26 lipca 2012

Witold Szalonek Medusa

Medusa - Witold Szalonek, Trio Soli Sono

Witold Szalonek należy do grona stale poszerzających się twórców, którzy nie zdobyli znaczącego uznania za życia… dziś trochę próbuje się „odkurzyć” postać kompozytora, ale na ile będzie zabieg trwały, czas zapewne pokarze… tymczasem płyta przesłana mi od wytwórni DUX (dystrybutora nagrań wydawnictwa Bołt, któe tą płytę wydało), to pozycja, która postać Szalonka może na dobre „odświeżyć”, tym bardziej iż jest to płyta bardzo dobra.



Witold Szalonek nie doczekał się niestety pierwszej  monograficznej płyty- zastała ona wydana trzy lata po jego śmierci- w roku 2004. Jednakże- jak do tej pory nie zyskał on należytego uznania. Niestety, grono niedocenionych „za życia” będzie się stale powiększać… co smutne. Co najbardziej zadziwiające w przypadku akurat tego kompozytora…. nie biorą się za jego twórczość ani oboiści, ani tubiści na Akademiach Muzycznych. Pozostaje nam zatem cieszyć się z tego co jest… a prezentowana płyta jest naprawdę dobra- za co należą się słowa uznania wykonawcom- triu Soli Sono (w składzie: Natalie Becker- flet piccolo, krotale, flet poprzeczny; Johanna Daske- flet piccolo, flet altowy, flet poprzeczny; Olaf Futyma- flet basowy, flet poprzeczny). Witold Szalonek, jest kompozytorem, który w latach 60. współtworzył- wraz z Pendereckim, Góreckim i Kilarem- tzw. „szkołę polską”… jednakże nie trzeba się zbytnio zagłębiać, by zauważyć różnice…  np. jak się ma fonograficzna spuścizna Pendereckiego do Szalonka…  Dwie monografie Witolda Szalonka, wobec ogromnej liczby nagrań Pendereckiego… Jaka jest muzyka Witolda Szalonka…? Przede wszystkim nasycona w dużym stopniu eksperymentami brzmieniowymi… można zatem powiedzieć, iż mamy do czynienia z sonorystyką w najczystszej postaci, ale dodać należy iż jest to sonorystyka bodaj najbardziej w swym wyrazie radykalna. Zadziwiające jest tak małe zainteresowanie muzyką Witolda Szalonka, tym bardziej, iż spuścizna kompozytora obejmuje nie tylko muzykę, ale i rozważania teoretyczne. W jednej ze swych wypowiedzi, Szalonek wypowiedział niezwykle ciekawą sentencję, iż „sonoryzm to jawiąca się muzyką dusza instrumentu”. .. można zatem dopowiedzieć, iż  swoistym dotarciem do samego wnętrza tej duszy, jest właśnie jego muzyka. Tryptyk o Meduzie wpisuje się explicite w twórcze poszukiwania kompozytora. Poszukiwania doprowadziły g w końcu do wynalezienia tzw. dźwięków kombinowanych i multifoników. Okazało się, iż przez odpowiednią konfigurację przycisków, odpowiednie zadęcie, dźwięk instrumentu melodycznego- bo mówimy w tej chwili o instrumentach dętych drewnianych- można rozszczepić na dwa, trzy- i cztery składowe…  nie tylko dało to „ciekawe” percepcyjnie efekty brzmieniowe, ale rozszerzyło w dość znaczny sposób zasób dźwiękowy instrumentów dętych drewnianych.
               Utwór prezentowany na płycie, podzielony jest na trzy mniejsze części: w kolejności chronologicznej: Głowa Meduzy na 1-3 flety blokowe lub flety in C, Meduzy sen o Pegazie na flet i róg oraz Meduza na dwa flety piccolo, flet altowy, flet basowy i kro tale. Chronologia powstawania poszczególnych części, odpowiednio: 1992, 1997 oraz 2001, wskazuje na to, iż utwór- potraktowany sumarycznie jest wynikiem 9 lat rozważań nad materią dźwiękową, co z kolei pozwala uznać utwór, za szczególnie reprezentatywny dla stylu kompozytora. Kolejność części na płycie, jest odwrotna do chronologii, jednakże- jest w pełni dopasowana do narracji historii Meduzy… ale czy o muzyka ilustracyjna? Z całą pewnością można ą potraktować, jako dość ściśle zespoloną z historią Meduzy… Trzy części są zatem trzema mitologicznymi „wycinkami”.  

Posejdon i Meduza
Szybki pasaż, rozpoczynający cześć, jest jakby umiejscowieniem „akcji” muzycznej w przestworzach… tam bowiem dzieje się akcja… Meduza frunąca wraz z siostrą do groty Posejdona. Jak czytamy w książeczce dołączonej do płyty autorstwa Moniki Pasiecznik: „Czytelna jest też symbolika rejestrów instrumentalnych: flety piccolo to Gorgony- zwinne i powabne; buczący i powolny flet basowy to Posejdon” .Prócz niezwykle wciągającej „muzycznej” narracji, niezwykle frapująca jest również gra wykonawców. Doskonałe wyszkolenie techniczne, i przede wszystkim „zrozumienie tekstu”, sprawiają, że muzyki- która jest dla wykonawcy sporym wyzwaniem- słucha się z ogromnym zainteresowaniem.
Meduzy sen o Pegazie
Tu- początkowe, piskliwe dźwięki fletów zmieniają się w piękną- dość swobodnie kształtowaną- kantylenę, która stanowi w zasadzie, zatrzymanie akcji dramatycznej. Sen kojarzy się przecież dość jednoznacznie z chwilą odpoczynku… tak jest również ta część odegrana… toczy się w sobie tylko właściwym czasie
Głowa Meduzy
„To portret psychologiczny tytułowej bohaterki, ujęty w ciekawą formę muzyczną”… dużo w tej części różnego rodzaju szmerów, krzyków, dźwięków nie zawsze do końca określonych…  ale przez to niezwykle ciekawych…
Płyta, jest zapewne ważną pozycją, dla pasjonatów, którzy nie boją się słuchać… bo, choć muzyka nie jest łatwa w odbiorze… może zaciekawić i zainteresować… jeśli tylko poddamy się muzycznej narracji, jaką zbudował Witold Szalonek, odkryjemy muzykę kunsztowną i niezwykle piękną.
Zdecydowanie polecam: ******

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz