24 października 2012

Brahms- III i IV Symfonia



Nieco na przekór zasadzie promowania nieznanych kompozytorów postanowiłem przyjrzeć się nagraniu dwóch symfonii Brahmsa- III Symfonia F-dur op. 90 oraz IV Symfonia c-moll op. 98. Postanowiłem zatem zajrzeć w katalog DUX-u… znalazłem nagranie pod batutą Bogusława Dawidowa… nagranie dobre i nieco zaskakujące..


                Powiem szczerze, nagrań Symfonii Brahmsa jest sporo. Nawet więcej niż sporo, ale tylko niektóre okazują się wybitne, nieco więcej jest nagrań dobrych, ale całkiem sporo jest również nagrań kiepskich. Płyta przysłana mi przez wytwórnię DUX jest płytą dobrą i wartą zakupu. III Symfonia to ciekawa gra brzmieniami, które Bogusław Dawidow odnalazł w dziele. Dziele porównywanym z Beethovenowską Eroicą: „W swojej entuzjastycznej recenzji Eduard Hanslick, wielki znawca i wielbiciel muzyki Brahmsa, przywołał określenie Hansa Richtera, który nazwał nowy utwór „Eroicą”, nawiązując  w oczywisty sposób do Beethovena. Podobnie, jak Pierwsza Symfonia miałaby odpowiadać charakterem Patetycznej, Druga- Pastoralnej, tak w najnowszej kompozycji zaczęto dopatrywać się nacechowania heroicznego (…) Dzieła Brahmsa to nie tylko wszak odpowiedniki genialnych dzieł Beethovena, objawione światu kilkadziesiąt lat później. To zarazem świadectwo dalszego rozwoju i spuścizny romantyzmu i klasycyzmu w muzyce, gdzie tradycyjna forma stanowi podstawę wrażenia swojej indywidualności i niepowtarzalnej inwencji.” Słuchając III Symfonii zwróciłem uwagę na barwy: skrzypiec, ale przede wszystkim blachy. Gra barwami, dynamiką artykulacją grup instrumentów okazuje się bowiem niezwykle ciekawa. Zwłaszcza w części 3- III Symfonii oraz w części 1, IV Symfonii. Ale, wróćmy jeszcze do III Symfonii…   można się trochę poprzyczepiać… bo początek trochę nieczysto… w zasadzie są takie drobne wahania czystości dźwięku, ale to jest słyszalne w pierwszym akordzie. Później jest już  lepiej. Dobra „gra” dynamiką sprawia, że słucha się Brahmsa w interpretacji Dawidowa bardzo przyjemnie. Pierwsza część dobrze prowadzone smyczki- prowadzące pierwszy temat- zostają dobarwione akcentami blachy. Podoba mi się również kontrast między częściami lirycznymi granymi przez smyczki, a częściami nieco bardziej- nazwijmy to umownie- agresywnymi. Zrozumiałe, że w sposób szczególny zwracam uwagę na blachę- ot, takie „zboczenie zawodowe”… brzmi ona dobrze, choć można przyczepić się do jednego- pardon- kwasu, ale do tego przejdziemy przy okazji IV Symfonii, bo kwas ów właśnie tam się objawił… ale nie teraz o tym. III Symfonia. Zwróciłbym również uwagę na wyważone rubata. Są one niezwykle mądrze poprowadzone. Część II- Andante- utrzymana- wedle klasycznych kanonów- w powolnym tempie… daje szansę na pokazanie lirycznej twarzy Brahmsa. Tu już nie mogę się przyczepić do nieczystości, bo jest dobrze. Drewno brzmi czysto- choć zdarza się na niektórych nagraniach nieco rozstrojone. Tu już jest dobrze. Początkowe zachwiania z I części zostają wyeliminowane. Co bardzo powinno ucieszyć wrażliwego na ten aspekt słuchacza. Smyczki, znów zostają mądrze poprowadzone. Bardzo podoba mi się artykulacja staccato. Dawidow znalazł doskonałe proporcje między staccato a legato. Poco allegretto zachwyca śpiewnością tematu poprowadzonego początkowo przez wiolonczele… minimalnie nie stroi natomiast drewno przejmujące temat, ale na tyle minimalnie, że można przymknąć na to oko, ale, aby być uczciwym, zaznaczyć to trzeba. Ale zachwyca temat przejęty przez waltornie. Piękne brzmienie… naprawdę. Nagranie dowodzi temu, że złośliwe żarty odnośnie waltornistów można w tym wypadku wyrzucić do kosza… dochodzimy zatem do finału: Allegro… z początku zwiastuje dopiero nadejście burzliwego finału. Dobrze brzmi tu blacha. Barwowo, wysokościowo… jest naprawdę dobrze, co zawsze cieszy- zwłaszcza w wykonaniu polskich orkiestr. Delikatnie momentami nie dostrojony ostatni akord… ale muzycy dostrajają go zadęciami, tak więc po uderzeniu jest on dość szybko korygowany- co jest sporym plusem i dowodem na dużą świadomość muzyków.
                Bałem się początku IV Symfonii, jest tam moment w I części, kiedy obój przejmuje i wykańcza temat… często ten moment niestroi, ale tu pięknie… czysto, lekkie wibrato. Naprawdę może się podobać. Fraza prowadzona jest z dużym wyczuciem i rozmachem. I doszliśmy do tego owego kwasu… niestety pojawia się i to w partii trąbek!!! Dokładnie w 3m 47 s… ale jest to jeden fragment, do którego się mogę przyczepić. Z resztą można powiedzieć, że nie jest to minus wcale duży. Liczy się ogólny wyraz, kunszt interpretatorski, który jest plusem zakrywającym, lub może tuszującym wyszczególnione minusy. I część należy bez wątpienia do moich ulubionych motywów muzycznych. Wymagam zatem pewnych estetycznych doznań, wysmakowanej interpretacji, które w tym nagraniu zostały mi podane na tacy przez Bogusława Dawidowa prowadzącego Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii Opolskiej. Oczywiście pozostają jeszcze trzy części, których niepodobna pominąć w recenzji. Andante moderato- część II- to część łagodna i spokojna. Po części lirycznej, następna część liryczna. Inna, ale liryczna. Dobry początek. Dostrojone drewno, pięknie brzmiące rogi… kolejna część mieniąca się barwami, dyskretne operowanie dynamiką i tempami, pozwala słuchaczowi oddać i ponieść się interpretacji Bogusława Dawidowa.  III część- Allegro giocoso- Poco meno presto- Tempo I. Znów objawia się tutaj doskonała gra dynamiką, barwami i stylistyczne wysmakowanie. Część IV Allegro energio e passionato- Piu allegro… to znów prowadzenie słuchacza do finału… gra barwami, dynamiką i budowanie swoistych napięć i rozwiązań, by w końcu doprowadzić do ostatecznego finału.
                Płyta jest nagraniem wartym uważnego wysłuchania. Bogusław Dawidow proponuje bowiem kilka ciekawych interpretacyjnych pomysłów, które mogą się podobać, choć czy się spodobają jest to oczywiście kwestia subiektywnego odczucia i odbioru dzieł Brahmsa. Ja mogę z czystym sumieniem polecić nagranie.
Ode mnie: *****

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz