Zdaję sobie sprawę, iż zapożyczenie od Woody’ego Allena może
się wydać w tym wypadku nieco na wyrost, ale stylistycznie, muzyka jaką
zaprezentował poznańskiej publiczności wraz ze swoim triem Diknu Schneeberger (19.10.) oddaje sam wydźwięk mojego tytułu w sposób idealny… oto,
co dostajemy…pierwsze takty przenoszą nas gdzieś w małe, ciemne uliczki Wiednia oświetlane blaskiem księżyca oddając cały ich klimat, zapach i charakter, ale i żywiołowość nocnego życia miasta.
Na pewno stylistycznie, Diknu jest w swej twórczości
szalenie konsekwentny. Koncert w Poznaniu tylko to potwierdza, ale też pokazuje
Diknu jako jednego z ciekawszych artystów gypsy jazzu kontynuującego tradycję
muzyczną Django Reinhardta (czego najlepszym dowodem są płyta The Spirit of Django oraz pojedyncze
kompozycje chociażby Django waltz z
płyty Friends będące muzycznym hołdem
dla mistrza). Nie wiem, czy słuszną okazuje się ocena, iż Diknu zdominował poznański
występ… na pewno warto zwrócić też uwagę na znakomity stylistycznie walking
basu (Joschi Schneeberger- ojciec gitarzysty) oraz rytmiczną gitarę (Martin
Spitzer), które mocno osadzały rytmicznie grę najmłodszego z całej grupy lidera.
Z całą pewnością, to właśnie gra młodego gitarzysty była najbardziej
wyeksponowana, choć o to nikt specjalnie ze słuchaczy przybyłych na koncert nie
mógł mieć pretensji, gdyż Diknu jest gitarzystą, który dysponuje doskonałą
techniką i wyobraźnią muzyczną- co było słychać w zabawie motywami muzycznymi
podczas improwizacji- z jednej wyprowadził temat znany z filmu Mission Impossible. Koncert był złożony
w większości z stylistycznie jednorodnych utworów (zdominowały go w zasadzie
utwory z wydanej w roku 2010 płyty The
Spirit of Django m.in. Minor Blues czy
Made For Wesley), choć pojawiły się
też tematy balladowe i bossa nova. Jeżeli chcieć wyciągnąć jedną rzecz, która
pozostała mi w pamięci po sobotnim koncercie, to na pewno karkołomne przebiegi
w improwizacjach austriackiego gitarzysty, ale też stylistyka całego tria.
Mocno osadzona w tradycji, ale też momentami z tą tradycją w sposób znakomity
flirtująca i eksponująca, to co dzieje się w muzyce „tu i teraz”. Biorąc pod uwagę, iż Schneeberger jest
gitarzystą mającym 23 lata, z całą pewnością jeszcze nie raz będziemy mieli
przyjemność z obcowania z jego twórczością i muzyczną wrażliwością…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz