Druga płyta Konrada Skolarskiego, jest płytą diametralnie
inną od poprzedniej… poświęcona pamięci Ojca pianisty jest ona zatem pozycją
szczególną, którą chyba należy rozważać również w nieco innych kategoriach… ale
jest też ona magiczna… nostalgiczna, intymna… w sam raz na rozleniwienie w
któryś z weekendów nowego roku… choć powiem szczerze, Skolarski gra tak, że nie
sposób się od płyty oderwać..
Płyta jest nostalgiczną podróżą przez epoki ale i przez
style kompozytorów… Bach, Chopin, Brahms, Grieg, Medtner, Czajkowski,
Rachmaninow, Scriabin i na końcu Saint- Saëns. Sporo. Utwory łączy jedna myśl
wspólna, są to w większości utwory spokojne, nostalgiczne, intymne i niezwykle
poruszające. Chopin zachwyca i wzrusza. Dwa preludia (Fis- dur nr 13, oraz h-
moll nr 6, z Opusu 28) zagrane ze
znakomitym wyczuciem formy, miniatury, ale jakże przemyślane. Konrad Skolarski
się nie spieszy, a fraza jest niezwykle płynna… podobnie zagrane zostały dwa
Nokturny. Wpierw niezwykle- proszę wybaczyć kolokwializm stwierdzenia- leniwie
wybrzmiewa Nokturn f- moll Op. 55 nr 1- z pięknie rozjaśniającym durowym
akordem na zakończenie… później urzeka Nokturn E- dur Op. 62 nr 2. Przy okazji
poprzedniej recenzji pisałem o absolutnie wyjątkowym wyczuciu frazy przez
Skolarskiego. Pianista kształtuje frazę z ogromnym jej wyczuciem. Budując
mądrze kulminacje. Choć utwory są w większej mierze miniaturami, pianista z
każdej kompozycji buduje jakby osobny świat dźwiękowy- mówiąc może nieco
patetycznie, ale i bez zbędnej przesady. Po dwóch niezwykle pięknie zagranych
chopinowskich etiudach (etiuda f- moll ze zbioru Trois nouvelles etudes oraz Etiuda E- dur Op. 10 nr 3, która
zdecydowanie zasługuje na uważne i kilkukrotne przesłuchanie), pianista nagrał
piękne melodycznie Intermezzo A- dur
Op. 118 nr 2, które jest jednym z bardziej poruszających momentów całej płyty.
Jeśli już chcieć wyszczególnić „ciekawsze momenty”, to z całą pewnościa należy
zwrócić uwagę na Canona Serenata Nicolaya
Medtnera z „Zapomnianych Melodii”.
Kompozycja sama w sobie intrygowała mnie od początku i okazała się utworem
idealnym dla Skolarskiego. Piękne linie melodyczne, rozplanowane kulminacje i
rubata sprawiają, że pianista daje słuchaczowi znakomicie zinterpretowaną
miniaturę. Miniaturę, do której wraca się z ogromną przyjemnością. Znakomitym
pomysłem okazało się również umieszczenie w programie nagrania Nokturnu cis- moll Op. 19 nr 4
Czajkowskiego . Słuchaczowi daje to możliwość- oczywiście znacznie ograniczoną-
porównania gatunku w ujęciu dwóch kompozytorów. Nokturn Czajkowskiego ujmuje piękną linią melodyczną, która pod
palcami pianisty brzmi niezwykle przejmująco. Pojawiają się równie dwie
kompozycje Rachmaninowa (Melodie E-
dur Op. 3 nr 3 oraz Preludium h- moll
Op. 32 nr 1), oraz dwie Scriabina (Etiuda cis- moll Op. 2 nr 1 oraz Preludium D- dur Op. 11 nr 5). Zwłaszcza Scriabinem warto się dłużej
zatrzymać… Płyta kończy się kompozycją The
Swan Saint- Saëns’a. Kompozycja niezwykle intymną i poruszającą.
Druga płyta Konrada Skolarskiego jest płytą po pierwsze
wyjątkową, intymną i poruszającą, co z resztą nie dziwi, jeśli wczytamy się w
krótką dedykację i jakże wymowną. Można użyć już dość wyświechtanego
określenia, jednakże wyjątkowo pasującego do płyty: muzyka mówi na tej płycie
sama za siebie. Nostalgic trip jest
płytą z całą pewnością udaną… i godną polecenia…
Ode mnie: ******
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz