5 listopada 2013

Brian Massaka

massaka brain
W pierwszym zetknięciu muzyka tworzona przez Briana Massake przypomina mi z jednej strony trip- hopowe projekty Mirrormana z drugiej zaś- bardziej może ze względu na podejście do instrumentów- projekt Orchestrion Pata Metheny’ego. Jednakże przy każdym następnych słuchaniu zaczynamy dostrzegać, iż gitarzysta, owszem czerpie z wielu źródeł, jednakże traktuje je jako pewne impulsy do rozwijania ich według własnych pomysłów improwizatorskich.

Brian Massaka to pochodzący z Torunia gitarzysta jazzowy… i owszem, mógłbym postawić przy tym sformułowaniu „jazzowy” kropkę, jednakże nie do końca pozwala mi na to debiutancka wydana własnym sumptem płyta. Bo jeżeli już chcieć ją w jakiś sposób zaszufladkować, najwłaściwszym pojęciem wydaje się „muzyka improwizowana”, czerpiąca na równi z jazzu jak i z klasycznej muzyki współczesnej (sonorystyka). Jest też Brian kolejnym „polskim” przedstawicielem wydziału jazzu z Odense… po Tomaszu Dąbrowskim, Macieju Czajkowskim (o którego płycie niebawem) czy muzykach z tria Zawadzki/ Praśniewski/ Wośko. Ta uwaga o duńskiej uczelni nie pojawia się przez przypadek, jaki pisze gitarzysta o swojej płycie: „Jest to zbiór kompozycji zainspirowanymi moim wyjazdem do Danii, skandynawskim stylem życia, jak i tworzenia muzyki i innego rodzaju sztuki. Na >>Brain<< znajduje się 11 moich oryginalnych kompozycji utrzymanych w bardzo różnych nastrojach, ponieważ sztuka którą poznałem w Skandynawii jest niezwykle różnorodna i nierzadko trudna do zdefiniowania…” i taka też jest w najkrótszym ujęciu muzyka Briana… Trudna do zdefiniowania, ale też wymykająca się z góry narzucanym określeniom muzycznym, którymi to ich autorzy często próbują określać gatunkową przynależność poszczególnych muzyków.  Jest tu mroczny 3rd, niezwykle urokliwy Stemme, a z drugiej strony wykazujący wyraźne wpływy muzyki rockowej Before Your Eyes z Przemkiem Piotrowskim czy intymne Express.
Generalnie jest to na pewno ciekawy muzycznie debiut gitarzysty, który poszukuje jeszcze dla siebie konkretnych środków wyrażania swojej muzycznej wrażliwości… i to jest w zasadzie w nim najbardziej intrygujące… zmienność charakterów poszczególnych kompozycji i niezwykła wręcz emocjonalnośc poszczególnych kawałków.

Jeżeli gitarzysta będzie dalej konsekwentnie poszukiwał „swoich” indywidualnych brzmień może okazać się jednym z ciekawszych gitarzystów naszej rodzimej sceny improwizowanej.

Ode mnie: ****/ ******
Mikołaj Szykor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz