28 marca 2014

No Fusion Fusion Generation Project

http://www.darekpetera.pl/#
Błyskawiczne przejścia z szalonego wręcz rytmu i kojące złagodzenia, gitarowe riffy i niezwykle intensywne przebiegi basu, trąbka „Patchesa” Stewarta… uff. Jest gorąco… ale też niezwykle szybko muzyka kwartetu- rozszerzonego w Hiromi do sekstetu, gdyż „Patches” oraz Marcin Kajper (saksofony) udzielają się tu gościnnie w odpowiednio trzech oraz dwóch tytułach- wkręca słuchacza w sam środek kipiącej energią  muzycznej nawałnicy.

„Muzyka, jaka znalazła się na >>no fusion<<, bez wątpienia jest przenikająca w dwójnasób: szybko trafia do słuchacza i ogarnia go w całości, a także łączy w sobie różne style. Nie jest to jednak nagromadzenie wszystkiego w jednym kawałku- wręcz przeciwnie. W tym przypadku spokojnie można powiedzieć, że każdy znajdzie tu coś dla siebie, bowiem każdy utwór jest inny a przy tym ukazuje niezwykle szerokie spektrum umiejętności muzyków oraz ich gości. Uniwersalny język instrumentów może przenosić słuchacza w dowolne rejony muzyczne. Począwszy od delikatnie zaczynającego się open solo perkusji, przez kompozycje nawiązujące do klasyki gatunku jazz-rocka, po zakorzenione w muzyce klasycznej brzmienie wiolonczeli. Wszystko to powoduje, że estetykę zespołu trudno przyporządkować do jednej kategorii.”

Trudno mi było się oderwać od tej płyty, bowiem jest to produkcja bardzo dobrze zrealizowana, ze sporą dawką bardzo dobrego i stylowego grania. Improwizacje- niekiedy o niezwykłej wręcz dawce muzycznej energii błyskawicznie wciągają słuchacza w muzyczną opowieść. A mamy do czynienia ze świetnymi technikami, ale też- a może przede wszystkim- z dojrzałymi muzykami…  którzy swą dojrzałość udowadniają w zasadzie każdą zagraną improwizacją. Rozpoczyna się całkiem niepozornie. Miotełki i solo perkusji (Krzysztof Kwiatkowski)… z czasem jednakże gęstniejące… i niemalże przechodzące na zasadzie attaca w bardzo ciekawie skomponowany temat Try Before Buy (Dariusz Petera- piano). Ale prawdziwe ożywienie wnosi „Patches” w GoSpell. Brzmienie trąbki wpisuje się tu idealnie w formę całej kompozycji. Kompozycji intensywnej- z  szaloną solówką trębacza, ale też złagodzonej w części środkowej… ale dla mnie- i zdaję sobie sprawę z subiektywności tej opinii- prawdziwym punktem kulminacyjnym, rozpalającym do czerwoności odtwarzacz, jest Hiromi, z szaloną partią i genialną solówką basu, który pod palcami Łukasza Jana Jóźwiaka zamienia się w niebezpieczną maszynę… a do tego cudownie łagodzące AnG, pięknie akustyczne, intymne brzmieniowo…

No Fusion jest mieszanką w ścisłym tego słowa znaczeniu wybuchową… magnetyczną i uzależniającą… jak dla mnie- na dzień dzisiejszy- jedna z ciekawszych płyt tego roku… choć oczywiście konkurencja jest duża i stale rośnie. Zdaję sobie sprawę, iż słowa te mogą trącić nieco banałem… jednakowoż chyba w największym stopniu oddają moje odczucia, jakie towarzyszą mi słuchaniu tego projektu.

Ode mnie: ******/ ******

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz