Nieco na przekór zasadzie promowania nieznanych kompozytorów
postanowiłem przyjrzeć się nagraniu dwóch symfonii Brahmsa- III Symfonia F-dur
op. 90 oraz IV Symfonia c-moll op. 98. Postanowiłem zatem zajrzeć w katalog
DUX-u… znalazłem nagranie pod batutą Bogusława Dawidowa… nagranie dobre i nieco
zaskakujące..
Powiem
szczerze, nagrań Symfonii Brahmsa jest sporo. Nawet więcej niż sporo, ale tylko
niektóre okazują się wybitne, nieco więcej jest nagrań dobrych, ale całkiem
sporo jest również nagrań kiepskich. Płyta przysłana mi przez wytwórnię DUX jest
płytą dobrą i wartą zakupu. III Symfonia to ciekawa gra brzmieniami, które Bogusław
Dawidow odnalazł w dziele. Dziele porównywanym z Beethovenowską Eroicą: „W swojej entuzjastycznej recenzji
Eduard Hanslick, wielki znawca i wielbiciel muzyki Brahmsa, przywołał
określenie Hansa Richtera, który nazwał nowy utwór „Eroicą”, nawiązując w oczywisty sposób do Beethovena. Podobnie,
jak Pierwsza Symfonia miałaby odpowiadać charakterem Patetycznej, Druga-
Pastoralnej, tak w najnowszej kompozycji zaczęto dopatrywać się nacechowania
heroicznego (…) Dzieła Brahmsa to nie tylko wszak odpowiedniki genialnych dzieł
Beethovena, objawione światu kilkadziesiąt lat później. To zarazem świadectwo
dalszego rozwoju i spuścizny romantyzmu i klasycyzmu w muzyce, gdzie tradycyjna
forma stanowi podstawę wrażenia swojej indywidualności i niepowtarzalnej
inwencji.” Słuchając III Symfonii zwróciłem uwagę na barwy: skrzypiec, ale
przede wszystkim blachy. Gra barwami, dynamiką artykulacją grup instrumentów
okazuje się bowiem niezwykle ciekawa. Zwłaszcza w części 3- III Symfonii oraz w
części 1, IV Symfonii. Ale, wróćmy jeszcze do III Symfonii… można
się trochę poprzyczepiać… bo początek trochę nieczysto… w zasadzie są takie
drobne wahania czystości dźwięku, ale to jest słyszalne w pierwszym akordzie.
Później jest już lepiej. Dobra „gra”
dynamiką sprawia, że słucha się Brahmsa w interpretacji Dawidowa bardzo
przyjemnie. Pierwsza część dobrze prowadzone smyczki- prowadzące pierwszy temat-
zostają dobarwione akcentami blachy. Podoba mi się również kontrast między
częściami lirycznymi granymi przez smyczki, a częściami nieco bardziej-
nazwijmy to umownie- agresywnymi. Zrozumiałe, że w sposób szczególny zwracam
uwagę na blachę- ot, takie „zboczenie zawodowe”… brzmi ona dobrze, choć można
przyczepić się do jednego- pardon-
kwasu, ale do tego przejdziemy przy okazji IV Symfonii, bo kwas ów właśnie tam
się objawił… ale nie teraz o tym. III Symfonia. Zwróciłbym również uwagę na
wyważone rubata. Są one niezwykle mądrze poprowadzone. Część II- Andante- utrzymana- wedle klasycznych
kanonów- w powolnym tempie… daje szansę na pokazanie lirycznej twarzy Brahmsa.
Tu już nie mogę się przyczepić do nieczystości, bo jest dobrze. Drewno brzmi
czysto- choć zdarza się na niektórych nagraniach nieco rozstrojone. Tu już jest
dobrze. Początkowe zachwiania z I części zostają wyeliminowane. Co bardzo
powinno ucieszyć wrażliwego na ten aspekt słuchacza. Smyczki, znów zostają
mądrze poprowadzone. Bardzo podoba mi się artykulacja staccato. Dawidow znalazł
doskonałe proporcje między staccato a
legato. Poco allegretto zachwyca śpiewnością tematu poprowadzonego początkowo
przez wiolonczele… minimalnie nie stroi natomiast drewno przejmujące temat, ale
na tyle minimalnie, że można przymknąć na to oko, ale, aby być uczciwym,
zaznaczyć to trzeba. Ale zachwyca temat przejęty przez waltornie. Piękne
brzmienie… naprawdę. Nagranie dowodzi temu, że złośliwe żarty odnośnie
waltornistów można w tym wypadku wyrzucić do kosza… dochodzimy zatem do finału:
Allegro… z początku zwiastuje dopiero
nadejście burzliwego finału. Dobrze brzmi tu blacha. Barwowo, wysokościowo…
jest naprawdę dobrze, co zawsze cieszy- zwłaszcza w wykonaniu polskich
orkiestr. Delikatnie momentami nie dostrojony ostatni akord… ale muzycy
dostrajają go zadęciami, tak więc po uderzeniu jest on dość szybko korygowany-
co jest sporym plusem i dowodem na dużą świadomość muzyków.
Bałem
się początku IV Symfonii, jest tam moment w I części, kiedy obój przejmuje i
wykańcza temat… często ten moment niestroi, ale tu pięknie… czysto, lekkie
wibrato. Naprawdę może się podobać. Fraza prowadzona jest z dużym wyczuciem i
rozmachem. I doszliśmy do tego owego kwasu… niestety pojawia się i to w partii
trąbek!!! Dokładnie w 3m 47 s… ale jest to jeden fragment, do którego się mogę
przyczepić. Z resztą można powiedzieć, że nie jest to minus wcale duży. Liczy
się ogólny wyraz, kunszt interpretatorski, który jest plusem zakrywającym, lub
może tuszującym wyszczególnione minusy. I część należy bez wątpienia do moich
ulubionych motywów muzycznych. Wymagam zatem pewnych estetycznych doznań,
wysmakowanej interpretacji, które w tym nagraniu zostały mi podane na tacy
przez Bogusława Dawidowa prowadzącego Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii
Opolskiej. Oczywiście pozostają jeszcze trzy części, których niepodobna pominąć
w recenzji. Andante moderato- część
II- to część łagodna i spokojna. Po części lirycznej, następna część liryczna.
Inna, ale liryczna. Dobry początek. Dostrojone drewno, pięknie brzmiące rogi…
kolejna część mieniąca się barwami, dyskretne operowanie dynamiką i tempami,
pozwala słuchaczowi oddać i ponieść się interpretacji Bogusława Dawidowa. III część- Allegro giocoso- Poco meno presto- Tempo I. Znów objawia się tutaj
doskonała gra dynamiką, barwami i stylistyczne wysmakowanie. Część IV Allegro energio e passionato- Piu allegro… to
znów prowadzenie słuchacza do finału… gra barwami, dynamiką i budowanie
swoistych napięć i rozwiązań, by w końcu doprowadzić do ostatecznego finału.
Płyta
jest nagraniem wartym uważnego wysłuchania. Bogusław Dawidow proponuje bowiem
kilka ciekawych interpretacyjnych pomysłów, które mogą się podobać, choć czy
się spodobają jest to oczywiście kwestia subiektywnego odczucia i odbioru dzieł
Brahmsa. Ja mogę z czystym sumieniem polecić nagranie.
Ode mnie: *****
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz