5 października 2013

Wierba/ Schmidt Quintet feat. Piotr Baron


Piotr Schmidt nie jest postacią na naszej scenie anonimową. Po wygranych konkursach jazzowych od jakiegoś już czasu pracuje na swoje nazwisko tworząc projekty nie tylko dobre, ale i na długo zapadające w pamięć. Projekt The Mole People jest tego doskonałym przykładem. A sam Piotr Schmidt…? z całą pewnością pokazuje się dzięki tej płycie jako jeden z ciekawszych trębaczy młodego pokolenia- obok Macieja Fortuny, Piotra Damasiewicza i Tomka Dąbrowskiego.

Zaproszenie do współpracy Piotra Barona nie tylko przysłużyło się samej muzyce, ale też dodało jej nowej jakości. Dla mnie osobiście jest to też płyta szczególna z jednego powodu. Jest to moje pierwsze spotkanie z Piotrem Schmidtem i Michałem Wierbą, ale też będąc całkowicie szczerym jest to spotkanie, które mnie urzekło. To bardzo mocne, ale też mądre i dojrzałe jazzowe granie. Skład kwintetu obok trębacza Piotra Schmidta oraz pianisty Michała Wierby i wspomagającego ich saksofonisty Piotra Barona dopełniają tworzący sekcję rytmiczną basista Michał Kapczuk z Sebastianem Kuchczyńskim na bębnach. Czy w większym stopniu urzeka mnie gra Piotra Schmidta, czy Michała Wierby, a może towarzyszącej im sekcji, tego nie wiem… tak czy inaczej jest to płyta, która jest zapisem sesji jednego z ciekawszych młodych zespołów, który wspiera jeden z najlepszych obecnie polskich saksofonistów jazzowych. Improwizacje są tutaj nie tylko przemyślane i mądrze poprowadzone pod względem dramaturgicznym, ale też znakomicie zagrane technicznie (sola Wierby, Barona czy Schmidta w I Can Make The World Dance albo świetnie poprowadzony temat i solo przez trębacza w Morning i improwizacja Kapczuka)… no właśnie… same kompozycje. Na płycie dostajemy 5 utworów Michała Wierby (wspomniany już I Can Make The World Dance; Beneath The Moon; Orinia; Sarcastic Fringehead; oraz tytułowe The Mole People), a także po jednym utworze Piotra Schmidta (Morning) i Jimmy’ego Rowlesa (The Peacocks). Kompozycje są niezwykle wręcz jednorodne pod względem charakterologicznym, ale też pojawiają się „rodzynki”, takie jak znakomicie napisany temat w Beneath The Moon czy w balladowym Morning. Na pewno jest to nagranie, które zasługuje na uwagę, a jednocześnie powinno obowiązkowo znaleźć się na półce tych, którzy cenią sobie dobry jazz i chcą być na bieżąco z młodymi, acz niezwykle intrygującymi zespołami i muzykami. 

Ode mnie: *****/ ******
Mikołaj Szykor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz