2 czerwca 2015

30n30 #2 PIOTR DAMASIEWICZ PROJECT IMPROGRAPHIC


Eksplorując obszary już raz odkrywane przed wami, natrafiłem na drugą płytę od ForTune, która trafiła w moją indywidualną estetykę w bardzo dosadny sposób... 

Projekty, za którymi stoi Piotr Damasiewicz każdorazowo okazują się muzycznymi wydarzeniami. Wyjątkowymi muzycznymi spotkaniami, które zapadają w pamięć na długo- tak też było chociażby z płytą Hadrons. Przede wszystkim jest to muzyka wielce wymagająca od słuchacza, ale też niemalże eksplodująca emocjami.

Po bardzo dobrze przyjętej przez krytykę i słuchaczy płycie Hadrony nagranej z Markiem Mosiem i orkiestrą AUKSO, Piotr Damasiewicz prezentuje słuchaczom płytę (wyd. For Tune), która jak dla mnie okazuje się jedną z ciekawszych propozycji fonograficznych w całym portfolio wytwórni. W swej estetyce nagranie w niezwykle czytelny sposób nawiązuje do projektów osadzonych w koncepcji free improv Anthony' ego Braxtona i- być może to już nieco bardziej odległe porównanie- Wadady Leo Smith'a. Natomiast co jest- chyba- największą wartością tegoż nagrania – i jednocześnie, co konstytuuje muzyczną osobowość Piotra Damasiewicza to z cała pewnością brzmieniowa wyobraźnia (wpływ „wziętej” od XX- wiecznych kompozytorów sonorystyki), dbałość o każdy dźwięk i ekspresja dźwiękowa. W rzeczywistości sama materia dźwiękowa utkana jest z ekspresyjnych napięć i ich rozwiązań. Wybuchy brzmieniowych nawałnic i ustępy niemalże kontemplacyjne mieszają sie ze sobą tworząc niezwykle ciekawą tkankę, pod którą pulsuje motoryczna i intensywna rytmika. Generalnie rzecz biorąc, to właśnie motoryka i intensywność muzycznych "poczynań" calego kwartetu (a warto podkreślić, że jest to sztuka w pełni demokratyczna z równoważnym udziałem Damasiewicza, Lebika, Ferrandiniego oraz Mielcarka) okazują się słownymi "kluczami" poznawczymi, pozwalającymi zrozumieć wizję muzyki improwizowanej przedstawioną przez Piotra Damasiewicza. Co ciekawe, elementów łączących w tym akurat projekcie muzykę improwizowaną z awangardową muzyką- nazwijmy to bardzo ogólnie- klasyczną jest więcej, ot chociażby bedąca w samym centrum projektu ImproGraphic koncepcja muzyki graficznej.
                "Początki ImproGraphic to dyrygowana przez Damasiewicza improwizacja oparta na notacji graficznej w składzie: Maciej Obara (as), Maciej Garbowski (db) i Michal Trela (dr) oraz sam Damasiewicz (tp). Z czasem skład kwartetu uległ zmianie: do lidera dołączyli Gerard Lebik (ts), Jakub Mielcarek (db), i Gabriel Ferrandini (dr), a w koncepcji muzycznej pojawilo sie więcej elementów kolektywnej improwizacji."
                "Całość" generalnie rzecz ujmując podzielić można na trzy partie. Falanster, Alchemia oraz Cofeina- to gwoli ścisłości nazwy klubów, w których miały miejsca nagrania- kolejno krakowska Alchemia, wrocławski Falanster oraz Cofeina mieszcząca sie w Suchej Beskidzkiej. Dwie pierwsze partie podzielone zostały na dwa mniejsze ustepy, kulminacją zaś jest czteroustepowa Cofeina trwajaca ponad godzinę potężna kolektywna improwizacja momentami wykazujaca pewne ludowe wpływy melodyczne. Dwie pierwsze części sa bardzo mocno nasączone eksperymentami sonorystycznymi, pojedynczymi dźwiękami tworzącymi dosyć specyficzną, niemalże punktualistyczną linię melodyczną.

Dla mnie osobiście, płyta kwartetu  Piotra Damasiewicza jest dowodem na ogromną odwagę i indywidualny pomysł na muzykę improwizowaną... zdecydowanie jedna z lepszych propozycji na naszym rynku, choć z całą pewnością, nie jest ona pozycją łatwą w odbiorze a wymagającą od słuchacza ogromnego wręcz skupienia.

Pozdrawiam i do jutra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz