22 sierpnia 2013

Maciej Markiewicz Pianoimpressions

 
Mam pewien problem z najnowszą płytą Macieja Markiewicza, ale nie dlatego, iż Pianoimpression (wyd. Muza Polskie Nagrania) jest płytą słabą, czy nawet przeciętną, bynajmniej- pianistyka Macieja Markiewicza to przecież pianistyka na bardzo wysokim poziomie. Jedynym minusem  tego nagrania jest delikatny pogłos dużej sali koncertowej i  jego sterylność. Brakuje mi jakichś- mówiąc nieco kolokwialnie- muzycznych „brudzików” czy poślizgnięć palca (choć zdarzają się w Dark Eyes- Gypsy Romance), które zapewne w muzyce klasycznej by mi szalenie przeszkadzały… ale to szczegół, gdyż cała płytę broni olbrzymia muzykalność, sama osoba pianisty i… radość jaką czerpie z samej muzyki.

To jest właśnie tego rodzaju problem, jaki mam z koncertami największych gwiazd muzyki jazzowej. Nie przepadam za wielkimi salami. Dlatego też dość konsekwentnie pomijałem jak do tej pory poznańskie koncerty Bottiego (choć ten grał w Poznańskiej Filharmonii), Hancocka czy Metheny’ego. Skusiłem się raz na Marsalisa i LCJO na stołecznym Torwarze, ale też było to trochę inne niż kameralne granie. Pamiętam doskonale koncert Kenny’ego Garrett’a w poznańskim klubie Blue Note. Mały klub, tłum ludzi,  i absolutnie magiczny wieczór, którego byliśmy wraz z żoną- wówczas dziewczyną-świadkami. Nie wdając się w dalsze prywatne roważania, wolę muzykę jazzową, czy „około- jazzową” w jej kameralnej odsłonie, w małym klubie. Cóż, duże sale odzierają często kameralny jazz z jego intymności. Troszeczkę tak jest w przypadku muzyki granej przez Macieja Markiewicza. Ale sama gra pianisty, wyobraźnia muzyczna i zabawa samym materiałem melodycznym sprawia, że zapominam na moment o tym mankamencie. Bo sama muzyka jest rzeczywiście bardzo dobra. Jeżeli chodzi o próbę klasyfikowania tej muzyki, to mamy tu bardzo przyjemny powrót do wczesnego jazzu, ragtime, bluesa (St. Louis Blues), czy bardzo ciekawe zestawienia boogie- woogie (The Sheik of Araby) z muzyką klasyczną (Revolution Boogie, Funiculi Funicula czy Rondo Alla Turca). To wszystko podane w bardzo efektownej formie, ale co najważniejsze, jest w tym wszystkim muzykalność i wyczucie stylu boogie czy bluesa. Bardzo dobrze wypadają też utwory, w których dołącza się perkusista Ryszard Janusz.
I jeszcze na koniec słowo o grafice wydawnictwa. Rzadko się zdarza, iż dostajemy tak dobrze i ciekawie zilustrowany album. Rysunki autorstwa Macieja Markiewicza, pokazują go bowiem jako wszechstronnie utalentowanego artystę. To nie jest artysta grający muzykę, ale artysta żyjący muzyką w sposób absolutny.

Ode mnie: *****/ ******

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz