Tak jak zapowiedziałem. Zaczynamy cykl TrzydzieściNaTrzydzieści. Codziennie pojawiać się będzie wpis dotyczący kolejnej płyty wydawnictwa ForTune. Dlaczego ForTune? A dlaczego nie!
Tekst jest zmodyfikowaną wersją wpisu z 9 września 2013 roku.
Każdą płytę z- nazwijmy to ogólnie- repertuarem komedowskim przyjmuję z ogromnym zaciekawieniem, ale tą płytę przyjąłem chyba z jeszcze większymi… i nie mogło być inaczej, skoro za Komedę zabrali się do spółki Maciej Obara, Dominik Wania, Gard Nilssen oraz Ole Morten Vågan tworzący razem kwartet Obara International.
Namnożyło się- głównie dzięki labelowi Fortune- nowych nagrań z udziałem Macieja Obary (Power of Horns, Magnolia Acoustic Quartet), ale nagranie, które nas najbardziej interesuje poświęcone zostało Krzysztofowi Komedzie. Sam Maciej Obara jest już muzykiem rozpoznawalnym na naszej scenie jazzowej, zaś każda jego nowa płyta- myślę, że zbytnio nie przesadzę- okazuje się muzycznym wydarzeniem. Tak było chociażby w przypadku Equilibrium i tak też jest w przypadku Komedy. Jeżeli miałbym już na samym początku wyłożyć na stół wszystkie karty i powiedzieć, za co to nagranie uwielbiam, to wskazać muszę na trzy elementy. Po pierwsze brak tu najbardziej ogranego tematu Komedy Kołysanki do filmu Dziecko Rosemary. Punkt dla Obary. Początkowo mnie to zastanawiało, ale im dłużej słuchałem płyty tym stawało się to uzasadnione. Saksofonista postawił bowiem w większym stopniu na pokazanie znanych (Svantetic, Astigmatic, Litania) i mniej znanych (Walter P- 38) tematów po swojemu, niż na „chwytanie” się za gotowe aranże- choć to podejście również samo w sobie często się sprawdza. Po drugie warto zwrócić uwagę na samo umiejscowienie komedowskich tematów i wtłoczenie ich w improwizowane ustępy. I wreszcie ostatnim plusem jest nagranie materiału live.
Improwizacje są tu misternie budowane, powoli, bez zbędnego- szkodzącemu często samej muzyce- pośpiechu (średni czas trwania utworu- za wyjątkiem Kattorny- to ok. 16 minut). Sami zaś muzycy- każdy z osobna- okazują się mistrzami nastrojowości, budowania napięć- często poprzez niekonwencjonalne brzmienia- i ich rozwiązań. Największe wrażenie robi mimo wszystko Komeda’s medley składanka trzech tematów Ludzie spotykają się a słodka muzyka wypełnia ich serca, Astigmatic oraz Svantetic… w zasadzie nie tyle same tematy, ale ich ukrycie, nieoczywistość, swoista tajemniczość, ale też ogromna wręcz ekspresyjność. Maciej Obara jest saksofonistą, którego gra i którego improwizacje są naładowane emocjami, ekspresją, choć sam Obara, to tylko i aż ¼ sukcesu. Nie brzmiałaby tak ta płyta, gdyby nie znakomita sekcja... Norwegowie zagęszczający muzykę niemalże do granic gęstości i uzupełniający ich- zaskakujący momentami- Dominik Wania… a może na odwrót… zaskakujący Dominik Wania i dopełniający jego grę Gard Nilssen oraz Ole Morten Vågan? Oczywiście, kolejność nie ma tu znaczenia, gdyż kwartet jest tu grupą w pełni demokratyczną. Nie ma ważnych i ważniejszych… a wygrywa tu muzyka… Muzyka wyjątkowa, gęsta, pełna napięć, ekspresji, ale też melancholijna, jak chociażby temat grany przez Macieja Obarę w Litanii. Jak dla mnie, płyta kwartetu Obara International jest jedną z bardziej udanych prób nagrania Komedowskiego materiału- dosłownie obok projektu Adama Pierończyka czy projektów Tomasza Stańki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz