Nie spodziewałem się tego wchodząc do jednego z kościołów.
Pełno gazet. Nie irytowałoby mnie to- sam sięgam czasem po Przewodnik Katolicki,
czy Gościa Niedzielnego, ale zaskoczyło mnie co innego. Wieści Gminne. Dla niezorientowanych. Brudzewskie Wieści Gminne, to taka reklamówka wójta…
co zrobił, jakie sukcesy… a do tego parę strzałów dla księdza i kościelnego.
Wkurzyło mnie to strasznie. Tym bardziej, że dwóch
ministrantów przede mną na klęczkach czytało. Na legalu czytali cały czas,
podczas święcenia potraw i podczas adoracji Grobu Pańskiego. Ja wiem. Sam
często nudziłem się, będąc małym chłopakiem, na wszelkiego rodzaju adoracjach,
z tysiącem myśli latających po głowie, ale gazeta? Nie wiem, kto gazety
przyniósł, ale roznosząc je przegiął. Były wszędzie. Na ołtarzyku z popiersiem
Jana Pawła II, przy konfesjonałach. Są chyba mimo wszystko jakieś granice. Zastanawiałem
się nad celem tego. Po „kiego grzyba” akurat w kościele. Równy skutek
osiągnąłby wójt zostawiając gazety w jednym ze spożywczaków. Ale czemu w
zasadzie mnie to irytuje? Dlatego, że idąc w sobotę do kościoła, chciałem się pomodlić,
wyciszyć się, a nie wkurzać się na skretyniałych ministrantów czytających na klęczkach
gazety, których de facto jakiś inny kretyn pozostawił całą masę na ławkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz