29 września 2012

Vive la France! 3- czyli francuska muzyka


Vive La France ! Vive L'accordeon ! 3

Spośród przesłanych mi przez sklep merlin.pl płyt- składanek, zdecydowanie najlepszą jest Z miłości do tanga. Najsłabiej wypada Vive la France! 3… natomiast dość ciekawa okazuje się składanka Black magic  woman. 
Postanowiłam zacząć od propozycji najsłabszej. Najsłabszej nie oznacza katastrofalnej, bowiem uważam i zamierzam trzymać się mojego zdania, iż zdecydowanie lepiej wydać pieniądze na tą płytę, niż kupować kolejny popowy chłam. Nie uważam również, iż pop jest w całości beznadziejny. Jednak zalew popowych płyt, wokalistów i wokalistek- gwiazd jednego lata okazuje się wręcz przytłaczający, tak, ze słuchacz nie do końca się w tym wszystkim orientuje. Stąd- jak się wydaje- dość duża powinna być w tym wszystkim rola krytyków. Okazuje się jednakże, iż krytycy nie za wiele mają do powiedzenia, gdyż nie mają w zasadzie żadnego medialnego „przebicia”. Ale nie o tym… rozumiem, dlaczego akordeon. Gdy chodzi o dzisiejszą popularność sporo zawdzięcza grupom, czy muzykom takim jak: Gotan Project, Motion Trio czy Marcin Wyrostek. Sprawili oni, iż mi osobiście akordeon przestał kojarzyć się z graniem „weselnych hitów”. Myślę, że również słuchacze spojrzeli na instrument w nieco innym świetle. I słusznie… ale jaki jest ten francuski „podtytułowy” akordeon (w końcu podtytuł to: Vive L’Accordeon)? Miejscami ciekawy… ale czy rzeczywiście, słuchając tej płyty czujemy się tak, jakbyśmy chodzili po paryskich uliczkach? Wydaje się, iż utwory dobrane na składankę są poukładane z pewnym zamysłem, choć osobiście kilka utworów bym pozmieniała. Składanki mają to do siebie, iż tylko kilka pozycji dwupłytowych można zaakceptować w całości. Większość można by ograniczyć do jednego krążka… uzyskalibyśmy dzięki temu lepszy odbiór… ale klimat francuski jest generalnie zachowany w większości z utworów. Rzeczywiście można wyobrazić sobie spacer po paryskich uliczkach… Chciałabym zatem napisać o pewnych moich muzycznych odkryciach na tej płycie… Zdecydowanie najlepiej wypada Jean-Marc Torchy…  z resztą to jego utworów jest na płycie najwięcej… i dobrze. Tango pour ma blonde, uroczy Swinging Valse, Chrystal of perlouze, La java des nanas, Mazurka des Arbuzzes oraz zamykająca oba albumy Danza Sevilla to zdecydowanie najmocniejsze punkty obu płyt. Jest to muzyka w całości akustyczna i choć daleko jej do muzyki takich tuzów jak Richard Galliano, to ma ona rzeczywiście francuski klimat. Warto również zaznaczyć, iż najlepsze wrażenia pozostawia po sobie płyta pierwsza… dość ciekawe utwory Alexandry Paris- zwłaszcza otwierający płytę Que risquent ils. Dość ciekawy jest również utwór Poema- Benoit Chabot, choć powiem szczerze przeszkadzają mi trochę syntezatorowe skrzypce. Generalnie rzecz biorąc- na płycie znalazłam jeszcze kilka muzycznych odkryć- Damien Berezinski- grający Les yeux femes, czy Christophe Lampidecchia- Croque Musette. Druga płyta, to w większości utwory z syntezatorowym akompaniamentem, co mi osobiście trochę przeszkadza, ale generalnie płyty- obie- nie są najgorsze, stąd mogę spokojnie napisać, iż jest to dość bezpieczny zakup… płyta na słoneczne popołudnia.

Ode mnie: ****
Ania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz