28 lutego 2013

Sultan Hagavik 9 Symphonies

Powiem szczerze, dla mnie już sam pomysł na taką płytę był ryzykowny. Mikołaj Laskowski (dyktafony kasetowe: AIWA TP- VS650 i PHILIPS AQ5150) i Jacek Sotomski (dyktafony kasetowe: PHILIPS AQ5210 i ICeS STR 5044) postanowili mocno- mówiąc może kolokwialnie, ale za to bez owijania w bawełnę- namieszać i „pobawić się” naszymi przyzwyczajeniami percepcyjnymi i estetycznymi... bo nie jest to płyta jakich wiele na rynku...

Napisałem estetycznymi… no tak, biorąc pod uwagę sam tytuł: 9 Symfonii niezwykle wręcz bezpośrednio nawiązujący (jednakże mający mimo wszystko niewiele z nim wspólnego) do Beethovena… ale nie tylko. Dwa tytuły okraszone są bowiem podtytułami wskazującymi wyraźnie na dwóch wielkich twórców: hommage à F. Schubert oraz H.M. Górecki fairly unknown. Brzmieniowa nawałnica, jaką serwują nam muzycy z Sultan Hagavik momentami potrafi być wręcz odpychająca… choć paradoksalnie to odpychające brzmienia z czasem zaczynają intrygować… warstwa brzmieniowa „kompozycji” (improwizacji) jest niezwykle wręcz urozmaicana- począwszy od pozostających na odległym planie brzmieniowym dźwięków instrumentów akustycznych na brzmieniach uzyskanych przez cofanie i przyspieszanie materiału dźwiękowego nagranego na taśmie kończąc. Same pomysły brzmieniowe duetu Laskowski/ Sotomski mogą intrygować, jednakże niekiedy tracą one swą wyrazistość przez ich zbytnie nagromadzenie… taki twórczy natłok pomysłów… osobiście brakuje mi momentami takich muzycznych momentów oddechu… niekiedy muzyka staje się męcząca, choć nie jest to normą… bowiem są również momenty bardzo ciekawe brzmieniowo. Niezwykle ciekawe staje się odkrywanie „źródeł” brzmień użytych przez muzyków… choć należy od razu dodać, iż często „najzwyczajniej w świecie” nie jesteśmy w stanie ich rozpoznać… Warto zwrócić uwagę na kilka ciekawszych utworów. Do tych należą na pewną Symphony No. 3 Unsubtitled, Symphony No. 6 Rose-scented Childish Dreams oraz Symphony No. 7 Piano Trio (H.M. Górecki fairly unknown).

Płyta jest pod każdym względem „tajemnicza”… począwszy od nazwy duetu, morsa na okładce natomiast na samym oryginalnym twórczym pomyśle kończąc… ważna jest również odpowiedź na rodzące się przy słuchaniu płyty pytania… dlaczego w ten sposób? Co zostało wykorzystane? Po co w ogóle w ten sposób…? Pytań jest wiele i pewnie tyle samo odpowiedź… warto samemu sobie na nie odpowiedzieć…

Ode mnie: ****

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz