Płyta Report Sławomira
Kupczaka- wydana przez wytwórnię Bołt, jest jedną z ciekawszych płyt wydanych w
ubiegłym roku. Choć na pewno nie jest to płyta, którą słucha się jakby
mimochodem, przy okazji… żeby muzykę Kupczaka zrozumieć w pełni potrzeba całej
uwagi.
Sławomir Kupczak w muzyce do tekstu Pawła Krzaczkowskiego- w
całej jej rozciągłości- ucieka od błahej i zbytnio dosłownej ilustracyjności. Zresztą
sam kompozytor przestrzega w wypowiedziach przed braniem jego twórczości zbyt
dosłownie… Kompozycja- choć w planie ogólnym jednoczęściowa- podzielona została
12 krótszych fragmentów. Podział zarysowuje się wyraźniej po przejrzeniu
książeczki dołączonej do płyty z librettem autorstwa Pawła Krzaczkowskiego
(znakomicie zinterpretowanego przez Irminę Babińską oraz Jacka Paruszyńskiego),
na którym Sławomir Kupczak oparł Raport. Każdy fragment posiada swój podtytuł,
który sugeruje podział całej kompozycji: Co
mówił o wartościach?; Co mówił o myśleniu?; Co mówił o pracy?; Co mówił o
miłosierdziu?; Co mówił o oddychaniu?/ Co mówił o relacjach?; Co mówił o
znikaniu?; Co mówił o prawdzie?; Co mówił o dłoni?; Co mówił o paleniu?; Co
mówił o wierze?; Co mówił o byciu sobą?; Co mówił o życiu?... Zresztą ów
samo wyrażenie „podział” uprawnione zostaje w sposób bezpośredni przez samego
kompozytora, który zaznacza go poprzez cezury pomiędzy większością fragmentów
libretta (cezury pojawiają się bowiem pomiędzy częściami 2 a 3, 3 a 4, 4 a 5, 5
a 6, 7 a 8, 8 a 9, 10 a 11 i 11 a 12). Ciekawie Kupczak łączy również części 1
i 2- poprzez zapętlenie fragmentu libretta („Moja
głowa to ślepa ścieżka ewolucji”) i jeszcze lepiej 9 i 10- bowiem pomiędzy
tymi częściami zacierana jest granica. Teksty przenikają się nawzajem
znosząc w zasadzie tą granicę. Trudność natomiast stanowi próba nazwania
brzmień charakterystycznych dla poszczególnych części… niektóre łatwo
zidentyfikować- jak np. w części drugiej brzmieniową warstwę tworzą nagrania
restauracyjnych rozmów i „odgłosów”… pojawiają się również brzmienia akustyczne
np. we fragmencie ósmym pojawia się fortepian… i oczywiście elektronika, choć
to ostatnie jakoś w kontekście muzyki Sławomira Kupczaka mnie akurat nie dziwi…
Myślę,
że płyta jest niezwykle cenną propozycją, zwłaszcza (choć nie wyłącznie) dla
słuchaczy ceniących sobie muzykę „współczesną”, w której kompozytor nie zawiera
bezrefleksyjnych pomysłów dźwiękowych, ale jest on twórcą świadomym w swych
poszukiwaniach zmuszając jednocześnie samego słuchacza do myślenia.
Ode mnie: ******
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz