Sama estetyka obrana przez Sławka Jaskułke na płycie Moments jakoś specjalnie mnie nie zaskoczyła, choć różni się przecież od poprzednich jego produkcji. Muzyka jest bardzo liryczna i intymna… w sensie estetycznym i dramaturgicznym przypomina mi nieco Grand Piano Włodka Pawlika, albo liryczny początek The Köln Concert Jarretta… ale to oczywiście subiektywne odczucie. Pomimo pewnych pojawiających się w trakcie słuchania płyty stylistycznych skojarzeń indywidualność i ogromna muzyczna wyobraźnia pianisty są przecież błyskawicznie zauważalne.
Jaskułke posiadł umiejętność błyskawicznego zjednywania sobie słuchacza. Zaproponowana przez niego muzyczna opowieść błyskawicznie i z ogromnym impetem wciąga słuchacza w sam środek owej opowieści… czytając powyższe słowa ponownie, i ponownie zastanawiałem się, czy nie ma w nich pewnego krytykanckiego lizusostwa… albo chęci popisania się wyświechtanymi frazesami i skojarzeniami… ale nie, nie ma… i pewnie zaczynając tą recenzję jeszcze raz napisałbym tak samo. Sam Jaskułke pisze o swojej muzyce następująco:
„To płyta bardzo osobista, zamyślona i refleksyjna. W sferze muzycznej dążyłem do prostoty i piękna. Zamierzałem stworzyć muzykę oddającą uczucie bliskości i tęsknoty”. Oczywiście, jest to album refleksyjny… melancholijny… pełen muzycznej przestrzeni… przemyślany, a jednocześnie nieprzeintelektualizowany… ale nie tylko… wyrafinowany, i co najważniejsze- mówiąc nieco kolokwialnie- „nieprzesłodzony”. Początkowo obawiałem się, że Jaskułke trochę puści „oko” do słuchacza dając muzykę bardzo przyjemną i nieco może zbyt łatwą, ale nie. Osiem kompozycji pianisty (
Chorale, 100 Faces, Kind me, East & Easy, Missing, Continuum, Tokitura, Moments) dających ponad pięćdziesiąt minut muzyki, to utwory odbiegające od schematów standardów jazzowych (temat- improwizacja- temat), w których zatarty zostaje podział na temat i improwizacje, choć oczywiście, można wysłyszeć niektóre charakterystyczne motywy melodyczne, np. w znakomitym, pełnym muzycznego uroku
East & Easy.
Osobista, intymna i refleksyjna płyta Sławka Jaskułke, jednego z najciekawszych polskich pianistów jazzowych młodego pokolenia jest albumem, który przekonuje do siebie już od pierwszego słuchania, ale warto poświęcić zdecydowanie więcej czasu, wyciszyć się i pobyć z tą muzyką sam na sam, wtedy dopiero w pełni zaczyna oddziaływać. Jak dla mnie płyta obowiązkowa.
Ode mnie: ******/******
Mikołaj Szykor
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz