Dzisiejszą recenzję, chciałbym ująć z punktu widzenia
niedługo już absolwenta Akademii Muzycznej. Ten wtręt autobiograficzny być może
pozwoli zrozumieć mój punkt widzenia, i moją drogę od muzyki dawnej (fascynacja
barokiem i klasycyzm- co oczywiście w pełni nie minęło) do muzyki współczesnej-
określanej czasem mianem awangardowej. Płyta z utworami Bohdana Mazurka Sentinel Hypothesis- prezent od wytwórni
DUX (płyta wydana przez wydawnictwo Bołt Records)- to pozycja niełatwa w odbiorze, jednakowoż fascynująca wielością brzmień i
różnorodnością doznań, jakie towarzyszą percypowaniu tejże muzyki.
Winny jestem wyjaśnienie, tego autobiograficznego wtrętu… otóż trochę to dziwne- jak mniemam- iż moi koledzy z roku zostali na zajęciach zapoznani z kilkoma nazwiskami kompozytorów muzyki elektronicznej… Kotoński, Schaeffer i wspomnienie o eksperymentach Pendereckiego. Jeśli się nie mylę, to jedynym utworem elektronicznym jaki wysłuchaliśmy w całości- to Gesang der Junglinge Stockhausena. Nie była to wina wykładowcy, tylko raczej braku czasu (podobnie, choć nie tak źle było na muzykologii- również brak czasu). Jak mówi słynne porzekadło „dla chcącego nic trudnego”. Samemu można było to nadrobić. I słuchanie tej płyty jest moją próba nadrobienia czasu i muzycznych zaległości- stąd może ta- niemalże bezgraniczna- fascynacja muzyką ze zbiorów Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia. Dwanaście utworów zamieszczonych na dwóch krążkach, to nagrania różnorodne biorąc pod uwagę materiał formotwórczy (a raczej dźwiękotwórczy). Dźwięki natury, ulicy, przekształcone dźwięki instrumentów… to wszystko składa się na niezwykły pejzaż dźwiękowy, który po wsłuchaniu się weń otwiera myśli na zupełnie nowe dźwięki i brzmienia.
Winny jestem wyjaśnienie, tego autobiograficznego wtrętu… otóż trochę to dziwne- jak mniemam- iż moi koledzy z roku zostali na zajęciach zapoznani z kilkoma nazwiskami kompozytorów muzyki elektronicznej… Kotoński, Schaeffer i wspomnienie o eksperymentach Pendereckiego. Jeśli się nie mylę, to jedynym utworem elektronicznym jaki wysłuchaliśmy w całości- to Gesang der Junglinge Stockhausena. Nie była to wina wykładowcy, tylko raczej braku czasu (podobnie, choć nie tak źle było na muzykologii- również brak czasu). Jak mówi słynne porzekadło „dla chcącego nic trudnego”. Samemu można było to nadrobić. I słuchanie tej płyty jest moją próba nadrobienia czasu i muzycznych zaległości- stąd może ta- niemalże bezgraniczna- fascynacja muzyką ze zbiorów Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia. Dwanaście utworów zamieszczonych na dwóch krążkach, to nagrania różnorodne biorąc pod uwagę materiał formotwórczy (a raczej dźwiękotwórczy). Dźwięki natury, ulicy, przekształcone dźwięki instrumentów… to wszystko składa się na niezwykły pejzaż dźwiękowy, który po wsłuchaniu się weń otwiera myśli na zupełnie nowe dźwięki i brzmienia.
Bohdan Mazurek
Kim był bohater nagrania dowiadujemy się z książeczki
dołączonej do płyt. Urodzony w 1937 roku w Warszawie. Po ukończeniu w
warszawskiej PWSM im. F. Chopina reżyserii muzycznej, w roku 1962 rozpoczął
pracę w Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia jako reżyser muzyczny, kompozytor (dopiero od 1966 roku),
wykonawca i realizator muzyki elektronicznej. Na dorobek kompozytorski, który w
obecnej chwili interesuje mnie najbardziej, składa się ponad 30 autonomicznych
kompozycji. Skomponował również muzykę do wielu filmów fabularnych, do ponad
stu filmów krótkometrażowych, dokumentalnych, animowanych, a także do programów
telewizyjnych i radiowych… całość zatem składa się na bogatą i różnorodną
twórczość, godną z całą pewnością zainteresowania. Warto zapoznać się naprawdę
uważnie z książeczką dołączoną do płyty i poznać garść informacji o Mazurku
kompozytorze, tym bardziej, iż rzadko spotyka się tak dobrze i przejrzyście
podane informacje (każdy z utworów jest osobno i ciekawie omówiony).
Sumarycznie potraktowaną twórczość kompozytora doskonale oddają słowa Bolesława
Błaszczyka zawarte w opisie:
„Autonomiczne utwory Mazurka charakteryzuje
emocjonalna witalność i poczucie humoru, nieczęste cechy w twórczości
elektroakustycznej […] Nowe środki, których poszukuje autor, służą zawsze do
uwydatniania ekspresji […] Jest twórca biegle władającym elektroniką, mniej
jednak <<artystą elektronicznym>>, bardziej może kolażystą
dźwiękowych preparatów i klisz, wyczulonym na barwę tradycyjnego
instrumentarium”
Bohdan Mazurek- Sentinel
Hypothesis
Pierwsza płyta to 7 kompozytcji.
Szczerze powiem, iż szczególnie urzekły mnie dwie (choć warte posłuchania są
wszystkie): niezwykła i tajemnicza Sinfonia
Rustica oraz Pennsylvania Dream.
Ten pierwszy wykorzystaniem odgłosów natury, drugi z kolei kolażem odgłosów
miasta, prowozu i Chopina. Jest on ponoć wyrazem tęsknoty za krajem… któż
lepiej się do tego nadaje jeśli nie Chopin?
Druga
płyta, to 5 utworów. Tu znów niepodobna ograniczać się do przesłuchania jednego
utworu, Ciekawe są bowiem i „Sny dziecięce”, i „List do przyjaciół” mną
jednakże wstrząsnęło „Epitafium” (cały tytuł: „Epitafium na śmierć Jana Palacha”).
Pozwolę zacytować sobie słowa kompozytora, które przytacza w książeczce Bolesław
Błaszczyk: „Poszczególne ciągi dźwiękowe
i struktury powstawały z dość różnego materiału, na który składają się: szum,
dźwięki harfy, altówki i puzonu. Połączenie szumowego materiału dźwiękowego o
wyraźnie brutuistycznych cechach z materiałem instrumentalnym miało, oprócz
kontrastu materiałowego, tworzyć dramaturgiczną kanwę utworu”… tak pisał
Mazurek w roku 1969… później doprecyzował pozamuzyczne inspiracje… „Kiedy po tragicznym unicestwieniu „Praskiej
Wiosny” przez interwencje wojska Paktu Warszawskiego dotarła do mnie wiadomość,
że młody, czeski student Jan Palach podpalił się w Pradze w styczniu 1969 roku
na znak protestu przeciwko przemocy i zniszczeniu dążeń wolnościowych swojego
narodu, byłem tym faktem wstrząśnięty. Tragizm tego protestu i moja z nim
solidarność postanowiłem wyrazić muzyką. I to jest cała historia powstania tego
utworu”. Utworu- dodajmy- niezwykle w swej sile wyrazu przejmującego.
Zatem ***** i * (za
to, że płyta jest dla mnie odkryciem) czyli tak jak w przypadku Janka
Lisieckiego ******. Zdecydowanie jest to płyta obowiązkowa, dla słuchaczy żywo
interesujących się historią polskiej muzyki.
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz