31 lipca 2013

Gorzycki/ Pater Therapy

Therapy and other standards duetu Gorzycki/ Pater, to- jak dla mnie- płyta, która odważnie stawia pytanie o granice muzyki jazzowej… bo jeżeli jazz w tradycyjnym tego terminu rozumieniu, to ta płyta, zresztą jak wiele innych (chociażby powstałych w nieodległej czasowej perspektywie- Ravel tria Dominika Wani; Meet meat Hunger Pangs, czy wreszcie Komeda Międzynarodowego kwartetu Macieja Obary), wymyka się owej definicji.

Jeden składający się na płytę trzydziestominutowy utwór, to dość swobodnie wkomponowanych pięć kompozycj- dwie Andrzeja Przybielskiego, jedna piosenka ludowa Czerwone jabłuszko, jedna kompozycja Krzysztofa Komedy oraz Deszcze niespokojne  z Czterech pancernych. Poszukiwania stylistyczne, jakie fundują słuchaczowi Rafał Gorzycki oraz Kamil Pater nie kończą się na samym ujęciu jazzu… bo już od pierwszych taktów narzucają się skojarzenia z muzyką rockową… ale termin jazz- rock, funkcjonujący dziś pod gatunkiem fusion- wraz z gatunkowymi przedstawicielami Weather Report czy The Mahavishnu Orchestra… też jakoś nie do końca oddaje muzykę z płyty Therapy. Z drugiej strony zastanawiam się też nad sensem prób szufladkowania i zamykania projektu w obrębie konkretnego gatunku, bo obojętnie jakby się terminologicznie nie gimnastykować, to i tak nagranie konsekwentnie wymyka się wszelkim etykietom. Co najbardziej fascynuje w samym nagraniu? Na pewno momenty wyłaniania się pojedynczych motywów melodycznych, tematów (chociażby temat piosenki ludowej, albo genialnie wkomponowany- pojawiający się stopniowo- temat z Czterech pancernych), łączników, improwizacji i „wmontowanie” ich w całościową strukturę kompozycyjną… są to momenty wręcz magiczne, intymnie, muzycznie wyrafinowane o ogromnym ładunku emocjonalnym. Traktowanie tych motywów i oplatanie ich czasem pojedynczymi dźwiękami, stukiem, szmerami zgoła sonorystycznymi świadczy nie tylko o samej technice muzyków, ale o ich wrażliwości oraz wyobraźni muzycznej. Dla mnie jest to płyta na pewno wyróżniająca się na tle dzisiejszych produkcji muzycznych… a skoro tytułowa terapia, to może na polską muzyczną bylejakość?
Mnie ta płyta ogromnie cieszy, gdyż stanowi przykład oryginalnego i niezwykle wręcz konstruktywnego potraktowania muzyki improwizowanej

tekst opublikowany na blogu: nocnyjazz.blogspot.com

Ode mnie: *****/ ******
Mikołaj Szykor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz