10 sierpnia 2013

Piotr Domagała Pnącza

Pnącza- druga płyta projektu Piotra Domagały, Adama Kawończyka oraz Sławka Bernego Slavonic Tales­- to album, którego słucha się bardzo przyjemnie, a jednocześnie, który jest produkcją na bardzo wysokim poziomie muzycznym… i która fascynuje już od pierwszych dźwięków wciągając słuchacza w świat jazzu okraszony w znacznym stopniu folkiem.

Na stronie internetowej jednego ze sklepów muzycznych czytamy akustyczny jazz z elementami muzyki folkowej… przy czym oba pojęcia są przecież niezwykle wręcz w swej wymowie obszerne… i tak też powinny być one w odniesieniu do tej płyty traktowane…  jeżeli akustyczny jazz, to traktowany generalnie rzecz ujmując dość tradycyjnie (znakomite solo trąbki w siklawa!!!)… jeżeli folkowe inspiracje, to „przepuszczone” przez wrażliwość muzyczną Domagały, Kawończyka (drapieżna „jasna” trąbka- improwizacja w pnączach, ale też intrygujący flet w sunrise) oraz Bernego (znakomite perkusjonalia). Warto też na chwilę „zatrzymać” się przy samych kompozycjach i bliżej im się przyjżeć. Runa, Sunrise, Tropem, Pnącza, Tanew, Siklawa, Splot, Irm oraz Greenton autorstwa Piotra Domagały, to na pewno utwory, które pozostają w pamięci i które mają prawo się podobać… Tanew „ciągnie” nieco stylistycznie w stronę płyty (choć być może jest to zbyt luźne skojarzenie?) What’s it all about Pata Metheny’ego, ale już Pnącza popychają skojarzenia gdzieś w rejony Hiszpańskiego (na jednej ze stron napisano, iż to echa folkloru słowiańskiego, co jednak wydaje mi się mniej zauważalne)- szeroko pojętego- folku… a zamykający cały album Greenton to (solowa?) sonorystyczna i melodyczna gra samym aparatem wykonawczym. Ukazująca pełnię wyobraźni muzycznej Piotra Domagały. Sam kunszt muzyków jest niepodważalny... Piotr Domagała- dosłownie i w przenośni- "czaruje" i zasypuje słuchacza improwizacjami skrzącymi się od niecodziennych pomysłów melodycznych. Adam Kawończyk to trębacz obdarzony dziś już rzadko spotykanym jasnym, przez co oryginalnym, brzmieniem trąbki... dziś polscy trębacze- Robert Majewski, z młodych Piotr Schmidt, Maciej Fortuna czy Tomasz Dąbrowski preferują raczej brzmienia ciemne, nie mówiąc już o "syczącym" i jakże niedoścignionym brzmieniowo Stańce... ale i bez Sławka Bernego ten album nie miałby tej siły oddziaływania... tych muzycznych smaczków, szczegółów, jakże pięknych i cennych zarazem.
               Płyty słucha się znakomicie. Dobrze zagrane, niekiedy wręcz porywające improwizacje muzyków i znakomite pomiędzy nimi uzupełnianie się sprawiają, że album okazuje się nie jednorazową przygodą… ja na pewno nie raz będę do płyty wracał.
tekst opublikowany na: nocnyjazz.blogspot.com
Ode mnie: ******/******
Mikołaj Szykor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz