terminologia aleatoryzmu, którą zaznaczył w swoim tekście- W stronę metamuzyki- Iannis Xenakis: „Grupa ta (która „fetyszyzuje” muzykę graficzną- M.) zaanektowała tzw. muzykę aleatoryczną która to nazwa w rzeczy samej jest tylko nadużyciem językowym, , gdyż właściwy termin to muzyka <<improwizowana>> naszych dziadków. (…) grupa ta wyprowadza muzykę poza nią samą”. W więc Xenakis nazywa wprost aleatoryzm improwizacją. Jednakże aby przekonać się w jaki sposób zaadoptował Moc aleatoryzm należy sięgnąć po jego monograficzną płytę (którą naprawdę polecam- Michał Moc- Emotions). W tym utworze, Moc ucieka od aleatoryzmu. Chordalians & Chordaliens to utwór na orkiestrę i akordeon, choć kompozytor zaskakuje słuchacza, tym, iż wplata partię akordeonu w brzmienie i harmonię orkiestry. Choć oczywiście nie ucieka całkowicie od traktowania solistycznie instrumentu. Dwa ostatnie utwory z pierwszego CD to znów dwa odrębne światy- i to nie tylko gdy chodzi o instrumentację.

Utwór Dariusza Przybylskiego Inexprimable to zdecydowanie przeciw-biegun tego, co proponuje nam w ostatnim utworze Weronika Ratusińska.  Urzeka- rozpoczynający się cichymi niemalże niesłyszalnymi flażoletami skrzypiec- quasi chorał, który znów doprowadza na powrót do znanej nam już z początku dzikości. Tu na osobne brawa zasługują muzycy z orkiestry AUKSO               (z Markiem Mosiem za pulpitem dyrygenckim), którzy już zdążyli wyrobić sobie międzynarodowe uznanie, a ich świetną formę potwierdza najnowsze nagranie utworów Pendereckiego i Greenwooda

Z kolei utwór „wywołanej” już przeze mnie Weroniki Ratusińskiej Blue Note charakteryzuje się spokojem, ale i ewidentnie swinguje. Sam tytuł jest nad wyraz sugestywny. Myśli biegną do legendarnego nowojorskiego Blue Note’a, choć poznaniacy mają jeszcze jedno miejsce, z którym skojarzą tytuł – poznański Blue Note. Ale co proponuje kompozytorka? Brzmienie pełne intymności (co jest zasługą składu- pianino i wiolonczela i dysponowania tym składem).

Druga płyta- układem utworów nie różni się w zasadzie od pierwszej (znów wielobarwny colage), aczkolwiek na pierwszej w większości mieliśmy mniejsze formy- wyjątek stanowi Inexprimable Dariusza Przybylskiego, na drugim CD nagrane zostały w zasadzie trzy większe utwory: Marcina Stańczyka- Geysir- Grisey, Impresje na kwartet smyczkowy i taśmę Agnieszki Stulgińskiej i zamykający płytę utwór Wojciecha Ziemowita Zycha- Rozedrgranie.

               Z dwoma utworami wiązałem spore nadzieje i w obu przypadkach się nie zawiodłem. Marcin Stańczyk, a w zasadzie jego Geysir- Grisey­ to utwór tajemniczy. Tytuł- to znów sugestia- i z pewnością inspiracja, aż nazbyt wyraźna (wszystkich zainteresowanych postacią Grisey’a zachęcam do zapoznania się z kilkoma tekstami na stronie magazynu glissando: http://glissando.pl/wp/2011/02/gerard-grisey-powiedziales-spektralny/, http://glissando.pl/wp/2011/02/krzysztof-kwiatkowski-partiels-gerarda-griseya-manifest-spektralizmu/ i http://glissando.pl/wp/2011/02/spektralizm-bibliografia/). Dźwięki- jakie wykorzystuje Stańczyk są różne. Wydaje się, że punktem wyjścia jest bliżej nieokreślony, cichy szum, który jak zaznacza kompozytor jest przecież dźwiękiem. Zamienia się on w „tradycyjny” dźwięk o określonej wysokości, by zaraz glissandem doprowadzić słuchacza do kolejnego brzmienia wytworzonego nietradycyjnie. Stańczyk wciąga słuchacza w swoją grę, którą prowadzi niezwykle konsekwentnie.

               Drugim utworem który wywarł ogromne wrażenie jest Rozedrgranie ­Wojciecha Ziemowita Zycha (de facto utwór kończący cały album). Kompozytor przy pomocy dwóch fortepianów buduje niesamowity pejzaż dźwiękowy. Tu na wyrazy uznania zasługują muzycy z Lutosławski Piano Duo: Emilia Sitarz i Bartłomiej Wąsik, grający z niezwykłym wyczuciem, ukazujący wiele różnorodnych barw- od nico skrytych- intymnych po nieco bardziej wyraziste. A przy tym wszystkim czuć niesamowitą przestrzeń. Jeśli miałbym wskazać jedną charakterystyczną cechę utworu to zdecydowanie będzie to rozciągnięcie czasu muzycznego.

               Trzy ostatnie utwory to kolejno ­Przytomność- Marcina Tomasza Strzeleckiego, Impresje na kwartet smyczkowy i taśmę- Agnieszki Stulgińskiej i Events- Sławomira Zamuszko. Utwór
Strzeleckiego- mówiąc kolokwialnie- mnie jakoś specjalnie nie porwał. Jest to utwór dobry, ale jakoś poza moim gustem. Utwór Agnieszki Stulgińskiej również jakoś mnie nie porwał, choć, nie… zaintrygowała mnie- po drugim przesłuchaniu część druga- Mgła. A to ze względu na kantylenowe fragmenty altówki i wiolonczeli grane na rozpościerających się w tle mikrofonowych flażoletach i glissandach innych instrumentów. Co mnie urzekło, to bardzo inteligentne korzystanie z barwowych właściwości wszystkich instrumentów. Z kolei z Events Zamuszki mam taki sam problem, jak z utworem Strzeleckiego. Kompletnie nie trafił w mój gust, aczkolwiek jest utworem ciekawym.    

               Podsumowując, obie płyty wywarły na mnie spore wrażenie. Z całą pewnością pojawiają się na niej nazwiska kompozytorów, których poczynania z uwagą należy śledzić. Mnie zaintrygowało szczególnie, siedmiu kompozytorów: Paweł Hendrich, Stanisław Brombosz, Krystof Maratka, Marcin Stańczyk, Wojciech Ziemowit Zych, Dariusz Przybylski oraz Michał Moc. Trzech z nich znam już z płyt monograficznych, które w przyszłości chcę opisać- dlatego też teraz analizowałem ich utwory nieco pobieżnie.

               Kończąc już, polecam płytę wszystkim melomanom, a tym bardziej tym, którzy chcą być „na bieżąco” z nowymi i ciekawymi nazwiskami, bo naprawdę warto je znać. Dzięki wydawnictwu zyskaliśmy kolejną płytę, którą należy mieć i do której nie jeden z nas (a ja na pewno) będzie powracał.

Ode mnie *****

                

              

              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz