Dysonansowa muzyka Piotra Mossa może niektórych szokować swą
dysonansowością, mnie jednak z płyty na płytę wciąga coraz bardziej ukazując
coraz to nowe oblicze.Album Piotra Mossa przesłany mi przez wytwórnię DUX, był dla mnie sporą zagadką. Zagadką, która przerodziła się w prawdziwą radość ze słuchania muzyki.
Dla melomanów, magnesami mogą być dwa nazwiska. Agnieszka Duczmal
i Andrzej Bauer, do tego jeśli dodamy orkiestrę Kameralną Polskiego Radia
Amadeus, przeżycia artystyczne wydają się być zagwarantowane. Pierwsza płyta
Piotra Mossa (z utworami: Meditation und Psalm,
Voyage, Cinq tableau de Caspar David Friedrich) była dla mnie sporą niespodzianką,
tak więc z ciekawością przyjąłem informację, o nowym fonograficznym wydaniu
jego muzyki. Tym razem nagranych zostało pięć utworów. Większość pochodzi z lat
90, najstarszą kompozycją jest Concertino
na dwoje skrzypiec, dwa kwartety smyczkowe i kontrabas.
Z
biografii Piotra Mossa dowiadujemy się, iż pracował pod kierunkiem Piotra
Perkowskiego, Grażyny Bacewicz, Krzysztofa Pendereckiego oraz legendarnej Nadii
Boulanger. Jeśli wolno mi pokusić się o sformułowanie, którego z tych
kompozytorów jest w jego muzyce najwięcej, to wybór mój padłby na Pendereckiego.
Być może głównie przez brzmienia nasycone w dużym stopniu dysonansami, choć
muszę od razu dopisać, że jest to indywidualne skojarzenie. Pięć utworów
nagranych na płycie, to pięć utworów różnych od siebie, choć połączonych
wyczuwalną estetyką kompozytorską.
Najbardziej
poruszające okazały się trzy utwory Elan,
Concertino oraz wyczekiwana przeze mnie z największą ciekawością Fantaisie na wiolonczelę i smyczki.
Jakie to utwory?
Moss pisze o nich następująco: Elan […] Ten utwór to krótkie, rozpędzone allegro, które przy końcu
zostaje na chwilę przerwane refleksyjnym odcinkiem andante tranquillo.
Concertino […] Utwór składa się z
czterech części o swobodnej budowie. Kształt części pierwszej wynika z
kontrastowania partii lirycznych i dramatycznych. Drugą stanowi wirtuozowskie
allegro, a w trzeciej warto zwrócić uwagę na bardzo ekspresyjne sola
instrumentalne. Część czwarta jest nostalgiczna, zamglona, kończy się niespodziewanie,
tak, jakby myśl muzyczna została nagle przerwana, porzucona….
Fantaisie […] Utwór […] jest
jednoczęściowy i oparty na
kontrastowaniu bardzo zróżnicowanych odcinków muzycznych. Występuje tu także
element wirtuozowski […] wydaje się być bardziej „klasyczny” w odróżnieniu od „romantycznego”
Capriccio. Ten właśnie utwór utkwił mi w pamięci szczególnie. Doskonała
barwa jaką dysponował wiolonczelista, technika, wyczucie frazy i linii
melodycznej- zdaję sobie sprawę iż używam tu wyrażeń często pojawiających się w
recenzjach, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy- sprawiły, że ten utwór
mnie poruszył i wciągnął.
Dysonansowość i ostre kontrasty wydają się „znakiem firmowym”
kompozytora. Jednak czy ta muzyka szokuje? Mnie bardziej fascynuje… A fascynują
mnie przede wszystkim barwy, jakimi gra kompozytor. Ta gra wciąga słuchacza w
niezwykły dźwiękowy świat, jednak trzeba do tej muzyki podejść „otwartym”. Po
raz kolejny chciałby zwrócić uwagę, na dobór doskonałych wykonawców. Andrzej
Bauer (bodaj najbardziej utytułowany solista na tej płycie- m.in. zdobywca
pierwszej nagrody na Międzynarodowym Konkursie ARD w Monachium) jak i Orkiestra
Amadeus są tego doskonałym przykładem. Warto również zwrócić uwagę, na grę
Veronique Briel (fortepian) oraz Elżbiety Gajewskiej (flet). Capriccio na fortepian i smyczki nie
jest utworem prostym, tak więc należą się słowa uznania. Znakomici ukazany przez wykonawców permanentny-jak go określa kompozytor w książeczce dołączonej do
płyty- dialog solisty z orkiestrą,
który odbywa się głównie na odcinkach wyraźnie ze sobą kontrastujących, jest
dowodem na przemyślaną i dojrzałą interpretację tegoż utworu.
Na sam
koniec chciałbym zwrócić uwagę na szczegóły, ale jakże ważne. Pierwszym jest
napisanie przez autora kilku słów o swoich utworach. Kontakt z kompozytorem
jest dla słuchacza niezwykle ważny. Ważny w kontekście poznawczym utworu.
Drugim szczegółem jest fakt iż na całej płycie gra jedna orkiestra, którą
dyryguje jeden dyrygent. Jest to- jak dla mnie- gwarantem pewnej spójności
interpretacyjnej, którą na płycie słychać.
Płyta
wydana przez wydawnictwo DUX jest dla mnie kolejnym dowodem na to, iż dobre
wykonanie muzyki współczesnej wciąga słuchacza w wielobarwny świat muzyki,
którym dzięki nagraniu możemy delektować się praktycznie w nieskończoność…
można by napisać „do znudzenia”… można, ale ta muzyka się nie nudzi… ona
wciąga.
Ode mnie: *****
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz