18 lipca 2013

Marek Jakubowski Trio My Own

Marek Jakubowski Trio - "My Own..."
Fonograficzny debiut tria Marka Jakubowskiego (Marek Jakubowski- perkusja, Adam Bieranowski- fortepian, Piotr Max Wiśniewski- kontrabas, wyd. RecArt) to debiut, który z kilku co najmniej powodów cieszy… po pierwsze dostajemy na płycie ponad czterdzieści minut bardzo dobrze zagranego jazzu z dobrymi i przemyślanymi improwizacjami, doskonale skrojonymi tematami… wszystkie kompozycje Marka Jakubowskiego… po drugie przez sam udział w nagraniu w większości muzyków młodego pokolenia- Marek Jakubowski oraz grający bardzo dobrze technicznie, a przede wszystkim dojrzale, młodziutki (dwudziestoletni) Adam Bieranowski- wspartych bardziej doświadczonym Piotrem Maxem Wiśniewskim (współpraca z Hanną Banaszak, Anną Szarmach czy Iwoną Loranc)… muzyka przez nich zagrana jest świeża, ale też bardzo mocno osadzona w mainstreamowej tradycji…

Pierwszy „odsłuch” przynosi konstatację, iż muzycy rozumieją się znakomicie, dopełniają się w sposób znakomity… Ale każde kolejne słuchanie przynosi nieco inne spostrzeżenia… zwracamy uwagę na Adama Bieranowskiego.  Na pewno jest to pianista ciekawy… intrygujący. Mnie jednakże ciekawi co innego… w którą stronę w przyszłości pójdzie… w stronę obraną, przez tak znakomitych pianistów jak Bogdan Hołownia czy Piotr Kałużny, a może w stronę obraną przez któregoś z pianistów dzisiejszego młodego pokolenia, takich jak Paweł Kaczmarczyk, Sławek Jaskułke czy Leszek Modżer, a może pokieruje się jeszcze inaczej i da się ponieść eksperymentom ocierającym się o free jazz… czas pokarze, a on sam ma jeszcze „chwilę” na sprecyzowanie swoich muzycznych zainteresowań. Tym niemniej już jest pianistą, który zwraca swoją grą na siebie uwagę… i potrafi zaskoczyć interesującymi harmoniami w kilku momentach… Ale nie można też nie wspomnieć o Marku Jakubowskim… ciekawie jest bowiem już od początku… interesujące przejścia perkusji w Happy Go Lucky powodują, że jest to bardzo efektowne i na długo zapadające w pamięć rozpoczęcie. Ciekawie wypada też kompozycja My Polish Heart zwłaszcza poprzez doszukiwanie się pewnych odniesień do My Foolish Heart Victora Younga/ Neda Washingtona, na które może wskazywać tytuł… albo dość intrygująco rozplanowany harmonicznie Seven Elfs. Bardzo ciekawie prezentują się trzy krótkie, miniaturowe w charakterze Interludia, będące swego rodzaju muzycznymi przerywnikami. Warto podkreślić, iż płyta została w bardzo dobry sposób ułożona pod względem samej dramaturgii. Mocne rozpoczęcie (Happy Go Lucky), nieco spokojniejsze balladowe momenty w środku (My Polish Heart; At The End; Yellow Dots) kontrastujące z bardziej intensywnymi (Seven Elfs; Just Wait; My Own) i dość intrygujące zakończenie- Looking For wykazujące pewne rytmicznie latynoskie konotacje…

               Płyta jak na debiut jest nagraniem znakomitym… pełnym ciekawej muzyki… zagranej przez bardzo dobrych muzyków, choć jeszcze za wcześnie, aby pisać o narodzinach tria pokroju Andrzeja Jagodzińskiego, RGG, czy Marcina Wasilewskiego. Tym niemniej uważam, że jest to zespół posiadający w sobie spory muzyczny potencjał… czekam na koncerty i kolejne płyty.
tekst opublikowany na blogu: nocnyjazz.blogspot.com
Ode mnie: ******/ ******
Mikołaj Szykor

              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz