26 czerwca 2015

WŁODEK PAWLIK AMERICA


Jaki jest nowy Pawlik? W krótkich, żołnierskich słowach… znakomity. Niezaskakujący, ale znakomity. Po prostu taki jak zawsze.

Właśnie, mam  z tą płytą problem w tym sensie, że ona w żadnym stopniu nie jest zaskakująca w sensie estetycznym i muzycznym. Ok. Może zaskoczyć motoryczny początek, ale w sensie muzycznym, to mamy wszystko to, do czego przyzwyczaił nas Włodek Pawlik na swoich poprzednich nagraniach. Kunszt muzyczny, świetne kompozycje, typowo Pawlikowska harmonika i genialne porozumienie między członkami tria.

W sumie, jakby tak przyjrzeć się katalogowi pianisty, to dawno nie sięgał on po czysto triową formułę. Pięć ostatnich płyt, to albo orkiestrówki (na czele z Night In Calisia) albo nagrania solowe. 
Tęskniłem już trochę do tria, które będzie znów jakby sięgało do tradycji i czerpało z niej tak twórczo jak tylko potrafi. A, że potrafi… no przecież tu grają same nazwiska. Najlepsza sekcja w kraju i będący w znakomitej formie Pawlik tworzą absolutnie mistrzowską płytę. Czy najlepszą w tym roku? Tego jeszcze nie wiem. Na pewno jednak mamy mocnego kandydata.
Powodów jest kilka. Po pierwsze kompozycje. Pawlik genialnie bawi się formami od form sensu stricto jazzowych, po tanga i ujazzowioną klasykę, a że ma pianista talent do pięknych aranżacji i stylizowanych kompozycji, wychodzi z tego kawał znakomitej muzyki. Nieprzekombinowanej, a muzycznie przecież wyrafinowanej.

Zaczyna się genialnie i intensywnie. America, to pewnego rodzaju muzyczny refleks przeżyć związanych z podróżą do Stanów Zjednoczonych Włodka Pawlika. Ale co ciekawe… ta kompozycja powstała nie teraz przy okazji przyznania Pawlikowi Grammy Awards, ale w roku 1988. Sam tytuł ma też podwójne znaczenie, bo „>>America<< to odwieczne marzenie człowieka Europy o Ziemi Obiecanej, marzenie o odkryciu tego lepszego Nowego Świata”. Ale też jak sam przyznaje dalej, Ameryka jest dla niego niekończącą się inspiracją. Ameryka i Polska, bo pojawiają się zresztą z bardzo fajnym skutkiem przetrawione przez Pawlikową wrażliwość muzyczną kompozycje Chopina i Paderewskiego.


Ale i tak największy sentyment mam jakoś tak do Cross- Eyed Tango. Nie wiem, dlaczego. Piękna harmonia, fajnie to wszystko wtłoczone w formułę tanga no i przede wszystkim znakomici muzycy o ogromnej wrażliwości i znakomitym warsztacie.  

Czy to jest płyta roku? Jeszcze za wcześnie, żeby powiedzieć. Na pewno mocny kandydat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz