Maseckiego można lubić, albo i nie, ale jedno, w tych dwu
postawach jest wartością stałą. Obok Maseckiego i jego projektów nie można
przejść obojętnie.
Mazurki są tu tylko pretekstem. Pretekstem, bu
porozmawiać o samym Maseckim i estetyce, którą ten konsekwentnie buduje z
nagrania na nagranie. Jest w tym wszystkim swoiste szaleństwo destruktywizmu. W
Scarlattim młóci poszczególne figury
melorytmiczne. Jakby im się przyglądał, jakby szukał w tym ostinatowym tańcu
jakichś zaskakujących omentów. W Mazurkach
bawi się formą. Już to raz przerabialiśmy przy okazji Polonezów, które skomponował Masecki na brass. Dziś krótko, bo na
jutro mam coś ekstra. Wpis w całości poświęcony Tomkowi Dąbrowskiemu pochłaniający cztery mniejsze wpisy o
projektach,
Do zobaczenia,
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz