Druga płyta,którą otrzymałem od wytwórni Dux (wydana przez Bołt records), jest zupełnie
inna od opisywanej przeze mnie wcześniej. Dwa krążki. Na pierwszym otrzymujemy „oryginały”
Antiphona Bogusława Schaeffera, Collage Eugeniusza Rudnika, Psalmus Krzysztofa Pendereckiego, Epizody Bohdana Mazurka, Assemblage Schaeffera, Esperinza Mazurka i Dixi Rudnika. Druga płyta to reinterpretacje tychże utworów:
genialna Antiphona Phila Durranta na
skrzypcach, Collage Mikołaja Pałosza
i Macieja Śledzieckiego, Psalmus
Johna Tilbury’ego, Epizody Durrant’a,
Pałosza i Eddiego Prevost’a, Asseblage Śledzieckiego, i jeszcze na sam koniec Hommage to Bogusław Schaffer's Symphony tutti... warto już teraz napisac, iż sam zamysł reinterpretacji utworów, którego to autorem jest Michał Libera- jak
dla mnie jest „strzałem w dziesiątkę”.
Sam autor pomysłu w książeczce dołączonej do płyty pisze w ten sposób:
Sam autor pomysłu w książeczce dołączonej do płyty pisze w ten sposób:
„Czym innym jest muzyka konkretna jeśli nie
zanurzeniem się w dane dźwiękowe? W niekończącej się serii instrumentalnych
interpretacji muzyki elektronicznej- hommage dla Studia Eksperymentalnego- nie
sądzę byśmy robili cokolwiek innego. Kompozytorzy, improwizatorzy, wykonawcy i
organizatorzy- każdy z nas zaczyna od uważnego słuchania po to tylko by w
kolejnym kroku dać się ponieść swoim własnym narzędziom, czymkolwiek by one nie
były- kartką papieru, instrumentem muzycznym czy laptopem”
Dla nas-
słuchaczy, badaczy, kimkolwiek byśmy niebyli najważniejszy jest wynik/ efekt tychże
inspiracji. Osobiście- jedynie żałuję, że na płycie nie znalazł się efekt spontanicznej
improwizacji, zainspirowanej twórczością polskich kompozytorów. Jednakże wynik
i tak jest jak dla mnie zadowalający. Warto również dodać, iż obok wykonawców (Phil Durrant- skrzypce, Mikołaj Pałosz-
wiolonczela, Eddie Prévost- instrumenty perkusyjne, Maciej Śledziecki- gitara,
John Tilbury- fortepian) powiedzmy cichym- choć jakże znaczącym bohaterem
drugiego krążka jest Denis Kolokol, który stworzył partytury, w których: „zachował formalny związek z oryginałami ,
przekładając elektroniczne faktury na głosy instrumentalne” (M.L.).
Trudno
jest w sposób jednoznaczny, a w zasadzie
nie da się w sposób jednoznaczny dokonać oceny, zarówno dzieł- już „historycznych”
(przełom lat 60- i 70-tych), jak i dzieł powstałych w roku 2009. Tym bardziej, że dzieła te są
wciąż „świeże”… Antiphona Schaffera,
to takie moje muzyczne odkrycie. Poruszające i trafiające idealnie w moje
odczucia estetyczne. Zarówno Schaffer, jak i Penderecki korzystają z
przekształceń ludzkiego głosu… co daje niezwykłe efekty (choć mój zachwyt
spóźniony jest o jakieś prawie pół wieku). Z kolei- utwór Rudnika- to pozbierane
ścinki taśmy- można powiedzieć- „z odzysku”… usunięte fragmenty, jakimi
posłużył się kompozytor to… wadliwie nagrane mikrofonowe materiały. Już te dwa
przykłady dają nam poznać, jak różnym materiałem posługiwali się twórcy w
Eksperymentalnym Studiu… Kontakt z „konkretnymi”
utworami Pendereckiego, Schaffera, Rudnika, jest moim pierwszym z nimi
kontaktem. Zarówno w szkole muzycznej II stopnia, jak i na studiach- nawet na
wykładach nie było czasu na zapoznanie się z nimi. A szkoda… ale jako urodzony
optymista staram się dostrzec i w takiej sytuacji, jakieś plusy. W końcu
właśnie dzięki temu dokonuję dziś takich muzycznych odkryć…
Niezwykle
spodobał mi się również pomysł wykorzystania żywych instrumentów. Dla- może nie
tyle słuchacza, ale- dla osoby przychodzącej na koncert, kontakt z żywymi
instrumentami jest czymś absolutnie wyjątkowym. To nie jest siedzenie i
patrzenie na głośnik… w końcu jest to jeden z głównych argumentów używanych
przez krytyków „muzyki konkretnej”… być może upraszczam… w końcu nie czas i nie
miejsce na wymianę „uprzejmości” i „argumentów
za i przeciw”… ten, przytoczony przez mnie odnosi się w końcu tylko do muzyki
konkretnej, a nie muzyki granej „live” na żywych instrumentach- nawet
poddawanych elektronicznym przekształceniom. Dźwięki gitary elektrycznej- choć
to może bardzo odległe skojarzenie- przypominają stare produkcje spod szyldu
SBB. Mojej żonie również- Collage w
reinterpretacji Kolokola, Pałosza i Śledzieckiego- skojarzył się bardzo szybko
z- dla niej- nie do końca przyjemnymi „muzycznymi podróżami” z moim tatą- fanem
SBB i AC/DC, choć to drugie to już absolutnie „inna bajka”. Oczywiście-
muzyczne skojarzenia- narzucające się jakby „same przez się”, jakoś ustawiają
nasze myślenie, i zbaczamy często na- czasem bliższy, czasem dalszy- tor.
Kolejnym dobrym pomysłem było umieszczenie fragmentów partytur reinterpretacji Kolokova zamieszczonych przy opisach oryginalnych utworów. Dla badacza, jest to niezwykle ważne… jak to wygląda w zapisie. Wobec braku- w naszej muzycznej przestrzeni- tak naprawdę wielu ważnych partytur, już na takim fragmencie możemy przeanalizować sposoby zapisów tego typu muzyki… a na wykładach- co według mnie jest nie do pojęcia zwłaszcza na Akademii Muzycznej- tego nie ma. To trochę dziwne, że muzykolodzy, spędzają więcej czasu na badaniem partytur niż muzycy/ wykonawcy/ interpretatorzy. Dziwne i smutne, ale… ad rem…
Kolejnym dobrym pomysłem było umieszczenie fragmentów partytur reinterpretacji Kolokova zamieszczonych przy opisach oryginalnych utworów. Dla badacza, jest to niezwykle ważne… jak to wygląda w zapisie. Wobec braku- w naszej muzycznej przestrzeni- tak naprawdę wielu ważnych partytur, już na takim fragmencie możemy przeanalizować sposoby zapisów tego typu muzyki… a na wykładach- co według mnie jest nie do pojęcia zwłaszcza na Akademii Muzycznej- tego nie ma. To trochę dziwne, że muzykolodzy, spędzają więcej czasu na badaniem partytur niż muzycy/ wykonawcy/ interpretatorzy. Dziwne i smutne, ale… ad rem…
Efekt finalny, jaki uzyskujemy w postaci dwóch krążków… w
tym wypadku ciekawszy jest dla mnie ten drugi… jednakże nie wzbudził by we mnie
takiego- niemalże- zachwytu, gdyby nie możliwość odniesienia do oryginałów,
którą dają wytwórnie Dux, oraz Bolt records.
Jak dla mnie jest to płyta obowiązkowa… ******
Wszystkie cytaty pochodzą
z książeczki dołączonej do płyty autorstwa Krzysztofa Szlifirskiego (Tekst o
Studiu Eksperymantalnym Polskiego Radia), Bolesława Szlifirskiego (notki
dotyczące oryginalnych utworów) oraz Michała Libery (tekst dotyczący
reinterpretacji)- w nawiasie za cytatem podaję inicjały autorów tekstów.
P.S. Na sam koniec... nie jest to z pewnością płyta, którą można łatwo "przetrawić" i/a przede wszystkim przemyśleć po kilku przesłuchaniach... z całą pewnością wrócę jeszcze na blogu do tejże płyty
P.S. Na sam koniec... nie jest to z pewnością płyta, którą można łatwo "przetrawić" i/a przede wszystkim przemyśleć po kilku przesłuchaniach... z całą pewnością wrócę jeszcze na blogu do tejże płyty
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz