Na koniec zostawiłem sobie nagranie, na które czekałem
najbardziej i którym chciałem przełamać pewien schemat rozrywkowego charakteru
nagrań, które nam tutaj zaczęły dominować. Nie byłbym sobą, gdybym nie wrzucił pomiędzy czegoś klasycznego, a
skoro klasyka to w najlepszym z możliwych wydań. Przed wami Piotr Anderszewski…
Wpis powstał we współpracy ze sklepem empik.com
Anderszewski należy do tych muzyków, których słucham z
ogromną przyjemnością a fakt, że każe swoim słuchaczom czekać na nagrania
stosunkowo długo sprawia, że rzeczywiście każda nowa płyta jest sporym
wydarzeniem.
Jakim pianistą jest Anderszewski? Właściwie mam z tym pewien
problem. Klarowność linii melodycznej, punktowanie, zabawa najmniejszym
szczegółem sprawia, że estetycznie przypomina mi nasz pianista mojego
ukochanego Glenna Goulda. Choć łączy ich nie tylko to. Każdy z nich był na swój
sposób ekstrawagancki (tzn. Gould był, bo Anderszewski jest nadal).
Najważniejsze jest jednak co innego. Pomimo swoich postaw, pianiści ci nie
przekraczali nigdy granicy dobrego smaku, będąc zawsze muzycznymi gigantami. Tu
jest też wielkość Anderszewskiego. To pianistyka na absolutnie najwyższym
poziomie... a to jest przecież najważniejsze.
Ale wracając do płyty. Leży ten Bach naszemu pianiście wybitnie. Trzy Suity z
cyklu English Suites kolejno 3; 1 i 5
zagrane zostały z mistrzowską lekkością. Anderszewski bawi się brzmieniem,
linią melodyczną, uwypuklając każdy nawet najmniejszy szczegół, a tych w
Bachowskim utworach jest całkiem sporo, wystarczy je odnaleźć i odpowiednio podać.
A to pianista potrafi znakomicie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz