Pisząc o niedawnych „wyskokach
artystki Kory, wszyscy dziennikarze- oprócz pojedynczych wyjątków- piszą o niej
artystka… pomieszanie artysty z celebrytą… jest dla mnie trochę dziwne… ale z
drugiej strony prowokuje do myślenia… Kim jest dziś artysta?
Wiek XXI jest
wiekiem przesuwania wszystkich możliwych do przesunięcia granic i nic nie
wskazuje na to, iż granice dziś ustalone są ostatecznymi granicami. Artystą
dziś jest przecież- w znaczeniu en masse-
Lady Gaga, Kora, Doda, Nergal… długo by wymieniać. Ale gdzie w tym
wszystkim jest pewna granica- czyli mówiąc innymi słowy gdzie kończy się
artysta a zaczyna celebryta… otóż granicy nie ma- potocznym słowa znaczeniu
dziś artysta musi być celebrytą, aby po prostu być i istnieć. Nie wystarczy
mieć doskonały głos, trzeba zszokować. A jak zszokować najlepiej? Najlepiej w
najgłupszy z możliwych sposobów… odbiorca przecież jest na tyle głupi, że i tak
będzie się cieszył i do tego to kupi. Ale „zniosło mnie” nieco na nie te obszary,
na które mnie znieść miało. W Polsce mamy wielu artystów przez duże „A”… jest
wspomniana Kora, której artyzm podkreśla obecnie Kamil Sipowicz (mąż Kory),
któremu najbardziej szkoda, iż odwróciła się od nich władza, a przecież na nich
głosowali i ich pełną piersią popierali… A zatem… uwaga, uwaga… kto popierał władzę
może dziś łamać prawo… w końcu popierał władzę. 3g marihuany, czy 60g wysłane
na adres niejakiej… Ramony, mieszkanki domu artystki… to nie problem. Ale nie o tym. Obecnie
jesteśmy świadkami zawodowego „wypalenia” się wokalistki, piosenkarki… bo artystki-
to chyba trochę za dużo powiedziane. Wypalenie objawia się brakiem muzycznych
pomysłów, gdyż piosenka o zadziwiającym tytule „Ping pong”… czy jakoś tak (błagam wybaczcie ewentualną pomyłkę w
tytule, ale nie mam siły i nerwów by wstukać w wyszukiwarce Kora- raz słuchałem
i nie chcę kolejny) jest… najłagodniej mówiąc- nijaka i po prostu kiepska. Warto
posłuchać któregoś z nowych wykonań starych „hitów”… tamta Kora, miała jakiś
styl (nie tożsamy z moim, ale miała i nie sposób jej tego odmówić)… ale
dzisiejsza Kora, najogólniej ze stylem rozmija się każdorazowo. Z resztą
kiepskość jest dziś cechą naszej sceny muzycznej. Czego dowodem jest „oszukańcza”
eurowizja… co my jeszcze musimy zrobić, żeby być w dziesiątce…? Może nie tędy
droga… może ta Europa wcale nie jest taka głupia, skoro naszej tandety nie
kupuje. A wypromowana… na potęgę i nic. W ostatnim numerze „Uważam Rze” (36/
2012) Piotr Semka w dość ciekawy sposób ujął nietykalność Kory. „Proszę bardzo o trochę rozsądku.
Przynajmniej chciałbym trochę zrozumienia z Platformy Obywatelskiej bo to jest
partia, którą my z żoną żeśmy popierali- i premiera, i partię, i prezydenta”…
i ja nie do końca wiem, czy pogratulować partii takich wyborców, czy może
rzeczonym wyborcom takiego wyboru. A wiedział, iż PlatfO co poniektórych
obietnic nie dotrzymuje? Jeszcze jeden cytat- nie mogę się opanować (cyt. za
Piotr Semka, Nietykalni z epoki Popkultury,
Uważam Rze 36/2012): - Za niecałe 3
gramy (marihuany) takiej artystce jak moja żona, wielkiej artystce, grożą trzy
lata więzienia. No to chyba coś z naszym państwem jest nie w porządku- mówi
Kamil Sipowicz, mąż Kory Jackowskiej. A ja ów klasyka bym sparafrazował „to
chyba coś z naszym artyzmem jest nie w porządku” skoro Kora okazuje się tak
wielką artystką. Co bowiem wyznacza ową artystyczną wielkość…? Nie będę nawet
zwracał uwagi kto Kory broni, choć… jedna osoba mnie ciekawi najbardziej. Tak,
Janusz Palikot- tak, tak… to ten sam, którego wygwizdali protestujący ws. ACTA…
tym razem mógł nabić trochę punktów… kto wie, może w następnych wyborach Kora zagłosuje
na Ruch Poparcia…? W końcu więźniowie też głosują… A ja jeszcze do tego dał bym
możliwość głosu Ramonie Sipowicz-Jackowskiej… też ma głos… może kolejny głos na
Ruch Poparcia…? Miało być o artystach. Oczywiście nie sposób odmówić Korze
aspiracji, ale aspiracja Panie Kamilu nie jest równoznaczna z byciem wielkim.
Nie oszukujmy się. Wielkich jest kilku. A owej artystce wiele do wielkości
brakuje… a im dłużej będzie się błaźnić wykrętami (mistrzostwem świata jest
tłumaczenie, że 3g są do celów badawczo-naukowych… A co to tak naprawdę zmienia?
Miała…? Miała. A do jakich celów to już nie istotne) tym droga będzie się
wydłużać. Generalnie rzecz ujmując artystą jest dla mnie osoba spełniająca
konkretne wymagania. Po pierwsze wykazuje się ponadprzeciętnym talentem, który
broni się sam bez głupkowatych ekscesów…
a no niestety taki śpiewaczy „szczękościsk” Kory Jackowski ej mnie nie
fascynuje wokalnie…. Choć „Ping pong” jakoś jeszcze przez usta zrozumiale
wychodzi. Jednocześnie prawdziwy artysta szokuje, ale w konkretnym celu
artystycznym. Mój serdeczny przyjaciel w nie tak dawno udzielonym mi wywiadzie
stwierdził, iż „Jeśli ktoś stwierdza, iż
w toku kompozycji użyje elementy hip- hopu, czy hard- rocka, to oczywiście ma
do tego prawo, ale to musi mieć sens”.
Tym czasem szokowanie stało się celem samym w sobie. Bez artystycznego wydźwięku.
I bez sensu. Bo jaki sens ma obnoszenie się z narkotykami? Dziś po prostu
okazuje się to być trendy i przynosi
po prostu popularność. Nie oszukujmy się. Przecież nie o artyzm tu chodzi… ale
o zwykłą ludzką próżność vel. popularność.
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz