Jazzowa uczta, jaką rodzina Marsalisów zgotowała słuchaczowi
na płycie to jazz w najlepszym tego słowa znaczeniu. Jazzowi giganci powiedzieć
tyle co nic nie powiedzieć. Pisząc o płytach, jakie niedawno- po paru latach
niesłuchania- „odkurzyłem” właśnie tą płytę- w głównej mierze- miałem na myśli.
Giganci jazzu, spotykają się by celebrować muzykę… Ellis, Branford, Wynton, i
najbardziej zagadkowi dla mnie Delfeayo oraz chyba najmłodszy Jason- to bez
cienia wątpliwości jazzowi geniusze, którzy nagrali płytę doskonałą. Jedyny
„mankament” to brak w rodzinie Marsalisów basisty- na płycie Roland Guerin. I
na tym minusy się kończą… całość uzupełnia znakomity Harry Connick, Jr (piano,
voc.) oraz Lucien Barbarin (Trombone).
Przez dłuższy czas chłonąłem wszystko… każdą improwizację,
brzmienia, pewną spójność, jaką uzyskała jazzowa rodzina… okazało się, iż
płyta, która miała być- proszę wybaczyć określenie- „czasoumilaczem” i tłem dla
książki okazała się główną atrakcją… ale to właśnie urok muzycznych zaskoczeń,
że przychodzą dość niespodziewanie. Dużo tu muzyki… dialogów- Cain i Abel to dość jednoznacznie
narzucający skojarzenia dialog saksofonu z trąbką… czasem agresywny, ale jakże
piękny… każda nuta ma swoje miejsce. Pierwszy utwór- Swinging At The Heaven- to wstęp idealny. Pierwszy raz słychać
puzon i Delfeayo… owego tajemniczego… może nie tyle tajemniczego- co do tej
pory mi niezbyt dobrze znanego. Ale jak gra… i Branford… czy można tego saksofonu
nie lubić? No nie wiem… wydaje się, że kto raz posłucha Branforda pozostaje pod
jego wrażeniem na długo czas… Wynton. Zaczyna cicho… jakby z niczego. Ale jakie
brzmienie. Wyntona nie można pomylić z nikim innym. Choć wielu podkreśla dziś
jakieś jego dziwactwa- to ja pozostaje zauroczony. The Surrey With The Fridge On Top to popis najmłodszego Jasona i
najstarszego Ellisa… doskonale słychać, że muzyka pokolenia łączy. Nostalgic Impressions to głównie
Branford na saksofonie sopranowym. Ale jest jeszcze After… genialna ballada zagrana przez Ellisa. Saint James Infirmary-
to genialny dialog
Harry’ego Connicka, Jr. i Wyntona. Struttin’
With Some Berbecue, czyli muzyczne pożegnanie. Trochę w stylu starego
dobrego dixie… zapada w pamięć… i jak
brzmi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz