10 maja 2016

Męskie Granie 2015, czyli potężna dawka muzyki...

Znów wracam z empikową serią, czyli z tygodniowymi wpisami, w których sięgam po pozycje, które z oferty empiku wydały mi się najbardziej interesujące. Tym razem celowo wszystko pomieszałem stylistycznie, a zaczynam od płyty, której bardzo chciałem posłuchać….

Męskie Granie 2015 to kompletnie poskręcany estetycznie miks muzyczny. Choć mamy nieco słabsze momenty, to cała płyta jest generalnie dobrą propozycją, na wieczorne spotkania ze znajomymi.

Partnerem wpisów jest sklep empik.com


Kogo mamy na pierwszej płycie? Lecha Janerkę, Natalię Przybysz, Artura Rojka, świelnych The Dumplings i Curly Heads, Fisza, Emade jako Tworzywo Melę Koteluk, Tego Typa Mesa (choć w jego przypadku spodziewałem się nieco więcej). 

Prawdziwa petarda to drugi krążek z genialną Orkiestrą Męskiego Grania 2015. To właśnie ten krążek jest najlepszym powodem, by tą płytę po prostu kupić. Fisz z Koteluk, Podsiadło z Zalewskim (Zalef to w tej chwili dla mnie jeden z najlepszych głosów na polskiej scenie). Dwa numery i dwa- jak to nazywam- brudasy. Tu jest generalnie tyle muzycznego brudu- trąbka z kilkukrotnie nietrafionymi górami, że ta muzyka staje się niemalże siłą rzeczy właśnie przez to mega intrygująca. Żebyśmy się dobrze zrozumieli. To jest dla mnie wartość tej muzyki. Brudy między dźwiękami, przytłumione brzmienia… to wszystko współgra tu idealnie. Bardzo fajny jest też numer Meli Koteluk z Tomkiem Lipińskim, co dalej? Znów genialny Zalef. Potężna skala, elastyczność głosu, z którym praktycznie może chwytać się za każdy repertuar… czapki z głów. Fajnie wypadło też Warszawskie Combo Taneczne, choć w drugim numerze granym razem z Molestą zawiodła mnie właśnie Molesta. O ile Włodi poleciał całkiem fajnie, z genialnym wersem
 igła którą znam
czyta bit na wosku,
DJ tnie to jak brzytwa,
robię rap po polsku
to już druga zwrotka, jest mocno słabsza. Nie wiem, czy to był Vienio czy Pelson (stawiam na Pelsona, choć głowy nie dam), ale znam ich nagrania i wiem, że mieli zdecydowanie mocniejsze momenty. Drugi plus leci za wkomponowanie rapu w muzykę stworzoną przez Combo. Generalne ta muzyka jest prosta, ale w tej prostocie jest jej siła. A jak już jesteśmy przy wkomponowywaniu to świetnie znalazł się też L.U.C. z Buką i refrenem wysamplowanym i śpiewanym przez Irenę Jarocką. L.U.C tradycyjnie po swojemu, specyficznie i oryginalne, ale odkryciem był dla mnie Buka. Bardzo fajnie przemyślana zwrotka, szalenie inteligentne rymy czyli wszystko jak trzeba i jednocześnie wszystko za co cenię sobie dobry rap.

Smolik? Jak zawsze. Jeden z najbardziej kreatywnych producentów na naszej scenie.  A na koniec jeszcze studyjna wersja singla Męskiego Grania czyli Armaty z Fiszem i Melą Koteluk.


To jest płyta, która wpisuje się idealnie w moje obecne zapotrzebowania. Szukałem muzyki dynamicznej, ale jednocześnie napisanej z pewnym smakiem. Tu mamy bardzo mocny skład, bo pomimo słabszych momentów, tej płyty słucha się bardzo fajnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz