9 maja 2016

Pamiętasz czasy Jordana, czyli biografia Jego Powietrzności, którą musisz przeczytać…


Pamiętam Jordana. Jakbym się uparł, pewnie znalazłbym w szafie u rodziców kilka VHS-ów z finałami z Utah. Byłem wtedy gówniarzem, który jarał się po trosze NBA, Premiere League, Ekstraklasą i wszystkim co ze sportem związane. Nowe wydanie biografii Jordana, które ukazało się nakładem wydawnictwa SQN, dla mnie to nie tylko fajna książka, ale i sentymentalny powrót do czasów dziecięcych, natomiast dla nieco młodszego ode mnie czytelnika może to być niezapomniana podróż po latach ’80 i ’90, kiedy to rodziły się prawdziwe legendy. 

Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem SQN


Pamiętam ich trzech. Jordan, Rodman i Pippen. Trzech gigantów z Chicago. Nie były dla mnie ważne statystyki, bo przyjmowałem do siebie, że każde ich zagranie było zagraniem mistrzowskim. Czas, kiedy Jordan zdobywał kolejne mistrzostwo NBA z Bullsami był jedynym momentem w życiu, kiedy zamieniłem piłkę nożną na basket. Nigdy później to się nie zdarzyło. Manchester
United z Cantoną, Giggsem i Beckhamem został zastąpione magicznym triem z Chicago Bulls. Tylko na moment, bo Jordan skończył  jeżeli dobrze pamiętam po raz drugi karierę- oczywiście później ją wznowił, ale to już nie był ten sam Jordan- i już nigdy więcej takich emocji NBA mi nie dostarczyło. 

Co można powiedzieć, o Jordanie? Dzięki niemu NBA jest dziś taka jaka jest z LeBronem, Curry’m i całą resztą.

Ta biografia sprawiła, że znów na moment przeniosłem się do starego świata NBA, na nowo odpaliłem finały Chicago z Utah, już nie na VHS, ale na youtube i na nowo chłonąłem grę jednego z największych graczy NBA. I jeszcze raz poczułem ten dreszczyk. W tej książce jest wszystko, cała kariera nakreślona ze wzlotami i upadkami, bo Jordana trzeba postrzegać całościowo. Dopiero wtedy widać jego wielkość, wolę walki o każdy mecz, potrzebę zwycięstwa kosztem własnego zdrowia…

Co jest wielką zaletą tej książki? Systematyczność i skrupulatność z jaką David Halberstam opisuje kolejne etapy, które Jordan musiał przejść zanim znalazł się w NBA. Każdy kolejny etap okupiony był ciężką harówą, ale najważniejsze, że zawsze też znajdywali się ludzie, którzy potrafili odkryć Jordana. Szczęście mu sprzyjało, a jak to się mówi szczęście sprzyja lepszym. W wypadku Michaela szczęście sprzyjało najlepszemu.

Fajnie, gdyby do tej książki zajrzeli ludzie zajmujący się w Polsce łowieniem sportowych talentów. Cała rozbudowana baza szkoleniowa, campy, mecze, zgrupowania to wszystko kształtowało młodych graczy, którzy później rządzili NBA. To właśnie ta tytaniczna praca nie tylko młodziaków, ale i sztabów trenerskich sprawiła, że świetnie zapowiadający się zawodnik potrafił rozwinąć się w geniusza basketu. To, co w latach ‘80 było już normą w USA, u nas nie istnieje praktycznie na żadnej płaszczyźnie- no może w bardzo prymitywnej- jeśli zestawiamy z amerykańskim wzorcem- formie w piłce nożnej.

Generalnie, pomimo kilku książek „na tapecie” pozycja wciągnęła mnie dość szybko i intensywnie, w czym zasługa dobrego pióra jakim dysponował Halberstam (który zginął w wypadku samochodowym w roku 2007). Lekko, rzetelnie podana biografia, to niemal pewny przepis na sukces… a skoro robi się ciepło, warto poświęcić kilka chwil na dworze, z dobrą książką… zapewniam, że nie będzie to stracony czas.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz