Nie ukrywam, że spośród płyt podesłanych mi ostatnio przez wytwórnię
fonograficzną DUX płyta wiolonczelisty Mikołaja Pałosza była jedną z
najbardziej wyczekiwanych przeze mnie. Otóż płyta jest dla mnie absolutnym
odkryciem i potwierdza, iż młodzi polscy wykonawcy zajmujący się muzyką
współczesną stanowią absolutnie światową czołówkę...
Płyta Cellovator, nie jest pozycją percepcyjnie łatwą... artysta sporo wymaga od słuchacza, jednakże wiele więcej dając w zamian. Już układ utworów zaprezentowanych na płycie daje do myślenia i
pokazuje, iż płytę można słuchać na dwa możliwe sposoby. Kompozycje: Pawła
Szymańskiego, Elliotta Cartera, Witolda Lutosławskiego, Henri’ ego Dutilleux,
Jamesa Dillona oraz Iannisa Xenakisa przedzielone są dziewięcioma improwizacjami
wiolonczelisty, a zatem można posłuchać jej według kolejności w jakiej utwory
umieszczone są na płycie, albo posłuchać oddzielnie improwizacji, i oddzielnie
kompozycji wymienionych wcześniej kompozytorów. Każda z „opcji” jest
interesująca i warto pokusić się o dłuższą chwilę, aby tę muzykę przeżyć na
nowo… muzyka, którą zaprezentował Mikołaj Pałosz, jest nie tylko próbą ukazania
różnych twórców (i co za tym idzie różnych estetyk), ale również próbyą
ukazania różnorodnych brzmień. Od „tradycyjnych”, przez mikrotony, po różnego
rodzaju dźwięki szumowe. Improwizacje, są również próbą ukazania różnorodnych
brzmień, którymi wiolonczelista gra na doznaniach percepcyjnych słuchacza… czy
to jeszcze wiolonczela, czy może nie? … no właśnie… to od początku do końca
wiolonczela, ale jak różnobarwna w swych możliwościach brzmieniowych. Zdecydowanie największa zaletą nagrania
młodego wiolonczelisty jest jego gra. Mikołaj Pałosz stworzył a płycie taki subiektywny
przewodnik po różnorakich brzmieniach i technikach wykonawczych. Utwór Pawła
Szymańskiego A Kaleidoscope for M.C.E.,
jest utworem motorycznym w swej rytmice i melodyce. Jan Topolski, pisze- w
książeczce dołączonej do płyty- o wręcz narkotycznej sile muzyki. Krótkie,
zmieniające się frazy stanowi wyraźne pozamuzyczne odwołanie do tytułu. Interpretacja
Pałosza, jaką otrzymujemy na tejże płycie jest wynikiem jego doskonałej
techniki i muzycznego wyczucia. Słuchając płyty Mikołaja Pałosza, przypomniały mi
się słowa, jakie skierował do mnie kompozytor- Stanley Friedman, iż w muzyce współczesnej
największą trudnością stawianą przed wykonawcą jest muzykalność, oraz
wyobraźnia muzyczna. W tym nagraniu wyobraźni,
wyczucia muzyki jest bardzo dużo, co jest największą zaletą tejże płyty. Utwory
Cartera, Figment oraz Figment II to krótkie utwory, w których urzekające
są zwłaszcza fragmenty kantylenowe… zagrane mocnym i pełnym dźwiękiem. Są one
kolejnym dowodem na doskonałe opanowanie warsztatu. Sacher Variation Witolda
Lutosławskiego, to pierwszy utwór, w
którycm kompozytor odchodzi od „tradycyjnego”
traktowania wiolonczeli. Dzieje się tak przez zastosowanie mikrotonów, które-
choć nie są elementami nowymi- stanowiły interesujący obszar barwowych poszukiwań
kompozytorskich. Utwór 3 Strophes sur le
nom de Sacher- Dutilleux’a przywodzi na myśl improwizacje, jakimi raczy
słuchacza Mikołaj Pałosz. Choć zanotowany w nutach, może być percypowany jako „nieuporządkowany”
i właśnie… improwizowany. Warto zwrócić uwagę, na pojawiający się w obu
utworach „wątek sacherowski”- jako go
nazywa Jan Topolski. Zarówno u Lutosławskiego jak i u Dutilleuxa pojawia się
udźwiękowione nazwisko Sacher… poprzez motywy melodyczne złożone z dźwięków eS-A-C-H-E-Re.
Warto również zwrócić uwagę, na muzyczny cytat z Bartoka, a konkretnie z jego Muzyki na instrumenty strunowe, perkusję i
czelestę, co również jest powiązane z Sacherem, bowiem prawykonywał on ten
utwór w 1937 roku. Dwie ostatnie
kompozycje, to utwory warsztatowo najtrudniejsze. Parjanya Vata Dillona oraz Kottos
Xenakisa. Utwór Dillona, to kompozycja, w której nagromadzone są efekty
wirtuozowskie, co stanowi ogromne wyzwanie dla solisty. Przywoływany przeze mnie Jan Topolski tak
pisze o tym utworze: „Utwór składa się z
pięciu płynnie przechodzących w siebie części […] Partytura najeżona jest efektownymi
i wirtuozowskimi chwytami charakterystycznymi dla muzyki współczesnej. […]
Każdy takt to wyzwanie”. Pałosz wychodzi z konfrontacji z tym arcytrudnym
utworem obroną ręką. Zdecydowanie, warto temu utworowi poświęcić więcej czasu i
wsłuchać się w ogrom różnorodnych brzmień, stanowiących tu jakby punkt wyjścia.
Kottos Xenakisa, to utwór
percepcyjnie najtrudniejszy, jednak zdecydowanie warto posłuchać, w jaki sposób
Xenakis „korzysta z wiolonczeli”. Nie brak w tym utworze- pełnym glissand, zgrzytów-
części kantylenowych, które stanowią taką przysłowiową chwilę wytchnienia,
jakże potrzebną przy słuchaniu tegoż utworu. A jakie są improwizacje,
stanowiące przecież istotną część albumu? Krótkie utwory (najdłuższy 1:57,
najkrótszy 0:04) ukazujące różnobarwność brzmień wiolonczeli. Warto posłuchać
samych improwizacji, choć równie ciekawe są ich zestawienia z utworami, które
one okalają.
Płyta
Mikołaja Pałosza, to nie tylko niezwykle ciekawa propozycja prezentująca XX-
wieczną literaturę na wiolonczelę, ale propozycja zagrana niezwykle. Pod
względem technicznym i co ważniejsze muzycznym. Mało jest bowiem artystów
dysponujących taką wyobraźnią muzyczną. Zdecydowanie polecam.
Ode mnie: ******
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz