Lubię tą płytę. Lubię Braxtona, bo lubię muzykę, która ode
mnie czegoś wymaga. A Braxton jest tu idealny. Jazzowy, i niejazzowy. Klasyczny
i nieklasyczny. Więc jaki? Saksofonista zawsze konsekwentnie wymyka się
klasyfikacjom.
Najlepiej Braxtonową estetykę wyraził w szkicu do nagrania Maciej
Karłowski: Dla jednych zbyt jazzowy, dla
innych jazzowy zbyt mało. Dla jednych nadmiernie poukładany w twardych ramach
kompozycji, dla drugich zbyt swobodnie traktujący jej reguły i z o wiele za
daleko posuniętą ufnością pokładający nadzieję w improwizacji. Dla jazzmanów
beznadziejnie skomplikowany, dla miłośników współczesnych idei kompozytorskich
podejrzanie buntowniczy.
Braxton ciągnie tego słuchacza, wodzi, zaskakuje… o to w tym
chodzi. Będąc odbiorcą statycznym zrozumiesz niewiele, albo nic. Będąc
świadomie poszukującym jesteś w stanie odkryć świat absolutnie oderwany od
tego, który dostajesz na innych projektach. Braxton ma też świetnych muzyków do
dyspozycji. Inteligentna skrzypaczka Erica Dicker, saksofonista James Fei i
intrygujący trębacz- kornecista Taylor Ho Bynum odczytują partytury niezwykle
świadomie tworząc porywający świat muzyczny… pytanie, na ile on jest twoim
światem? Pozostawiam już bez odpowiedzi.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz