Mając możliwość wyboru, sięgnąłem po nagrania, których
pewnie nigdy bym nie kupił. Powód jest banalnie prosty, jeżeli już mam wydać
kasę, staram się wydawać ją na nazwiska pewne, przy których będę się fajnie
muzycznie bawił.
wpis powstał we współpracy z empik.com
W sumie, zdałem sobie sprawę z tego, że dobrałem sobie
całkiem nieświadomie taki lekko wakacyjny zestaw zwłaszcza w sensie muzycznym. Bossa nova & the city sygnowana
nazwiskiem Piotra Metza, moje największe odkrycie James Bay z nowym projektem Chaos and the Calm i Van Morrison z Duetami to płyty, które bez dwóch zdań
sprawdzają się, jako towarzysze takich przyjemnie leniwych wieczorów.
Nie wiem,
dlaczego, ale rzeczywiście, największą niespodzianką okazał się James Bay. Może
po prostu takiej płyty szukałem już od dawna, znudzony delikatnie Coldplay’ami i starymi Depeche’ami (bo Live In Berlin wałkuję już od kilku tygodni i jeszcze jakoś się
lubimy). Mamy fajną i przyjemną
produkcję muzyczną, intrygujący wokal i w sumie to tyle. Tylko i aż. A numery w
stylu Hold Back The River… okazują
się na serio przyjemne. Sam spędziłem z tą płytą kilka dni, przenosząc ją od
auta do domowego odtwarzacza i z powrotem. No to skoro James Bay, to może tak osobiście?
Van Morrison, wyszedł z bardzo typową- rzec można- produkcją.
Pozapraszał nam znane nazwiska, jest Bobby Womack, George Benson, Gregory
Porter, Natalie Cole, Mark Knopfler, Michael Bublé czy Taj Mahal i nagrał płytę
na zasadzie tytułowego Re- working the
catalogue. Numery zostały odświeżone i zyskały na wydźwięku całkiem sporo.
Fajny sobie zrobił Morrison prezent z okazji swojej siedemdziesiątki.
Bossa nova & TheCity to taka typowa letnia składanka, która tworzy bardzo przyjemny klimat.
Numery zostały dobrane tak, żeby słuchacze dostali same perełki w wykonaniach
gigantów Astrud Gilberto, Quincy Jones, Joao Gilberto, Eliane Elias, Diana
Krall, Coleman Hawkins, Cassandra Wilson, Antonio Carlos Jobin, Stan Getz czy Michel
Legrand. Wszystko co najlepsze z bossy na
czterech krążkach i nie mogłem się opanować...
Jest jeszcze Sam Smith, ale o tym za chwilę… liczę, że
doczytasz do końca.
Przeglądając listę z empik.com wpadłem na pomysł, żeby
zaproponować wam jakąś alternatywę literacką, a skoro wakacje, to książki
zdecydowanie mniej wymagające. Genialna HistoriaPolskiego Kabaretu Izoldy Kiec, pięknie skonstruowane wspomnienia o księdzu
Janie Twardowskim Blisko ziemi, bliskonieba z pięknymi zdjęciami Czesława Czaplińskiego i bardzo przyjemnie
wciągające Antipolis Tomasza
Fijałkowskiego.
Szczerze się przyznam, Antipolis
jak na razie dopiero zacząłem, ale czyta się na serio fajnie. Fijałkowski
dość szybko wciąga w fabułę, będąc przy tym bardzo poprawnym literacko.
Wspomnienia o księdzu Janie Twardowskim to może i nieco inny
kaliber książki, ale jest to książka bardzo mi bliska. Uwielbiam przecież same
wiersze, a te wspomnienia, okazują się bardzo intrygujące, pełne anegdot, które
tworzą bardzo konkretny obraz księdza czytanego przez wielu. Pojawiają się też
wspomnienia bardzo konkretnie muzyczne, jak choćby Na jazzowo z „gościnnym udziałem” tria Andrzeja Jagodzińskiego… i
zdjęcia robione przez Czesława Czaplińskiego nie mniej ważne niż tekst pisany.
No i na koniec kabarety. Wiadomo, że sezon wakacyjny jest
okresem niezliczonych kabaretonów… może też warto przy okazji poznać historię
polskiego kabaretu? Propozycja Izoldy Kiec jest pozycją absolutnie nie
absorbującą jakoś nadmiernie, przez co czyta się ją znakomicie…
No. Skoro dotarłeś do końca wpisu, to mogę odsłonić ostatnią
kartę. Razem z empik.com mam do rozdania cztery płyty Sama Smitha. Napisz na
maila (dookolakultury@wp.pl), albo w komentarzu dlaczego właśnie ty chcesz posłuchać Sama i płyta
może być twoja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz