Długo się z tym tekstem zbierałem, bo w zasadzie od momentu,
kiedy zaczęliśmy rozglądać się za rzeczami dla naszego małego. Można więc
powiedzieć, że sam temat chodzi za mną od pięciu miesięcy. No i pewnie, tekst
ten doczeka się aktualizacji po kilku pierwszych miesiącach życia naszego
malucha.
Systematycznie gromadzone tytuły powoli układają się w- nomen omen- maluchową płytotekę, choć do
tej pory patrzyłem na tego typu płyty z przymrużeniem oka. Niby fajne, bo z
myślą o dzieciach, ale jednak odchył płytomana robił swoje. Jak Chopin, no to
Blechacz, jak Mozart to Pires ewentualnie Jarrett i Corea z McFerrinem itd. (a
gdzie tu jeszcze miejsce dla Tomasza Stańki i Jana Garbarka z The Hilliard
Ensemble?). No, a w sumie, co to malucha obchodzi, czy gra Blechacz, czy Lang
Lang, czy może Wunder. Dlatego więc przymknąłem oko na nazwiska i chwyciłem za
kilka płyt.
Kołysanki…
Ich czas nie przeminął i zapewne nie przeminie nigdy. Bo
coraz to nowe pokolenia sięgają po nie wielokrotnie z sentymentu (doprawdy nie
wiem, po co sięgną wychowane na muzyce absolutnie słabej, pokolenia
współczesnych kilkulatków, ale to już nie mój problem). Umówmy się, Kołysanki utulanki to pozycja obowiązkowa i niejako oczywista.
Grzegorz Turnau i Magda Umer nagrali płytę piękną i bardzo przystępną, a tytuły
Śpij kochanie z muzyką Henryka Warsa,
Idzie niebo ciemną nocą, Kołysanka dla
Okruszka z muzyką Seweryna Krajewskiego napisaną do słów Agnieszki
Osieckiej, wciąż przywołują bardzo przyjemne wspomnienia. Tak jak pisałem…
sentyment do tytułów, które znam z dzieciństwa.
Kołysanki pozytywka Joanny
Włodarskiej to już nagranie mocno współczesne nam bo z roku 2010. Fajny projekt,
przemyślane nagranie… słowem, bardzo zgrabna propozycja. No i głos wokalistki.
To właśnie za to lubimy z Anią Bisquit… Płyta
niepozorna, ale ciekawa. Nie przyglądałem się jakoś bacznie nowym Kołysankom,
ale ta płyta jest z całą pewnością propozycją obowiązkową dla kogoś, kto szuka
płyty idealnej do zasypiania.
No to może Chill’out?
Płyty z serii Relaks dla Mamy, to propozycje już mniej
oczywiste. Połączenie klasyki z dźwiękami natury, smooth jazzowe aranże numerów klasycznych (fragment z Symfonii Beethovena, Ave Maria Gounoda i na końcu Schuberta, Aria na strunie g Bacha)… wszystko za
co muzyka z gatunku smooth jest lubiana. Zagadką było dla mnie trio Masismo
Faraò. Najzwyczajniej w świecie nie znam tego tria, ale na płycie radzą sobie
przyzwoicie (no i włączył się motyw „krytyka”). Ale tak, subiektywnie, to jest
dobra płyta. Dobra, w sensie bardzo pozytywna, zresztą tak jak cała kolekcja
wydana przez Soliton.
Muzyka dla ucha…
Jest jedna szczególna rzecz, która wyróżnia składankę wydaną
przez DUX. To projekt od początku do końca stworzony z myślą o dzieciach i
jakby na to nie patrzeć częściowo przez dzieci. Każda książeczka z serii
ozdobiona jest dziecięcymi rysunkami inspirowanymi muzyką… Każda z dwupłytowych
składanek, to po prostu zbiór klasycznych hitów- jeżeli tak możemy mówić, ale
też numery polskich kompozytorów, które niekoniecznie zna każdy z nas. Szczerze
mówiąc nie słyszałem nigdy Menueta
Paderewskiego, Ptasiego berka
Kassaka, ani Pascirty Dinicu. Można
więc powiedzieć przyjemne z pożytecznym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz