In The Fog, płyta za którą stoją producent Mirrorman oraz amerykańska wokalistka She.xist to
projekt szczególny. Po pierwsze dlatego, że dochód ze sprzedaży przeznaczony
zostaje na cele charytatywne- o czym później. Po drugie dlatego, że jest to
płyta- pod względem muzycznym- najzwyczajniej w świecie bardzo dobra… a to już
na polskiej scenie muzycznej nie jest częstym zjawiskiem.
„Całkowity dochód ze
sprzedaży tej płyty wesprze najbiedniejsze dzieci z Ukrainy i Białorusi ze
schorzeniami genetycznymi będącymi następstwem katastrofy w elektrowni atomowej
w Czarnobylu w 1986 roku, Uzyskane w ten sposób pieniądze sfinansują m.in.
operacje kardiologiczne ratujące ich życie. Mirrirman i She.xist wspierają w
ten sposób działania Chernobyl Children International- pozarządowej
organizacji, która koordynuje szerokie programy pomocowe dla najbardziej
potrzebujących społeczności lokalnych”.
In the Fog, to płyta, która wciąga… w opowiadaną historię… w
brzmieniową strukturę. Charakter samej muzyki błyskawicznie zapada w pamięć…
jest kontemplacyjnie, intymnie… zostajemy pozostawieni niejako sam na sam z
własnymi myślami, które owa muzyka wywołuje i przemyśleniami, które ona
prowokuje. Siedem tracków- kolejno Forgotten
Afternoons; Inertia; Limits of Hope; Geiger Land; Castle in The Fog; Crown King
oraz Core Reactor spośród których
trzy są bez wokalu z samą elektroniką Forgotten
Afternoons; Limit of Hope oraz Geiger
Land- dość mocno osadzonych w estetyce muzyki elektronicznej, to jednak
utwory zapadające szybko w pamięć i jakże różniące się od dzisiejszych ni tylko
kiepskich, ale też generalnie podobnych do siebie nagrań muzyki „rozrywkowej”. Rzadko
która płyta porusza w sposób tak bezpośredni uczucia i myśli odbiorcy… Muzycy
zwracają też tym projektem naszą uwagę, na pewną uniwersalną prawdę. Pomimo, iż
katastrofa nuklearna wydarzyła się ponad dwadzieścia lat temu (z punktu
widzenia młodych ludzi urodzonych po roku ’86 to przecież wydarzenie
„historyczne” i tym samym dość odległe), ma ona określone skutki, dla życia
konkretnych ludzi. Nie znika… a wciąż, pomimo stopniowego wyciszania i
zapominania przez miliony ludzi, trwa.
Muzyka- można pewnie i tak to ująć-
jest tu zatem niejako „przy okazji”… ma zwracać uwagę, ale i nieść konkretną
pomoc. A jest to muzyka posiadająca niespodziewane wręcz pokłady nastrojowości,
zmysłowości czy emocjonalności… a do tego jest to muzyka przystępna. Składająca
się z kilku brzmień, kilku elektronicznych niuansów, przetworzeń wokalu. Nie ma
niepotrzebnego wydziwiania… Mirrorman znany z trip- hopowego projektu Black Glass stworzył muzykę brzmiącą znakomicie, za co współodpowiedzialny jest również odpowiedzialny za mastering właściciel studia Audio Games specjalizującego się w masteringu analogowym Noon... efektem jest niezwykle wręcz intrygujące brzmienie, spójne i "ciepłe" całego albumu
Płytę warto mieć z kilku
względów. Po pierwsze niesie ona ze sobą konkretne działania mające na celu
pomoc dzieciom doświadczonym chorobą wskutek katastrofy nuklearnej w
Czarnobylu. Po drugie jest zapisem muzyki niezwykle przyjemnej w odbiorze a
jednocześnie tajemniczej i nastrojowej. Nie wypada oceniać tej płyty zwyczajowymi
gwiazdkami… ją trzeba mieć.
recenzja z nocnyjazz.blogspot.com
Mikołaj Szykor
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz