Długo dojrzewałem do tego nagrania, ale ten czas był
potrzebny, bo i sam Masecki jest wymagający i materiał tworzony przez niego oddziałuje
dopiero bo jakimś czasie.
Na wskroś trudny jest materiał nagrany przez Maseckiego,
choć widząc tytuł, można się było spodziewać raczej bezpiecznego grania, można,
a w zasadzie mógł spodziewać się ten, który Maseckiego jeszcze nie poznał. Bo
pianista Ne lubi ani schematyczności, ani stagnacji. Jest wciąż rozwijającym
się i prącym do przodu muzykiem, któremu nie wystarcza partytura. On szuka w
tym wszystkim niejako swoich indywidualnych brzmień, rozwiązań harmoniczno-melodycznych.
Tak jest też na tym projekcie.
Scarlatti Maseckiego
jest próbą w pewnym sensie konstrukcji z dekonstrukcji. Pianista bawi się
meleńkimi motywami melodycznymi, rozwijając je w większe części, albo
zatrzymując się na nich młócąc je bez opamiętania.
Jest w tym wszystkim estetyczna opozycja w stosunku do nagrania, które opisywałem wczoraj, ale taka właśnie jest też estetyka samej wytwórni. Zaskakująca, momentami wzruszająca, ale też co najważniejsze intrygująca...
Zostawiam cię z Maseckim... a na serio warto sięgnąć po zdekonstruowanego Scarlattiego
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz