„Muzyka, jaka znalazła
się na >>no fusion<<, bez wątpienia jest przenikająca w dwójnasób:
szybko trafia do słuchacza i ogarnia go w całości, a także łączy w sobie różne
style. Nie jest to jednak nagromadzenie wszystkiego w jednym kawałku- wręcz
przeciwnie. W tym przypadku spokojnie można powiedzieć, że każdy znajdzie tu
coś dla siebie, bowiem każdy utwór jest inny a przy tym ukazuje niezwykle
szerokie spektrum umiejętności muzyków oraz ich gości. Uniwersalny język instrumentów
może przenosić słuchacza w dowolne rejony muzyczne. Począwszy od delikatnie
zaczynającego się open solo perkusji, przez kompozycje nawiązujące do klasyki
gatunku jazz-rocka, po zakorzenione w muzyce klasycznej brzmienie wiolonczeli.
Wszystko to powoduje, że estetykę zespołu trudno przyporządkować do jednej
kategorii.”
Trudno mi było się oderwać od tej płyty, bowiem jest to
produkcja bardzo dobrze zrealizowana, ze sporą dawką bardzo dobrego i stylowego
grania. Improwizacje- niekiedy o niezwykłej wręcz dawce muzycznej energii
błyskawicznie wciągają słuchacza w muzyczną opowieść. A mamy do czynienia ze
świetnymi technikami, ale też- a może przede wszystkim- z dojrzałymi
muzykami… którzy swą dojrzałość
udowadniają w zasadzie każdą zagraną improwizacją. Rozpoczyna się całkiem
niepozornie. Miotełki i solo perkusji (Krzysztof Kwiatkowski)… z czasem
jednakże gęstniejące… i niemalże przechodzące na zasadzie attaca w bardzo ciekawie skomponowany temat Try Before Buy (Dariusz Petera- piano). Ale prawdziwe ożywienie
wnosi „Patches” w GoSpell. Brzmienie
trąbki wpisuje się tu idealnie w formę całej kompozycji. Kompozycji intensywnej-
z szaloną solówką trębacza, ale też złagodzonej
w części środkowej… ale dla mnie- i zdaję sobie sprawę z subiektywności tej
opinii- prawdziwym punktem kulminacyjnym, rozpalającym do czerwoności
odtwarzacz, jest Hiromi, z szaloną
partią i genialną solówką basu, który pod palcami Łukasza Jana Jóźwiaka
zamienia się w niebezpieczną maszynę… a do tego cudownie łagodzące AnG, pięknie akustyczne, intymne
brzmieniowo…
No Fusion jest
mieszanką w ścisłym tego słowa znaczeniu wybuchową… magnetyczną i
uzależniającą… jak dla mnie- na dzień dzisiejszy- jedna z ciekawszych płyt tego
roku… choć oczywiście konkurencja jest duża i stale rośnie. Zdaję sobie sprawę,
iż słowa te mogą trącić nieco banałem… jednakowoż chyba w największym stopniu
oddają moje odczucia, jakie towarzyszą mi słuchaniu tego projektu.
Ode mnie: ******/ ******
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz