8 lipca 2014

Dwie płyty, które mogą się spodobać…


 Dawno nie zaglądałem na premiery  „klasyczne”. Z jazzem co prawda byłem na  bieżąco, ale jednak klasyka pozostawała w  jakimś stopniu zapomniana. Nie całkiem- o  co dba DUX przesyłając mi nowe płyty, które  pojawią się niedługo na blogu, ale jednak  mam pewnego rodzaju wyrzuty. Są jednakże  płyty, które mnie intrygują w sposób  wyjątkowy. Ingolf Wunder wraca z moim  ukochanym Chopinem. No i odbiegając już  od klaski w sensie dosłownym Keith Jarrett i  Charlie Haden, ze standardami i jednocześnie z pożegnalną- w wypadku zmarłego niedawno Hadena- płytą. Zapowiada  się więc genialne granie.




Jarrett uznawany jest- zresztą całkiem słusznie- za geniusza. Dla mnie jest pianistą, który konsekwentnie, czy to ze swoim trio (Jarrett, Peacock i Dejohnette), solowo, czy w duetach poszerza moje patrzenie na standardy muzyki jazzowej. Czy w większym stopniu wolę solowe nagrania Keitha, czy nagrania realizowane w trio tego nie wiem, jednakże każdą jego płytę biorę w ciemno. Mam też Last Dance o której później, bo w oficjalnej sprzedaży pojawi się 15 maja. Mamy więc jeszcze kilka dni. Tą samą datę premiery ma płyta, która mnie w większym stopniu intryguje. W większym gdyż nie wiem czego do końca można się po Wunderze spodziewać. Bo od zakończenia Konkursu Chopinowskiego mam z nim problem. Pierwsza płyta mnie porwała- nie liczę płyty pokonkursowej, tylko te, które wyszły pod banderą Deutsche Grammophon. Druga już niekoniecznie. Może więc do trzech razy sztuka? Zobaczymy, a że od kilku lat kupuję wszystko, co ma w nazwie Koncert fortepianowy Fryderyka Chopina, to i tą płytę kupuję w ciemno… jeszcze kilka dni. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz