19 stycznia 2015

PIANOHOOLIGAN 15 STUDIES FOR THE OBEREK


Piotr Orzechowski lubi zaskakiwać. Po Pendereckim, nieco mniej porywającym Bachu i genialnej płycie z High Definition Quartet tym razem sięga nie po konkretnego kompozytora, ale po formę i dodajmy do tego formę dość szczególną, bo tak czysto teoretycznie nie mającą ze współczesnością wiele wspólnego.

15 Studies for the Oberek.

Barwa, harmonia, puls, melodia i impuls jako czysta improwizacja. Pięć grup (po trzy utwory w każdej grupie), dookoła których Piotr Orzechowski tworzy swoją wizję tytułowej formy tanecznej. Co ciekawe. Forma sama w sobie nie jest dla Orzechowskiego w żadnym stopniu ograniczeniem inwencji twórczej, ale punktem, od którego pianista dopiero wychodzi. Takim swoistym punktem zapalnym. Jakby szeroko pojętym tematem.

Nie interesowały mnie studia nad formą oberka. Ona niejako ginie, czy ulega przetworzeniu. Obecny kształt tańca to łuszcząca się powłoka tego, co żywe, co nieodkryte w młodym pokoleniu. To przecież zawsze była muzyka ludzi młodych, do zabawy, skakania, a współcześni nie są tym zainteresowani. Prawdziwy oberek to spontaniczne uzewnętrznienie emocji, tych najszczerszych ukrytych w człowieku. To, co pozostaje z tego uzewnętrzniania, to tylko łuna, którą możemy podziwiać. Moja płyta to muzyczna opowieść o sile rzeźbiącej kształty, rytmy, harmonie według pewnego konkretnego wzoru.

Piotr Orzechowski Jazz Forum

Właściwie, trudno nie zgodzić się z pianistą. W dzisiejszej muzyce rozrywkowej ludowość o ile w ogóle się pojawia, to wyłącznie w formie zinfantylizowanej. Uproszczonej do bezwzględnego minimum, żeby nie powiedzieć do tandety...
Płytę otwiera długi akord. Przytrzymany, otwierający muzyczną czasoprzestrzeń i wprowadzający do świata skrupulatnie i pieczołowicie kreowanego przez pianistę. Łącząc światy muzyki ludowej, klasycznej i jazzu tworzy Orzechowski niepowtarzalny i intrygujący muzyczny pejzaż podając swoją własną wizję muzycznej formy. Formy dość archaicznej w swych muzycznych konotacjach, ale też formy, która dzięki Orzechowskiemu dostaje nowe życie naznaczone dzisiejszą jakby nie patrzeć estetyką muzyczną.

Orzechowski = Przestrzeń.

Już Experiment Penderecki była płytą, na której Orzechowski zachwycił ogromną przestrzenią jaką słychać było w każdym niemalże takcie. Tak jest i tym razem. Z czym zostaje słuchacz? Obcując z tą pianistyką rzeczywiście gubi się poczucie obecnej, teraźniejszej czasoprzestrzeni, zatracając się w nierealnym, acz tworzonym tu i teraz muzycznym świecie. Tu nie ma pospiesznie gaszonych improwizacji i nieprzemyślanych dźwięków. Jednocześnie nie rezygnuje pianista z elementu zaskakiwania słuchacza nagłymi zwrotami muzycznej akcji (przyspieszenie w Study 3). Jakby zwolnieniem, opóźnianiem kulminacji, która przecież nadchodzi, bo to do niej prowadzi wciąż nadbudowywana dramaturgia poszczególnych Studiów (a może tłumaczyć to jako muzyczne Stadia?).

Czy to najlepsza płyta w dorobku młodego (rocznik 90) pianisty, to trudno taj jednoznacznie na dzień dzisiejszy ocenić (choć dla mnie najlepszą pozostaje ze wszech miar genialna Experiment Penderecki), ale z całą pewnością jest to płyta ważna, bo wynikająca z aktualnej potrzeby wyrażania siebie przez muzyka. A Orzechowski jest pianistą bez dwóch zdań wyjątkowym. Najbardziej świadomym (wystarczy poczytać wywiady,  w których ów background niezwykle czytelnie wykłada) i jednocześnie najbardziej perspektywicznym na naszej rodzimej scenie. 


Cytat pochodzi z wywiadu przeprowadzonego z Piotrem Orzechowskim przez Marka Duszę i opublikowanego w Jazz Forum nr 12/2014

Jeżeli spodobał się Tobie wpis, to może zainteresują się też inne posty?
Miles, czyli coś, co napisałem już jakiś czas temu.
Coś o "wentylach bezpieczeństwa", czyli idealny tekst na dziś dzień
i coś jeszcze starszego, czyli o dobrym polskim smooth jazzie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz