Znów wracam z empikową serią, czyli z tygodniowymi wpisami,
w których sięgam po pozycje, które z oferty empiku wydały mi się najbardziej
interesujące. Tym razem celowo wszystko pomieszałem stylistycznie, a zaczynam
od płyty, której bardzo chciałem posłuchać….
Męskie Granie 2015 to
kompletnie poskręcany estetycznie miks muzyczny. Choć mamy nieco słabsze
momenty, to cała płyta jest generalnie dobrą propozycją, na wieczorne spotkania
ze znajomymi.
Partnerem wpisów jest sklep empik.com
Kogo mamy na pierwszej płycie? Lecha Janerkę, Natalię Przybysz, Artura Rojka,
świelnych The Dumplings i Curly Heads, Fisza, Emade jako Tworzywo Melę Koteluk,
Tego Typa Mesa (choć w jego przypadku spodziewałem się nieco więcej).
Prawdziwa
petarda to drugi krążek z genialną Orkiestrą Męskiego Grania 2015. To właśnie
ten krążek jest najlepszym powodem, by tą płytę po prostu kupić. Fisz z
Koteluk, Podsiadło z Zalewskim (Zalef to w tej chwili dla mnie jeden z
najlepszych głosów na polskiej scenie). Dwa numery i dwa- jak to nazywam-
brudasy. Tu jest generalnie tyle muzycznego brudu- trąbka z kilkukrotnie
nietrafionymi górami, że ta muzyka staje się niemalże siłą rzeczy właśnie przez
to mega intrygująca. Żebyśmy się dobrze zrozumieli. To jest dla mnie wartość
tej muzyki. Brudy między dźwiękami, przytłumione brzmienia… to wszystko
współgra tu idealnie. Bardzo fajny jest też numer Meli Koteluk z Tomkiem
Lipińskim, co dalej? Znów genialny Zalef. Potężna skala, elastyczność głosu, z
którym praktycznie może chwytać się za każdy repertuar… czapki z głów. Fajnie
wypadło też Warszawskie Combo Taneczne, choć w drugim numerze granym razem z
Molestą zawiodła mnie właśnie Molesta. O ile Włodi poleciał całkiem fajnie, z
genialnym wersem
igła którą znam
czyta bit na wosku,
DJ tnie to jak brzytwa,
robię rap po polsku
to już druga zwrotka, jest mocno słabsza. Nie wiem, czy to
był Vienio czy Pelson (stawiam na Pelsona, choć głowy nie dam), ale znam ich nagrania
i wiem, że mieli zdecydowanie mocniejsze momenty. Drugi plus leci za
wkomponowanie rapu w muzykę stworzoną przez Combo. Generalne ta muzyka jest
prosta, ale w tej prostocie jest jej siła. A jak już jesteśmy przy
wkomponowywaniu to świetnie znalazł się też L.U.C. z Buką i refrenem
wysamplowanym i śpiewanym przez Irenę Jarocką. L.U.C tradycyjnie po swojemu,
specyficznie i oryginalne, ale odkryciem był dla mnie Buka. Bardzo fajnie
przemyślana zwrotka, szalenie inteligentne rymy czyli wszystko jak trzeba i
jednocześnie wszystko za co cenię sobie dobry rap.
Smolik? Jak zawsze. Jeden z najbardziej kreatywnych
producentów na naszej scenie. A na
koniec jeszcze studyjna wersja singla Męskiego Grania czyli Armaty z Fiszem i
Melą Koteluk.
To jest płyta, która wpisuje się idealnie w moje obecne
zapotrzebowania. Szukałem muzyki dynamicznej, ale jednocześnie napisanej z
pewnym smakiem. Tu mamy bardzo mocny skład, bo pomimo słabszych momentów, tej
płyty słucha się bardzo fajnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz