Płyta, którą otrzymałem od wydawnictwa Dux z muzyką Laksa,
Słowińskiego i Pstrokońskiej- Nawratil, wydaje mi się idealnym przykładem na
to, iż nie taki „diabeł straszny”. Pokazuje także, jak istotny w zaciekawieniu słuchacza muzyką współczesna
jest dobór doskonałej obsady wykonawczej.
Powiem szczerze, że zainteresowałem się powyższą płytą z
dwóch względów. Pierwszym byli kompozytorzy, których utwory zostały nagrane, a
z drugiej obsada wykonawcza- przede wszystkim solista- Łukasz Długosz. Utwory
na płycie- ustawione zostały w dość ciekawy sposób- dwa utwory z partią solową
fletu okalają Symfonię na orkiestrę
smyczkową Szymona Laksa. Oba utwory na flet- Koncert na flet z towarzyszeniem orkiestry smyczkowej, fortepianu i
perkusji Władysława Słowińskiego oraz …como
el sol e la mar… na flet, flet altowy i orkiestrę kameralną z cyklu „myśląc
o Vivaldim” (Lato) Grażyny
Pstrokońskiej- Nawratil- to dzieła, których wcześniej nie znałem. Symfonię Laksa, słyszałem na którymś z
wykładów, zatem kojarzyłem kilka brzmień i fragmentów charakterystycznych dla
tegoż utworu… ale jak się okazało, w domowym zaciszu utwór ten przemówił do
mnie w zupełnie inny sposób- zwłaszcza
zwrócił na siebie uwagę wieńczący dzieło akord C-dur, przynoszący pełne
łagodności ukojenie, po dość burzliwej w swym wyrazie Symfonii.
Koncert na flet z towarzyszeniem orkiestry smyczkowej, fortepianu i
perkusji Władysława Słowińskiego (kompozytora związanego- głównie przez
karierę dyrygencką z Poznaniem- 1954- 64 był dyrygentem Opery Poznańskiej), to
utwór utrzymany w kręgu neoklasycznej. Na trzyczęściową formę składają się cz.
I Animato- allegro sonatowe (z
ciekawą kadencją fletu), cz. II Adagio
molto sostenuto- trzyczęściowa forma pieśni i utrzymana w formie ronda- Allegro assai giocoso. Jak zapisał sam kompozytor w książeczce
dołączonej do płyty: „W tym młodzieńczym
utworze starałem się stworzyć dla solisty możliwość popisu przez zastosowanie
rozmaitych form wyrazu muzycznego. Od groteski do melodyjnej ekspresji, od
liryki po wartkość, pozwalającą ukazać możliwości techniczne instrumentu”.
Pogodny wstęp przeistacza się w dość burzliwe orkiestrowe tutii. „Żonglowanie”
kontrastami, barwami- wydaje mi się cechą charakterystyczną dla tego utworu i
powoduje, że utworu słucha się z zaciekawieniem. Oczywiście nie bez znaczenia
dla naszej percepcji jest znakomita gra Orkiestry Kameralnej Filharmonii
Warszawskiej pod dyrekcją Krzysztofa Słowińskiego i solisty Łukasza Długosza,
którzy wydobywają z „kartki nutowego papieru” całą gamę barw i kolorów.
Twórczość Szymona Laksa-
sytuowana jest przez badaczy w kręgu neoklasycyzmu (Zofia Helman), jest to
oczywiście uzasadnione sięganiem przez kompozytora po formy budzące konotacje
barokowe i klasyczne. W twórczości Laksa szczególnie głośno odzywa się echo
traumatycznych przeżyć I i II wojny światowej. Lata pierwszej wojny światowej
były zapewne pierwszym szczególnym „doświadczeniem” dla 13- latka. II wojna światowa, wydaje mi się najbardziej
traumatycznym przeżyciem- biorąc pod uwagę żydowskie pochodzenie kompozytora.
Dla badaczy jego twórczości ważnym wydaje się fakt, iż Szymon Laks spisał swe
wspomnienia z FASZYSTOWSKICH obozów koncentracyjnych (Auschwitz-Birkenau, gdzie
grał w kapeli oświęcimskiej, później w Dachau) w wydanej w roku 1948 w Paryżu książce
Musique d’un autre monde (Gry
oświęcimskie- wydane w języku polskim w roku 1979) Po wojnie osiedlił się w Paryżu. O inspiracji formami
klasycznymi, świadczyć może- jak pisze Małgorzata Gąsiorowska- układ części: Allegro (dwu-tematyczne allegro sonatowe)- Andante (rodzaj wariacyjnej passacagli)- Scherzo- Allegro (zwieńczone
rozjaśniającym akordem C-dur). Osobiście-
najbardziej poruszające- okazały się części II i IV. Pełne ekspresji i
dramatyzmu.
Kompozytorki oststniego utworu- Grażyny Pstrokońskiej- Nawratil, nie trzeba przedstawiać, jednakże w jej życiorysie pojawiają się trzy nazwiska, które- jak mi się wydaje- ukształtowały wóczas młody jescze zmysł estetyczny. Mając 31 lat- w 1978 roku kompozytorka wyjeżdża na stypendium, w ramach którego ma kontakt z trzema wielkimi kompozytorami: Messiaenem, Boulezem i Xenakisem. Wydaje mi się, że spotkania z trzema wymienionymi kompozytorami i z szeregiem nie wymienionych kompozytorów, z jakimi podczas stypediów się spotkała ukształtowy pewien określony język muzycznej wypowiedzi, który widoczny jest w utworach.
Utwór Grażyny Pstrokońskiej- Nawratil- to pochodzący z roku 2007 „szkic muzyczny znad Zatoki Meksykańskiej”- jak nazywa go sama kompozytorka- nasycenie utworu wyraźnymi dysonansami, brak budzącego jakiekolwiek konotacje tytułu, jest takim „muzycznym oderwaniem” się od poprzedzających go, neoklasycznych w swej stylistyce utworów, aczkolwiek-oderwaniem stylistycznym. Bowiem echa przeszłości przywodzi już sam podtytuł cyklu- myśląc o Vivaldim, jak również trzyczęściowość części- Lato. Tytuły, to już- nie jak u Vivaldiego nazwy temp/charakteru- ale wywiedzione niemalże wprost od Debussy’ ego nazwy części: I- la playa (plaża), II- la hondura (głębina) i III- el viento dorado (złoty wiatr). Tu znów daje o sobie znać kunszt zarówno solisty (warto dodać, iż to właśnie Łukaszowi Długoszowi utwór ten został zadedykowany), jak i dyrygenta. Słyszymy przemyślaną i przede wszystkim spójną interpretację utworu Grażyny Pstrokońskiej- Nawratil.
Utwór Grażyny Pstrokońskiej- Nawratil- to pochodzący z roku 2007 „szkic muzyczny znad Zatoki Meksykańskiej”- jak nazywa go sama kompozytorka- nasycenie utworu wyraźnymi dysonansami, brak budzącego jakiekolwiek konotacje tytułu, jest takim „muzycznym oderwaniem” się od poprzedzających go, neoklasycznych w swej stylistyce utworów, aczkolwiek-oderwaniem stylistycznym. Bowiem echa przeszłości przywodzi już sam podtytuł cyklu- myśląc o Vivaldim, jak również trzyczęściowość części- Lato. Tytuły, to już- nie jak u Vivaldiego nazwy temp/charakteru- ale wywiedzione niemalże wprost od Debussy’ ego nazwy części: I- la playa (plaża), II- la hondura (głębina) i III- el viento dorado (złoty wiatr). Tu znów daje o sobie znać kunszt zarówno solisty (warto dodać, iż to właśnie Łukaszowi Długoszowi utwór ten został zadedykowany), jak i dyrygenta. Słyszymy przemyślaną i przede wszystkim spójną interpretację utworu Grażyny Pstrokońskiej- Nawratil.
Napisałem na początku, iż płyta
jest doskonałym dowodem na to, iż nie ma co się bać muzyki współczesnej. To
prawda. Warto się w tej muzyce rozsmakować, aby poczuć wszystkie barwy i
klimaty. Zdecydowanie, jest to pozycja fonograficzna, którą należy mieć.
Ode mnie: *****
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz