2 lipca 2015

KILKA FAJNYCH PŁYT, POWITALNA PACZKA Z EMPIK.COM I KONKURS Z SAMEM SMITHEM...


Mając możliwość wyboru, sięgnąłem po nagrania, których pewnie nigdy bym nie kupił. Powód jest banalnie prosty, jeżeli już mam wydać kasę, staram się wydawać ją na nazwiska pewne, przy których będę się fajnie muzycznie bawił.
wpis powstał we współpracy z empik.com

W sumie, zdałem sobie sprawę z tego, że dobrałem sobie całkiem nieświadomie taki lekko wakacyjny zestaw zwłaszcza w sensie muzycznym. Bossa nova & the city sygnowana nazwiskiem Piotra Metza, moje największe odkrycie James Bay z nowym projektem Chaos and the Calm i Van Morrison z Duetami to płyty, które bez dwóch zdań sprawdzają się, jako towarzysze takich przyjemnie leniwych wieczorów. 

Nie wiem, dlaczego, ale rzeczywiście, największą niespodzianką okazał się James Bay. Może po prostu takiej płyty szukałem już od dawna, znudzony delikatnie Coldplay’ami i starymi Depeche’ami (bo Live In Berlin wałkuję już od kilku tygodni i jeszcze jakoś się lubimy). Mamy fajną i przyjemną produkcję muzyczną, intrygujący wokal i w sumie to tyle. Tylko i aż. A numery w stylu Hold Back The River… okazują się na serio przyjemne. Sam spędziłem z tą płytą kilka dni, przenosząc ją od auta do domowego odtwarzacza i z powrotem. No to skoro James Bay, to może tak osobiście?


Van Morrison, wyszedł z bardzo typową- rzec można- produkcją. Pozapraszał nam znane nazwiska, jest Bobby Womack, George Benson, Gregory Porter, Natalie Cole, Mark Knopfler, Michael Bublé czy Taj Mahal i nagrał płytę na zasadzie tytułowego Re- working the catalogue. Numery zostały odświeżone i zyskały na wydźwięku całkiem sporo. Fajny sobie zrobił Morrison prezent z okazji swojej siedemdziesiątki.



Bossa nova & TheCity to taka typowa letnia składanka, która tworzy bardzo przyjemny klimat. Numery zostały dobrane tak, żeby słuchacze dostali same perełki w wykonaniach gigantów Astrud Gilberto, Quincy Jones, Joao Gilberto, Eliane Elias, Diana Krall, Coleman Hawkins, Cassandra Wilson, Antonio Carlos Jobin, Stan Getz czy Michel Legrand. Wszystko co najlepsze z bossy na czterech krążkach i nie mogłem się opanować...



Jest jeszcze Sam Smith, ale o tym za chwilę… liczę, że doczytasz do końca.

Przeglądając listę z empik.com wpadłem na pomysł, żeby zaproponować wam jakąś alternatywę literacką, a skoro wakacje, to książki zdecydowanie mniej wymagające. Genialna HistoriaPolskiego Kabaretu Izoldy Kiec, pięknie skonstruowane wspomnienia o księdzu Janie Twardowskim Blisko ziemi, bliskonieba z pięknymi zdjęciami Czesława Czaplińskiego i bardzo przyjemnie wciągające Antipolis Tomasza Fijałkowskiego.  

Szczerze się przyznam, Antipolis jak na razie dopiero zacząłem, ale czyta się na serio fajnie. Fijałkowski dość szybko wciąga w fabułę, będąc przy tym bardzo poprawnym literacko.

Wspomnienia o księdzu Janie Twardowskim to może i nieco inny kaliber książki, ale jest to książka bardzo mi bliska. Uwielbiam przecież same wiersze, a te wspomnienia, okazują się bardzo intrygujące, pełne anegdot, które tworzą bardzo konkretny obraz księdza czytanego przez wielu. Pojawiają się też wspomnienia bardzo konkretnie muzyczne, jak choćby Na jazzowo z „gościnnym udziałem” tria Andrzeja Jagodzińskiego… i zdjęcia robione przez Czesława Czaplińskiego nie mniej ważne niż tekst pisany.

No i na koniec kabarety. Wiadomo, że sezon wakacyjny jest okresem niezliczonych kabaretonów… może też warto przy okazji poznać historię polskiego kabaretu? Propozycja Izoldy Kiec jest pozycją absolutnie nie absorbującą jakoś nadmiernie, przez co czyta się ją znakomicie…


No. Skoro dotarłeś do końca wpisu, to mogę odsłonić ostatnią kartę. Razem z empik.com mam do rozdania cztery płyty Sama Smitha. Napisz na maila (dookolakultury@wp.pl), albo w komentarzu dlaczego właśnie ty chcesz posłuchać Sama i płyta może być twoja.

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz