7 grudnia 2015

Houellebecq... islamofob? Frankofob? A może po prostu kontestator i mizantrop?


Nie przeczytałem tej książki… jeszcze. To znaczy jeszcze jej nie dokończyłem, ale kto powiedział, że recenzje pisze się po skończeniu książki? Houellebecq zarysował wizję Francji, która zostaje owładnięta przez Islam. Książka wydana we Francji w dniu ataku a redakcję Charlie Hebdo dzisiaj, po atakach w Paryżu może być odczytana w bardziej dramatyczny sposób.

Wpis powstał we współpracy ze sklepem empik.com

Houellebcq jest określany jako skandalista. Tylko czy mnie jakoś mocno zszokował? Właściwie niespecjalnie. Niby wizja literacka, ale jednak gdzieś tam możliwa do spełnienia. Może nie teraz. Bo teraz nawet Francja przestaje być taka politycznie poprawna, jak była do tej pory. Powoli do głosu dochodzi skrajna prawica, która raczej jest bliższa ruchom narodowościowym, aniżeli zarażonym wirusem politycznej poprawności lewicowym politykom, którzy za wszelką ceną próbują wmawiać światu, że Islam, to nie wojująca religia, a niebezpieczeństwem jest ledwie odsetek oszołomów, którzy chcą narzucić siłą swoje racje.

Już wiemy, że tak nie jest, ale miało być o Houellebecqu. Z niecierpliwością czekałem na tę książkę, bo do tej pory autora raczej omijałem. Nazwijmy to, że nie było nam po drodze…

Wydaję mi się jednak, że wizja francuskiego skandalisty, jest nieco w swym założeniu naiwna, a ataki terrorystyczne we Francji tylko to potwierdzają. Islam idący razem z tłumami uchodźców siłą rzeczy raczej wybuchnie niż pokojowo przejmie władzę.

No więc rysuje Houellebecq wizję aksamitnej i pokojowej rewolucji, która zaprowadza we Francji w roku 2022 patriarchat. Pracują tylko mężczyźni, a kobiety są raczej potraktowane niezwykle podmiotowo. Schemat jest ściśle reżimowy i można mieć wrażenie, że gdzieś to już było…

Po dojściu do władzy Bractwa Muzułmańskiego (jak kiedyś w Polsce komunistów) Francja staje się w końcu kraje ściśle islamskim (jak kiedyś PRL). Sorbona zostaje wykupiona kapitałem saudyjskim i staje się uczelnią islamską, w której warunkiem pozostania jest konwersja na islam (kiedyś w Polsce wstąpienie do Partii). Wykładowcy przyjąwszy wiarę muzułmańską są lepiej opłacani (kiedyś w Polsce partyjni szybciej robili profesurę…)… to wszystko brzmi jak powrót do przyszłości.
Pisana świetnym językiem, bogatym, literackim mnie osobiście zmusza do myślenia. To nie jest książka z tych, które bezrefleksyjnie można przelecieć i wiedzieć po jej lekturze tyle samo, co bez czytania, bo ona wymusza na czytelniku indywidualną refleksję.

Jest kilka rzeczy, które bym wywalił, kilka, które mi się szalenie podobają, ale postawiłem sobie czytając tą książkę, czy Houellebecq mnie zaintrygował? Na pewno. Jest to książka, do której pewnie jeszcze- jak tylko czas mi na to pozwoli- wrócę i którą polecam każdemu. Nawet jeżeli czytać ją tylko po to, żeby polemizować z autorem… ja wracam do zakończenia książki…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz