11 sierpnia 2014

Tych kilka starych płyt i dlaczego do nich wracam...


Stare płyty są fajne. Tym fajniejsze, że potrafią nadal robić wiele szumu dookoła! Najlepszym przykładem jest stary Miles ze starą, ale nie starzejącą się płytą Kind of Blue. Mój stary- no powiedzmy, że od czasów gimnazjum- dobry przyjaciel Miles, towarzyszący mi zawsze i przy każdej z możliwych okazji. Ta płyta to fenomen. Każdy, kto interesuje, lub przynajmniej udaje, że interesuje się jazzem zna płytę, mało tego, zna na pamięć większość solówek z Kind of Blue. I sorry, ale to jest właśnie ta płyta, której jeżeli nie masz w domowej płytotece- to nie możesz uznawać się za fana jazzu.
Często wracam do starych płyt. Przez sentyment, przez klimat jakie dają te produkcje. Słuchasz Milesa i przenosisz się do ciasnego małego i zadymionego klubu dajmy na to w Nowym Yorku i chłoniesz każde dźwięki podawane przez absolutnych geniuszy. Kind of Blue to płyta niezwykła. Trzech muzyków, których świat jazzu uznaje za mistrzów. John Coltrane, Bill Evans i Miles. Nie Miles Davis. Po prostu Miles i wiadomo o kogo chodzi.

Johnny Griffin, Tomasz Stańko, Art Farmer, The Quartet, Laboratorium, Mieczysław Kosz, Andrzej Trzaskowski, Herbie Hancock, John Coltrane, Dave Brubeck no i Miles. Co łączy te wszystkie płyty? Oczywiście, wszystkie w mniejszym lub większym stopniu czerpią z tradycyjnej muzyki jazzowej. Po drugie wszystkie te nagrania są nagraniami dokonanymi w ubiegłym wieku.
Ale starsze płyty mają jeszcze jedną wartość. Przywracają słuchaczom minioność. Dajmy na to znakomita seria wydana przez Polskie Radio Polish Jazz Radio Archives w ramach której ukazały się znakomite nagrania Andrzeja Trzaskowskiego czy Mieczysława Kosza. To są nagrania absolutnie zapomniane ale naprawdę piękne i wartościowe. Podobnie jest z resztą z kolekcją Polish Jazz.

Katalog jest zabójczy, zamyka się w bodajże 78 tytułach (według katalogu zamieszczonego na płycie Mieczysława Kosza Reminiscence) i na roku 1989 płytą Lory Szafran Lonesome Dancer. Rozpoczyna się na roku 1965 płytą Warszawskich Stompersów New Orleans Stompers… Kto jeszcze? Novi Singers; Tomasz Stańko; Michał Urbaniak; Ewa Bem; Mieczysław Kosz; Włodzimierz Nahorny; Adam Makowicz; Andrzej Kurylewicz; Jerzy Milian; Krzysztof Komeda; Andrzej Trzaskowski; Janusz Zabiegliński; Krzysztof Sadowski; Zbigniew Namysłowski; Jan „Ptaszyn” Wróblewski; Stanisław Soyka; Kazimierz Jonkisz; Henryk Majewski; nieodżałowany Jarosław Śmietana; Prowizorka Jazz Band; Old Timers; Jazz Band Ball Orchestra; Young Power; Spisek Sześciu czy Sami Swoi. Fakt faktem, ciężko dostać niektóre płyty. Kosza szukałem bodajże dwa lata, podobnie Skleroptaka Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego. Dość często spotykam natomiast Tomka Stańkę z Music for K,  czy świetne płyty Laboratorium, które też systematycznie sobie dokupuję.
Ostatnie trzy płyty, które kupiłem? To Miles. We want Miles z moim ukochanym Jean Pierrem i My Funy Valentine wersja koncertowa. Jeszcze Sonny Rollins z moim gitarowym ulubieńcem (no dobra zaraz obok Pata Methen’ego) Jim’em Hallem. Też fajna seria- wydawnictwa Not Now Music. W jeden boks pakują dwa lub trzy albumy- w wypadku Modern Jazz Quartet- za dość przyjemną cenę.

Dlaczego więc z coraz większym uporem maniaka wracam do tych nagrań? Bo je uwielbiam. Mają dobrą jakość- choć i swój klimat mają te przybrudzone brzmienia znane ze starych nagrań Armstronga czy pierwszych big- bandów.
A wy? Macie swoje tytuły?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz