Dwie alternatywne zdawałoby się muzyczne propozycje. Paganini. Uczeń diabła i Kwartet. Filmy podobne, ale jak się okazuje diametralnie w podejściu reżysera do samej materii od siebie różne. Wnioski po obejrzeniu? W zasadzie jeden. Okazuje się, że można totalnie spieprzyć historię genialnego skrzypka i genialnie opowiedzieć historię o emerytowanych muzykach.